Mobbing po polsku. Probierz sam jest sobie winny…

Temat sędziego Gila i Jagiellonii jest już mocno podstarzały i może nawet warto było już nie rozdrapywać ran, bo od feralnej pomyłki minęło już sporo czasu, ale oglądnąłem ostatnio „Ligę od kuchni w Canal” + i postanowiłem, że muszę podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Otóż odnoszę wrażenie, że panowie biegający z gwizdkiem popełniają tyle błędów w dużej mierze przez trenera Probierza. Zdaję sobie sprawę, że stadion piłkarski to nie teatr, ale jednocześnie mam przed oczami obrazki z zachodnich lig, gdzie arbiter otaczany jest o wiele większym szacunkiem, a mieszany jest z błotem tylko, gdy wybitnie na to zasłuży. 

Michał Probierz, jest jaki jest. Jedni będą go lubić za cięte riposty, wojenki z zagranicznymi trenerami, czy ekspresyjne gesty podczas meczu. Inni powiedzą, że nie tędy droga. Każdy jednak musi się zgodzić, że to człowiek rozumny – niezwykle inteligentny, który potrafi jak mało który szkoleniowiec w Polsce zrobić prawdziwe show. Szkoda tylko, że ten wybuchowy pokaz przeradza się często w różnego rodzaju skrajności – a te nie są zbyt dobrze odbierane przez kibiców. Gdzieś ten czar mądrego gościa ulatnia się w czasie meczu – ginie w tumulcie wulgaryzmów…

Ale przejdźmy do rzeczy. Jagiellonia została skrzywdzona przez sędziów najwięcej razy w tym sezonie. Jedne pomyłki były oczywiste, inne ocierały się o granicę aptekarstwa, ale koniec końców białostoczanie mogliby dziś bić się o mistrzostwo kraju, gdyby kilka razy arbiter zachował się lepiej. Zastanówmy się teraz dlaczego tak jest? Dlaczego akurat jeden zespół ma aż taki dużego pecha? Nie brakuje teorii spiskowych, nie brakuje osób, które mówią, że to cios wycelowany w Białystok, aby chronić Legię Warszawę (Lech też jest wysoko w tych statystykach co sprzyja mówieniu o pomaganiu świcie Henninga Berga). Według portalu Weszło.com Jagiellonia została skrzywdzona 14 razy, natomiast udzielono jej „pomocy” jedynie czterokrotnie. Wspomniałem o Lechu – tam trenerem jest Maciej Skorża, który też lubi przecież nawrzucać gościom z tablicą elektroniczną.

Na pewno taki stan rzeczy to po prostu czysty przypadek i może akurat wiele razy po prostu pech chciał, że sędzia Gil/Frankowski/Kwiatkowski/Stefański itd. miał swój gorszy dzień lub moment w  meczu z udziałem „Jagi”. Trzeba jednak powiedzieć jasno: duży udział w całym „procederze” ma Michał Probierz. Przez swój mobbing i agresywne zachowanie sam często strzela sobie w kolano i być może, gdyby postępował nieco bardziej kulturalnie, jak na przykład Henning Berg, dziś byłby na pierwszym miejscu. Może właśnie takie szczegóły decydują o tym kto zdobywa „majstra” w tak wyrównanej lidze? Celowo użyłem słowa „mobbing”, bo to co robi szkoleniowiec „Żubrów” jest dla mnie właśnie typowym przykładem znęcania się w pracy. Po jednym, drugim, trzecim ataku, arbiter zaczyna się zastanawiać: „cholera, może ja rzeczywiście jestem dzisiaj stronniczy”, albo „nie widziałem czy był faul, ale ławka Jagiellonii tak reaguje, że musi coś być na rzeczy – wskażę na nich!”. Tylko, że niestety ten celowy zabieg czasem okazuje się zgubny.

Najgorszej ma sędzia techniczny, który powinien dostawać dodatek za pracę w trudnych warunkach. Ma dość ograniczone pole manewru i praktycznie nic nie może poradzić na docinki z ławki Jagiellonii. A te dotyczą praktycznie wszystkiego: od fauli, rzekomych spalonych, aż po grę na czas przeciwnika, trzymanie przy linii Karola Mackiewicza o kilka sekund za długo, czy kończenie połowy w momencie, gdy Jagiellonia wychodzi z kontrą. W dodatku to wszystko ociera się o cienką granicę chamstwa, bo jak inaczej nazwać pokrzykiwanie: „ej, ej”, „co wy k**** robicie?” itd. Żeby chociaż Probierz posypywał głowę popiołem po spotkaniach, to jeszcze pewnie jego obraz byłby mniej jednoznaczny, ale on jeszcze podsyca całą wojenkę. A przecież sędziowie też oglądają programy piłkarskie, czytają gazety i mają gdzieś zakodowane w podświadomości, że Probierz to ten „zły”, który ciągle ma do nich jakieś pretensje. Potem w trakcie meczu mają ukryty strach przed podjęciem decyzji, albo co gorsza, działa mechanizm obronny – ty mnie atakujesz, ja muszę się bronić, nie mogę dać sobie wejść na głowę.

Probierz tyle razy podkreśla, że trzeba równać do zachodnich standardów, że nie mamy boisk treningowych, sędziów na wysokim poziomie. A może pracę nad poprawą trzeba zacząć od siebie? Podobnych zachowań nie znajdziemy u największych trenerów na świecie, a nawet u tych mniejszych. Czy Ancelotti skacze ciągle koło sędziego? Czy cała ławka Chelsea wybiega do sędziego Atkinsona, żeby nawrzucać mu po meczu? No właśnie, całkiem inna kultura, całkiem inna reakcja federacji na takie zachowania. Przecież Alex Ferguson za jakąkolwiek krytykę od razu dostawał wysokie kary. U nas w Polsce nie umiemy wyważyć proporcji. Włączamy telewizor, a tam Pan Sławek zajmuje połowę czasu antenowego i rozstrzyga, czy był 10 cm. spalony. Jasne, taka rubryka z kontrowersjami też ma swoją misję i każdy szanujący się kibic powinien poświęcić trochę czasu na zrozumienie przepisów i najnowszych wytycznych, tylko że tego jest zwyczajnie za dużo. Kontrowersje w NC+, Niewydrukowana tabela, wywiady ze Zbigniewem Przesmyckim, czy Zbigniwem Bońkiem, który akurat w kwestii sędziów nie powinien się wypowiadać, czy liczne memy internetowe, znacznie zaburzają cały odbiór Ekstraklasy.

Arbiter też człowiek – szacunek mu się należy. A dla Michała Probierza mam radę: we wszystkim należy zachować umiar, w pajacowaniu przy linii też…