Minęło 45 lat od największego sukcesu w historii polskiego futbolu!

Dokładnie 45 lat temu – 10 września 1972 roku – na stadionie w Monachium wybrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”, a polscy piłkarze wskoczyli na podium, by odebrać złote medale igrzysk olimpijskich. Dotychczas jest to największy sukces w historii polskiego futbolu.

Reprezentacja Polski, prowadzona przez 51-letniego wówczas Kazimierza Górskiego, nie miała za sobą jeszcze żadnego sukcesu na międzynarodową skalę. W 1972 roku dopiero kształtował się zespół, który przez kolejne kilka lat miał skutecznie podbijać piłkarski świat.

Przejście pierwszej fazy grupowej na igrzyskach olimpijskich było dla nas jednak obowiązkiem. Poza reprezentacją NRD trafiliśmy bowiem na dwie dość egzotyczne drużyny. Turniej olimpijski rozpoczęliśmy w Ingolstadt meczem przeciwko reprezentacji Kolumbii. Już po 32 minutach gry prowadziliśmy 2:0 po dwóch trafieniach Kazimierza Deyny. W dalszej części spotkania hat-tricka dołożył jeszcze Robert Gadocha i nawet mimo bramki honorowej Jaime Morona „Biało-czerwoni” pewnie wygrali to spotkanie 5:1.

Problemów nie było również w drugim starciu, w którym po kolejnych dwóch trafieniach Gadochy oraz bramkach Kazimierza Deyny i Włodzimierza Lubańskiego Polacy rozgromili 4:0 Ghanę. Wychodząc na ostatni mecz z NRD, zarówno my, jak i rywale byliśmy pewni awansu do kolejnej rundy. Obie reprezentacje w meczu bezpośrednim dały jednak z siebie wszystko i… to podopieczni Kazimierza Górskiego wyszli ze starcia zwycięsko, a kolejne dwa punkty (tyle otrzymywało się wówczas za zwycięstwo) do tabeli dołożyć mogliśmy dzięki Jerzemu Gorgoniowi – strzelcowi obu bramek w wygranym przez nas 2:1 meczu.

Gra na najwyższym poziomie miała się jednak dopiero zacząć. Po przejściu grupy trafiliśmy do drugiej fazy grupowej. Tam również mierzyły się ze sobą cztery ekipy, z czego tylko zwycięzcy mogli liczyć na awans do finału. Drużyna z drugiego miejsca trafiała natomiast do pojedynku o brąz.

„Orły Górskiego” ten etap rozgrywek rozpoczęły od pojedynku z Duńczykami w Regensburgu. Już w pierwszej połowie przekonaliśmy się, że łatwo nie będzie, gdy w 27. minucie to rywale wyszli na prowadzenie za sprawą gola Heino Hansena. Na szczęście już po kilku minutach sytuację uspokoił Kazimierz Deyna. Jego bramka okazała się jednak jedynym polskim trafieniem w tym pojedynku.

Remis z Danią oznaczał, że aby zagrać w finale, musimy koniecznie wygrać nasze dwa pozostałe spotkania. Tymczasem po pierwszej połowie meczu w Augsburgu Polacy przegrywali w swoim drugim spotkaniu z ZSRR 0:1 i niewiele wskazywało na to, aby losy spotkania mogły zostać odwrócone. Wszystko zmieniło się jednak w 79. minucie, kiedy to sędzia Henry Oberg z Norwegii odgwizdał przewinienie w polu karnym. „Jedenastkę” na bramkę zamienił niezawodny Deyna, a „Biało-czerwoni” powrócili do gry. Wybuch radości polskich kibiców nastąpił jednak dopiero w ostatnich chwilach spotkania. W 87. minucie bramkę dającą „Orłom Górskiego” zwycięstwo zdobył niepozorny (bo mierzący zaledwie 162 cm) Zygfryd Szołtysik.

Po wygranej z ZSRR stanęliśmy przed ogromną szansą na finał. Ostatni mecz co prawda trzeba było koniecznie wygrać, ale naszym rywalem byli piłkarze z Maroko, którzy na tym etapie nie liczyli się już w walce o choćby drugie miejsce w grupie. Jednocześnie na innym stadionie kadra ZSRR grała natomiast z Danią i była w dużo gorszej sytuacji. Skandynawowie wciąż mieli bowiem szansę na walkę o brąz – musieli „tylko” wygrać swój ostatni mecz. Wyłącznie o zwycięstwo walczyli również gracze ZSRR, którzy jednak, jeśli chcieli awansować do finału, prócz wygranej musieli liczyć jeszcze na utratę punktów przez Polskę.

Zarówno piłkarze polscy, jak i radzieccy nie pozostawili jednak swoim rywalom złudzeń. W czasie, gdy nasi wschodni sąsiedzi rozbijali Danię 4:0, u nas gole Kazimierza Kmiecika, Włodzimierza Lubańskiego, Kazimierza Deyny i Roberta Gadochy zapewniły Polsce pewne zwycięstwo 5:0, a zatem także awans do wielkiego finału olimpijskiego turnieju.

Mimo iż igrzyska odbywały się formalnie w Monachium, finałowy pojedynek przeciwko Węgrom był dla Polaków pierwszym, jakie rozegrali na stadionie olimpijskim w stolicy Bawarii. Ponownie mecz ten nie rozpoczął się tak, jakbyśmy tego chcieli. W 42. minucie prowadzenie Madziarom dał bowiem Bela Varady. W drugiej części spotkania prawdziwy popis dał jednak Kazimierz Deyna. Już w drugiej minucie po wznowieniu gry zawodnik warszawskiej Legii skierował piłkę do bramki, dając nam wyrównanie. W 68. minucie natomiast zdobył drugą bramkę, ustalając wynik meczu na 2:1.

Do ciekawej sytuacji doszło tego samego dnia w pojedynku o brąz. ZSRR wypuściło z rąk prowadzenie 2:0 nad NRD, a mecz pomiędzy tymi drużynami zakończył się wynikiem 2:2. Nie było jednak czasu na rozgrywanie dodatkowego spotkania (tak wówczas rozstrzygało się remisy w tego typu spotkaniach) i organizatorzy zdecydowali się na przyznanie brązowych krążków… obydwu ekipom.

Polacy stanęli zatem na najwyższym stopniu podium, odbierając olimpijskie złoto, na które w pełni zasłużyli. Z siedmiu meczów, jakie rozegrali na turnieju, wygrali sześć i zremisowali jeden. Strzelili przy tym aż 21 bramek, tracąc zaledwie pięć. Najskuteczniejszym zawodnikiem okazał się Kazimierz Deyna. Dziewięć strzelonych przez niego bramek dało mu tytuł króla strzelców turnieju.

Zwycięstwo 2:1 z Węgrami przy obecności przeszło 60-tysięcznej publiczności na stadionie olimpijskim w Monachium jest do dziś jedną z najpiękniejszych wygranych reprezentacji Polski w historii. Nasza kadra już nigdy później nie zdobyła bowiem złotych medali na wielkiej piłkarskiej imprezie.

A oto ci, którzy wywalczyli olimpijskie złoto – Orły Kazimierza Górskiego:
Zygmunt Anczok, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Robert Gadocha, Zbigniew Gut, Jerzy Gorgoń, Andrzej Jarosik, Kazimierz Kmiecik, Hubert Kostka, Jerzy Kraska, Grzegorz Lato, Włodzimierz Lubański, Joachim Marx, Zygmunt Maszczyk, Marian Ostafiński, Marian Szeja, Zygfryd Szołtysik, Antoni Szymanowski, Ryszard Szymczak

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

https://youtu.be/Rv7Z4YqJOwU