Odszedł od nas człowiek jedyny w swoim rodzaju. Drugiego takiego jak Janusz Wójcik już nie będzie, bo po prostu być nie może. Świat się zmieniał, piłka się zmieniała, a ,,Wujo” wciąż pozostawał taki sam. Przekonany o własnej wielkości uwielbiał przypominać, że jest ostatnim trenerem polskiej reprezentacji, która wywalczyła medal igrzysk olimpijskich w sporcie drużynowym. Zmarł w wieku 64 lat.
Janusz Wójcik był niezwykle barwną postacią polskiego futbolu. Wyrazistość i brak skrępowania powodowały, że dla nikogo nie pozostawał obojętny. Wielu kibiców do dziś uznaje go za jednego z najlepszych trenerów znad Wisły. Nigdy nie brakowało też osób, które Wójcika nie szanowały, szydziły z jego osiągnięć, nazywały go oszustem i chamem. Sam zainteresowany zdawał się nie słyszeć tych obelg. Wiedział, że jest osobą kontrowersyjną i nauczył się ponosić związane z tym konsekwencje. Ba, uczynił z tego duży atut. W 2015 roku ukazała się książka ,,Wójt. Jedziemy z frajerami! Całe moje życie”. Fani Wójcika musieli być zadowoleni, ponieważ szkoleniowiec w jaskrawy sposób opisał – jak wskazuje tytuł – swoje życie. Potrafił szokować – na jednej stronie pisał o kulisach zdobycia medalu na największej imprezie sportowej, żeby na kolejnej napomknąć o tym, jak był świadkiem stosunku seksualnego pastucha z… osiołkiem. Nigdy nie przebierał w słowach, o czym najlepiej świadczy ten filmik.
Nie można jednak zapominać, że Wójcik rozliczany był przede wszystkim za wyniki sportowe. Sukcesów nie brakowało. Ten najważniejszy to 1992 rok i igrzyska w Barcelonie. Wójcik poprowadził ,,Biało-czerwonych” po srebrne medale. To właśnie ,,Wujo” wprowadził w świat poważnej piłki Marka Koźmińskiego, Grzegorza Mielcarskiego, Wojciecha Kowalczyka i wielu, wielu innych. W 1997 roku objął dorosłą reprezentację Polski. W szatni spotkał wiele znajomych twarzy, które musiały kojarzyć mu się z igrzyskami w Hiszpanii. Tym razem nie zdołał osiągnąć sukcesu. Reprezentacja Polski nie wywalczyła awansu na mistrzostwa Europy w 2000 roku, a Wójcik został zwolniony.
Po nieudanej przygodzie z reprezentacją Polski kariera trenerska Wójcika wyhamowała. Do ciekawej sytuacji doszło w Zniczu Pruszków, gdzie miał do czynienia z Robertem Lewandowskim. Później pracował jeszcze tylko w dwóch klubach: Widzewie Łódź i omańskiej Al-Nandzie. Najlepszy czas Wójcika to szalone lata 90-te. Wówczas sięgnął z Legią Warszawa po mistrzostwo Polski, z którego radość nie trwała długo. Władze PZPN odebrały bowiem Legii punkty zdobyte w starciu z Wisłą Kraków, co oznaczało też pożegnanie się z tytułem mistrzowskim.
Nie brakuje głosów, że Wójcik bazował przede wszystkim na motywacji. Swoimi przemówieniami w szatni sprawiał, że piłkarze, kiedy już wyszli na boisko, potrafili wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Z biegiem czasu coraz istotniejsze w futbolu stawało się przygotowanie taktyczne. Pod tym względem Wójcik do wirtuozów nie należał, choć podstawowych umiejętności nie można było mu odmówić. Ten poziom zaawansowania nie wystarczał jednak do osiągania satysfakcjonujących rezultatów.
Dwa dni temu Janusz Wójcik obchodził 64 urodziny. Od niemal dziesięciu lat zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, po tym jak w 2009 roku uległ groźnemu wypadkowi we własnym domu. Przyczyną zgonu był rozległy krwiak w głowie.