Podczas ceremonii rozdania Oscarów w hollywoodzkim Kodak Theater kamera robi zbliżenie na Lupite Nyong’o. Zwyciężczyni w kategorii „Najlepsza aktorka drugoplanowa” za film „Zniewolony. 12 lat niewolnictwa” podaje w tym czasie koleżance pomadkę do ust. Na pozór nic nie znaczące ujęcie z oscarowej gali obejrzały miliony ludzi z całego świata. Chyba nikt nie przypuszczał, że następnego dnia widzowie zapragną mieć taki sam kosmetyk jak gwiazdy Hollywood, co przełoży się na milionową sprzedaż pomadki. Żadna, nawet najdroższa reklama nie spełniłaby takiej funkcji marketingowej, jak te „skradzione” sekundy oscarowej ceremonii.
Rozmyślając nad fenomenem największej gwiazdy mundialu Jamesa Rodrigueza ciężko nie odnieść wrażenia, że ten utalentowany młody zawodnik wykorzystał swój czas odnosząc nie mniejszy sukces niż oscarowy kosmetyk. Rozreklamował swój talent w najlepszym możliwym do tego miejscu – na mundialowym boisku w Brazylii, gdzie każdy jego ruch śledziło miliony kibiców. Rodriguez nie jest jednak nowym zawodnikiem na rynku piłkarskim. W 2010 roku ten młody gracz przeniósł się do FC Porto, gdzie swoimi dobrymi występami zapracował na transfer do AS Monaco. Francuski zespół zapłacił za niego 45 milionów euro – co do dziś daje mu miejsce w dwudziestce najdroższych transferów w historii futbolu. To zaskakujące, że tak dobry zawodnik, za którego zapłacono tak duże pieniądze pozostawał do momentu rozpoczęcia mundialu zawodnikiem niemalże anonimowym dla kibica nieinteresującego się ligą francuską.
Przed mundialem kiedy eksperci zastanawiali się kto może być największą gwiazdą turnieju – obok takich nazwisk jak Messi, Cristiano Ronaldo czy Neymar próżno było szukać Jamesa Rodrigueza. Po zaledwie 5 meczach na mistrzostwach świata, w których Kolumbijczyk zdobył 6 goli i zanotował 4 asysty jest wymieniany jako piłkarz, będący najbliżej osiągnięcia poziomu Messiego czy Cristiano Ronaldo. Jego profil na facebooku w przeciągu trwania mistrzostw świata polubiło już ponad 10 milionów ludzi – więcej niż choćby profil Robbena, czy niesfornej gwiazdy Urugwaju – Suareza.
Świetna gra i niesamowity wzrost wartości marketingowej zawodnika przełożył się na zainteresowanie najlepszych klubów świata. Real Madryt już teraz jest gotów zapłacić za Jamesa 75 milionów euro. W pierwszej chwili można pomyśleć, że zawodnik nie jest wart tak dużych pieniędzy. Bardziej pragmatyczne osoby stwierdzą, że 5 meczy w futbolu to za mało, by pokazać swoją piłkarską wielkość i zawodnik powinien potwierdzić swoje nieprzeciętne możliwości w kolejnych meczach, zanim zapracuje na transfer do tak wielkiego klubu.
Jest to mylne założenie. Jeśli kluby piłkarskie byłyby rozpatrywane tylko przez pryzmat wyników osiąganych na boisku kwota 75 milionów euro rzeczywiście może byłaby zbyt duża. Natomiast w dzisiejszych czasach drużyny sportowe to wielkie firmy gdzie ekonomia bardzo często ma większe znaczenie niż wynik sportowy. Transfer Jamesa Rodrigueza po tak udanym mundialu zapewni klubowi, który go pozyska miliony euro z praw do reklam, sprzedaży wizerunku czy koszulek sportowych. Nazwisko Rodriguez na trykocie Realu, Barcelony czy Bayernu sprzedałoby się na świecie w milionach egzemplarzy i przyniosło klubowi, który go pozyska zyski dużo większe niż te zainwestowane w transfer i dodatkowo rozszerzyło popularność klubu na rynku kolumbijskim czy, patrząc szerzej, na południowoamerykańskim. Tak działa mundial – najlepsze okno wystawowe na świat dla każdego zawodnika.
/ Tomek Oleszczyk /