„Mógłby być nawet niebieski” – ultrasi Interu atakują Koulibaly’ego i… swój klub

Inter – Napoli. Mauro Icardi rozmawiający z Kalidou Koulibalym po czerwonej kartce

Włoskie media sportowe żyją w ostatnim czasie kilkoma głównymi tematami. Poza Krzysztofem Piątkiem porównywanym nawet do papieża, był nim Kalidou Koulibaly. Pod koniec grudnia Senegalczyk wyleciał z boiska w starciu z Interem, a powodem tego miały być ataki kibiców na tle rasowym.

W 80. minucie „K2” dostał żółtą kartę za faul taktyczny na Politano, a chwilę później kolejną, za gest wykonywania braw. Arbiter zinterpretował to jako podważanie jego decyzji i na nic zdały się tłumaczenia, że reakcja była skierowana do kibiców, którzy wyzywali obrońcę. Po spotkaniu oburzenia nie ukrywał sam Koulibaly, a Napoli postawiło sprawę jasno: w razie kolejnych rasistowskich ataków będą po prostu schodzić z boiska.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz bonus

Inter decyzją komisji ligi został ukarany m.in. dwoma meczami bez udziału publiczności i kolejnym z zamknietą trybuną Curva Nord. Kara została już odbębniona, ale ultrasi Interu znów dali o sobie znać. Mają żal do klubu, że ten się od nich odwrócił. „Nerazzurri” nie dość, że nie odwołali się od kary, sami zainicjowali akcję zamieniającą małpi krzyk „BUU” na „Brothers Universally United”. To dotknęło kibiców, którzy nie mają się za rasistów.

– Nie obchodzi nas rasizm, idziemy na stadion, by dopingować naszych graczy. Koulibaly jest dla nas tylko małym człowieczkiem, który ucieka się do kłamstw, by oczyścił własne sumienie. Nieważne, czy byłby biały, żółty, czy niebieski, zachowywalibyśmy się wobec niego tak samo. Jeśli chodzi o inicjatywę BUU, jest po prostu w złym guście. To żałosny i fałszywy pomysł – brzmiało oświadczenie.

Te zdania są bardzo szczere i bezpośrednie, ale nie możemy powiedzieć, że są głupie. Oczywiście – nie są napisane w poprawny politycznie, wyważony sposób, ale czy to złe? Cała sytuacja wygląda po prostu na kolejny spór na linii normalny człowiek vs. poprawność polityczna. Patrząc na to zdroworozsądkowo, kibice zawsze szukali przytyków w stronę rywali i kolor skóry nie miał tu żadnego znaczenia. Czy jeśli biały człowiek ubliża innemu białemu i mówiąc kolokwialnie „jedzie po nim” jak po (tu wstawcie dowolne obraźliwe słowo), to jest po prostu chamem, ale jeśli zrobi to w stronę kogoś czarnoskórego to już automatycznie rasista? Wychodzi na to, że by nie być rasistą w świecie poprawności politycznej, trzeba osoby o innym wyznaniu/kolorze skóry traktować… inaczej. Taki to paradoks.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz bonus

Komentarze

komentarzy