Moda na bocznych obrońców. Hakimi przełamuje stereotypy

Pod koniec sezonu dwuletnie wypożyczenie Achrafa Hakimiego w Borussii Dortmund dobiegnie końca. Podczas pobytu w Niemczech został jednym z najbardziej kompletnych zawodników na świecie. Lewy, prawy obrońca, skrzydłowy, wahadłowy. Trudno na najwyższym poziomie lepiej zdefiniować u zawodnika mobilność. Mimo to, jego powrót do Realu Madryt nie jest tak oczywisty, co z pewnością ucieszy najlepsze kluby w Europie. Skąd jednak takie zafascynowanie 21-latkiem w całej Europie i dlaczego podczas letniego okienka może być jednym z jego największych bohaterów?

Przez wiele lat pozycja bocznego obrońcy należała do mało ciekawych. Oczywiście, zdarzały się pewne wyjątki. Zadziwiał nas Cafu, Roberto Carlos, uwielbialiśmy rajdy Neville’a, Marcelo czy Daniego Alvesa. Jednak mimo wszystko na tych pozycjach zwykle znajdowaliśmy najsłabsze jednostki w zespole, które muszą ganiać za szybkimi skrzydłowymi. Zasugerował to wiele lat temu Gianluca Vialli, który nazwał prawego defensora najgorszym graczem w drużynie.

Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego. Podczas oceny gry bocznego obrońcy zastanawiamy się, czy dobrze strzegł dostępu do bramki, posyłał udane dośrodkowania oraz w jaki sposób zrównoważył grę w defensywie oraz ofensywie. Unikamy zwykle myśli na temat kreowania przez niego akcji, ponieważ zwykle grają u boku środkowych pomocników, którzy mają za zadanie trzymać pieczę nad grą.

Prekursor z Liverpoolu

W ostatnich latach ta optyka się nieco zmienia. Tak na dobre wbił nam to do głowy Trent Alexander-Arnold, który niejako zyskał na pewnych brakach swojej drużyny. Zespół Kloppa nie posiada przede wszystkim wybitnych rozgrywających. Mamy niesamowitych walczaków w postaci Hendersona, Milnera, Wijnalduma, czy dobrze operującego w przestrzeniach Fabinho. Być może dlatego Anglik w ubiegłym sezonie zaliczył 12 asyst, czyli trzy razy więcej niż jakikolwiek pomocnik „The Reds”. 21-latek oczywiście korzysta z występów w centrum boiska w drużynach młodzieżowych i czuje się schodząc do środka pola jak ryba w wodzie.

Klopp kilkakrotnie na konferencjach prasowych był pytany, czy nie ma zamiaru zmienić pozycji dla reprezentanta Anglii. Jednak Niemiec za każdym razem odwracał kota ogonem. Trudno oczywiście się temu dziwić, ponieważ jego zespół jest świetnie oparty o dwóch bocznych defensorów, którzy penetrują obronę rywali. Dziś tylko z definicji można nazwać ich obrońcami, ponieważ dla całego zespołu są po prostu wszystkim. Idealnym przykładem było spotkanie z Leicester, kiedy liderzy Premier League rozbili swoich rywali aż 4:0. Dwie asysty, bramka, najwięcej kontaktów z piłką (105) i 37/60 podań wykonanych na połowie rywali. W ciągu 90 minut pokonał 10,64 kilometrów. Większy dystans zaliczyli tylko Georginio Wijnaldum (10,92 km) i Roberto Firmino (11,31 km). Trent zagrał po prostu wybitnie.

Wychowanek „The Reds” już niebawem może spotkać się na jednym podwórku z kolejnym graczem, który powinien rzucić inne światło na te pozycje. Achraf Hakimi planuje następny krok w swojej karierze i niewykluczone, że wybierze Premier League. Tak naprawdę, chrapkę na jego zakup ma wiele ekip, na czele z Borussią. Wszystkie kluby muszą jednak wiedzieć, że negocjacje z Realem Madryt nie będą należały do najłatwiejszych, ponieważ „Los Blancos” nie mają zamiaru tak łatwo pozbyć się takiego klejnotu.

Logika sugeruje, że wszystkich chętnych spotka surowy opór. Jednak do powiedzenia wiele będzie miał także sam zawodnik. Po dwóch latach regularnej gry na Signal Iduna Park wróci na Santiago Bernabeu z zupełnie inną pozycją. To normalne, że Marokańczyk nie zechce grać drugich skrzypiec. Patrząc jednak na kadrę Realu spotkamy tam nazwisko Daniego Cravajala oraz zakupionego w 2018 roku Odriozole, aktualnie wypożyczonego do Bayernu.

Rywalizacja z Carvajalem

Wszystko zatem rozbija się o miejsce w podstawowym składzie. Jeśli Zidane zapewni młodemu zawodnikowi równą walkę z Carvajalem, to klub z pewnością odrzuci wszystkie oferty, nawet jeśli wynosiłyby ponad 60 milionów euro. Sam piłkarz także chętnie zostałby w Madrycie, ponieważ wie, ile tak naprawdę zawdzięcza klubowi. Z pewnością przebył długą drogę od czasów, kiedy w młodości grał w CD Colonia Ofigevi, zanim zwrócił uwagę skautów hiszpańskiego giganta. Jego ojciec pewnego dnia zabrał go ze szkoły i poszedł z dzieckiem na testy. W wieku ośmiu lat dołączył do ich akademii. Jak wspominał w jednym z wywiadów natychmiast zaimponowała mu cała organizacja, a fascynowały go nawet tak błahe rzeczy jak szatnie. Poczuł się jak zawodowy gracz, a przecież w domu czekały na niego problemy. Jego rodzice są Marokańczykami i głównie dlatego postanowił reprezentować drużynę narodową swoich rodziców. W domu się nie przelewało – ojciec pracował jako sprzedawca, a matka zajmowała się domem. To wszystko, aby Achraf mógł odnieść sukces.

Początki w Realu to istna sinusoida, a na debiut Achraf czekał do 2017 roku. Wówczas Zidane wybił mu z głowy wypożyczenie do Alaves i występował jako zastępca Carvajala. Łącznie zebrał 17 spotkań, dzięki czemu zyskał medal za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Francuz traktował go jak syna. Mimo to, musiał wykonać kolejny krok i po dwóch latach na pewno nie żałuje decyzji o wypożyczeniu.

– Nauczyłem się gry po obu stronach boiska i ta umiejętność jest prawdziwym atutem. Każdy trener, który posiada wszechstronnego zawodnika wie, że przynosi to korzyść drużynie. Postanowiłem przenieść się do Dortmundu, ponieważ chciałem się rozwijać jako gracz, a ścieżka, którą musisz obrać, nie zawsze jest tym, co początkowo sobie zaplanowałeś. Czasami musisz udać się gdzieś indziej, aby dostać się upragnionego celu. W moim przypadku oznaczało to przyjazd do Niemiec. Wiedziałem też, że muszę dużo poprawić w swojej grze i stopniowo to robiłem. Ma to realny wpływ na twoją pewność siebie. Z czasem bieganie po boisku bez żadnego ciężaru wchodzi w nawyk. Jestem teraz innym Achrafem.

Pewny siebie, nastawiony na atak i posiadający idealne czucie gry. Na ten moment Hakimi to wzór dla współczesnych bocznych obrońców. Jego kariera może już niebawem przypominać historię Garetha Bale’a, który jeszcze za czasów gry w Southampton biegał po boisku jako lewy obrońca, aby po kilku latach przenieść się nawet na atak.

Biorąc jednak  wszystko pod uwagę, to Dani Carvajal był inicjatorem ścieżki, którą Hakimi obecnie kroczy. W sezonie 2012/13 hiszpański obrońca został wypożyczony do Bayeru Leverkusen i starał się powoli rozwijać. Real oczywiście zapewnił sobie klauzulę wykupu i aktywował ją…już po roku. Tym razem klub postanowił wyciągnąć wnioski i oddać zawodnika na dwa lata, ale tylko na wypożyczenie.

Mobilność

O jego sile najlepiej przemawiają liczby. Żaden inny gracz w Bundeslidze sklasyfikowany jako obrońca nie zanotował więcej asyst niż on (konkretnie 10 – 0.4 asysty na jedno spotkanie). Biorąc pod uwagę wszystkie topowe ligi, pobił go jedynie Trent Alexander-Arnold, ale Anglik wykonuje także rzuty rożne i wolne (kibice Barcelony doskonale o tym pamiętają), więc to normalne, że posiada więcej szans na ostatnie podanie do swoich kolegów.

Dobrze radzi sobie także w aspektach defensywnych. Z obrońców tylko Filip Kostić i Alphonso Davies wykonali ogółem więcej przejęć aniżeli Achraf. Mimo to jego domeną nadal pozostaje ofensywa. Patrząc ogółem na styl gry zobaczymy naturalnego dryblera z łatwością mijającego rywali jak tyczki. Pomaga mu w tym oczywiście styl gry BVB, oparty na wysokim pressingu i wykorzystywaniu takich graczy jak Haaland czy Sancho. Dominacja zespołu Luciena Favre’a w wielu meczach i zmiany stylu gry sprawiają, że 21-latek często także pełni rolę bocznego pomocnika, czy jak kto woli – wahadłowego,co doskonale pokazują dwie poniższe mapy.

Przyjęcia piłek podczas całego sezonu Bundesligi (Squawka.com)

Skąd jednak taka umiejętność gry na wielu pozycjach? Co ciekawe, w drużynach młodzieżowych pełnił nawet rolę środkowego obrońcy. Także na poziomie międzynarodowym pokazał taką zdolność. Podczas mistrzostw świata w Rosji przeciwko Iranowi zagrał jako prawy defensor, a podczas następnych spotkań z Hiszpanią i Portugalią zajął miejsce po przeciwnej stronie boiska.

Niezależnie od tego, czy zaczyna jako boczny obrońca w bloku trzyosobowym czy czteroosobowym, na pierwszy rzut oka zauważalny jest wielki potencjał. Z drugiej strony, niektóre aspekty gry wciąż wymagają poprawy. To jednak normalne, ponieważ dorastał w Realu Madryt, gdzie wszystkie drużyny młodzieżowe są przyzwyczajone do posiadania piłki. Nadal jest jednak młody i posiada ogromny potencjał do rozwoju, przede wszystkim w obronie. Nikt nie ma wątpliwości, że ta świadomość taktyczna pewnego dnia nadejdzie.

Komentarze

komentarzy