Neapol to miasto, które ma swoje blaski i cienie. Można je kochać za wiele rzeczy, ale z pewnością nie można powiedzieć, że spokojnie można przemierzać jego wszystkie zakątki bez żadnych obaw. Comorra, dramatyczne przejścia Quagliarelli to nie bajki – przestępczość pod Wezuwiuszem ma się dobrze, o czym niestety przekonał się napastnik „Azzurrich” i reprezentacji Polski, Arkadiusz Milik.
Szokujące wieści przedstawił neapolitański dziennik „Il Mattino”. Po środowym meczu Ligi Mistrzów, w którym Napoli pokonało 1:0 Liverpool, Milik wracał do domu swoim samochodem, kiedy drogę zajechało mu dwóch mężczyzn na dużym motocyklu. Mieli kaski. Jeden z nich wycelował pistolet w stronę głowy Polaka i kazał oddać zegarek marki Rolex. Po spełnieniu żądania napastnicy odjechali.
Milik okradziony w nocy, gdy wracał po meczu z Liverpoolem, przez dwóch bandytów, którzy mieli mu przystawić pistolet do głowy i zmusić do oddania Rolexa. To info z włoskiego dziennika Il Mattino. https://t.co/ZUP3JWVYCH
— Piotr Koźmiński (@UEFAComPiotrK) October 4, 2018
Trudno sobie wyobrazić, jak duży strach musi towarzyszyć w takiej chwili i jaki ślad zostawia na psychice. Niestety Milik nie jest pierwszym zawodnikiem Napoli, który spotkał się z czymś takim. 18 lutego 2013 roku w niemal identycznej sytuacji znalazła się żywa legenda klubu, Marek Hamsik. Słowak po wyjechaniu ze stadionu po meczu z Sampdorią został zatrzymany przez dwóch napastników, jeden z nich wybił szybę w jego samochodzie i również grożąc bronią wymusił oddanie kosztowności. Trzy lata później ofiarą został Lorenzo Insigne, który wracając z kolacji z żoną i przyjaciółmi został napadnięty przez grupę mężczyzn i sterroryzowany bronią. On również musiał „pozbyć się” wszystkich cennych rzeczy, które miał przy sobie.
Najgorsze jest to, że reakcje na te wydarzenia to w większości opinie typu: „tam to normalne”, ” Neapol jest jak Afryka”, „chleb powszedni”… Obskurny stadion to jedno, ale życie w takim miejscu nie brzmi zbyt zachęcająco, patrząc przez pryzmat klubu chcącego bić się o mistrzostwo kraju. Kluczem do tego są oczywiście świetne transfery, ale przez zdarzenia takie jak te wiele potencjalnych nabytków może zdecydować się na inne oferty. Mamy nadzieję, że Arek Milik szybko upora się z sytuacją, a o czymś takim nie usłyszymy przez długi czas. Bo chyba nie ma co się łudzić, że już nigdy…