Adrian Mierzejewski powrócił do składu Sydney FC. W swoim pierwszym występie po przerwie nasz rodak zdołał zdobyć premierową bramkę w A-League. To dla niego dobry prognostyk przed zbliżającym się starciem przeciwko naszemu drugiemu piłkarzowi z australijskiej ligi.
Adrian Mierzejewski nie mógł wystąpić w ostatnim spotkaniu z powodu kontuzji. Pod jego nieobecność w składzie meczowym prym wśród Polaków na Antypodach (przynajmniej w klasyfikacji strzeleckiej) zaczął wieść Marcin Budziński, który – jak pamiętamy – trafił do siatki w derbach Melbourne.
Po kontuzji Mierzejewski nie zamierzał pozostawać jednak w tyle i bardzo szybko zdołał dogonić byłego piłkarza Cracovii. W ostatniej kolejce jego Sydney FC grało na własnym stadionie z Perth Glory. Nasz rodak na murawie pojawił się w 67. minucie. Już wówczas jego drużyna prowadziła 1:0, dzięki bramce Bobo z rzutu karnego.
W doliczonym czasie gry sędzia jeszcze raz zauważył faul w polu karnym i wskazał na jedenasty metr. Tym razem Bobo nie było już jednak na murawie, a do wykonywania „jedenastki” oddelegowany został właśnie Adrian Mierzejewski.
Jak możemy dostrzec na nagraniu (od 47. sekundy), rzut karny w tej sytuacji z pewnością się należał. Adrian Mierzejewski również nie miał najmniejszych problemów z tym, aby zamienić go na bramkę. Już w trakcie rozbiegu nasz rodak musiał zauważyć ruch bramkarza. Dzięki temu pewnie posłał piłkę w sam środek bramki, zdobywając w ten sposób gola ustalającego wynik spotkania z Perth Glory na 2:0.
Dla Adriana Mierzejewskiego była to pierwsza bramka zdobyta w australijskiej A-League. To dla niego dobry prognostyk, gdyż już w następnej kolejce, która rozegrana zostanie 3 listopada, jego Sydney FC zmierzy się z Melbourne City, a zatem drużyną Marcina Budzińskiego.