Ostatnie miesiące dla Erlinga Haalanda są niemalże żywcem wyjęte jak ze snu. Norweg w 21 spotkaniach tego sezonu strzelił już 28 bramek, a swoją formę udowadnia nie tylko w krajowej lidze, lecz także w europejskich pucharach. Nic zatem dziwnego, że opcją transferu kusi go wiele klubów, w tym także Borussia Dortmund.
Od kilku tygodni wiele czołowych zespołów było związanych z 19-latkiem. Pojawiły się plotki między innymi na temat Manchesteru United, Juventusu, Realu Madryt oraz niemieckich klubów. Wśród nich znajduje się Borussia Dortmund, która już w styczniu ma zamiar wzmocnić swoją linie ataku. Do takiego ruchu zmusiły ich przede wszystkim częste mikro urazy Paco Alcacera oraz brak strzeleckiej formy Hiszpana. Po raz ostatni 26-latek trafił do siatki rywali w połowie września.
Nic zatem dziwnego, że Lucien Favre nalega na wzmocnienia. Szkoleniowiec BVB ostatnimi czasy na tej pozycji korzysta z Marco Reusa, ale Niemiec to naturalny skrzydłowy. Według najnowszych informacji „Sky”, Szwajcar chciałby w swojej drużynie Haalanda, ale doskonale wie, że pierwszeństwo w rozmowach z Mino Raiolą będą miały największe zespoły w Europie.
Pewnymi alternatywami byliby Polacy: Arkadiusz Milik oraz Krzysztof Piątek. Ten pierwszy boryka się z problemami wewnątrz drużyny. Już niebawem zwolniony zostanie Carlo Ancelotti po serii katastrofalnych wyników. Czy jednak to trener jest największą bolączką Napoli? Wydaje się, że scysja pomiędzy Aurelio de Laurentiisem i piłkarzami urosła do takich rozmiarów, że zwyczajna wymiana sztabu szkoleniowego niewiele pomoże.
Z kolei Piątek w ostatnim czasie nie prezentuje najwyższej formy. Polak jeśli strzela, to zazwyczaj tylko z rzutów karnych. Jednak poprzedni sezon udowodnił, jaki potencjał ma reprezentant Polski. Jeśli Favre potrafiłby ponownie „obudzić” w nim instynkt seryjnego strzelca, to kto wie, w Dortmundzie mieliby z niego być może tak dużą pociechę jak kilka lat temu z Roberta Lewandowskiego.