Za kilka dni minie już ponad miesiąc od czasu, gdy Mauro Icardi został odsunięty od pierwszej drużyny Interu. Oficjalnie piłkarz oczywiście leczy uraz, lecz wszyscy doskonale wiedzą, że chodzi o coś więcej. Potwierdził to niedawno między innymi Luciano Spalletti, który zdradził, że piłkarz całkowicie wyleczył swoje dolegliwości.
Klubowi medycy przekazali włoskiemu szkoleniowcowi, że napastnik powinien normalnie stawić się na treningu. Innego zdania jest jednak sam piłkarz (Argentyńczyk odmówił powrotu na zajęcia z zespołem) i jego żona, a jednocześnie agentka – Wanda Nara.
– Problem z kolanem nie jest żadną wymówką. Mauro dba o siebie 24 godziny na dobę.
W niedzielę 26-latek nie pojawił się na trybunach podczas domowego spotkania przeciwko SPAL. Wielu kibiców zarzuca mu, że piłkarz zwyczajnie obawiał się reakcji sympatyków Interu.
– Zostaliśmy w domu, ponieważ oglądaliśmy ten mecz wspólnie z naszą rodziną. Nie obawialiśmy się gwizdów – wyjaśniła żona zawodnika.
Od pewnego czasu pojawia się coraz więcej pytań odnośnie przyszłości Icardiego w Mediolanie. Piłkarz nadal w swoim kontrakcie posiada klauzulę w wysokości 110 milionów euro, co czyni go łakomym kąskiem dla kilku europejskich klubów. Przez początkowy okres konfliktu twierdzono, że zagrywki Wandy mają jedynie na celu podpisanie nowej umowy, dzięki której Mauro podniesie swojego wynagrodzenie. Przez ten miesiąc negocjacje jednak jakby utknęły w martwym punkcie, choć agentka jest przekonana, że wkrótce porozumienie zostanie osiągnięte.
– On pragnie pozostać w Interze na kolejne lata. Pracuję nad tym, aby jego sytuacja z klubem się wyjaśniła. Rozmawiam z dyrektorem Marottą częściej niż z Mauro, aby uniknąć nieporozumień w tym trudnym czasie. Mogę tylko zdradzić, że nasze spotkania mają pozytywny wydźwięk, tak jak zawsze, kiedy omawiamy poważne sprawy. Mam tylko nadzieję, że wszystko zostanie wyjaśnione jak najszybciej – stwierdziła Wanda Nara.