Kochamy piłkę. Kochaliśmy ją lata temu, kochamy także w obecnym wydaniu i prawdopodobnie nie zmieni się to także w kolejnych latach. Mimo wszystko ten piękny sport często działa destrukcyjnie na organizmy zawodników zawodowo go uprawiających, a władze nie robią nic, by jakoś temu przeciwdziałać. Wręcz przeciwnie – wciąż chcą więcej i więcej.
Dopiero co w bardzo mocnych słowach swoimi problemami ciągnącymi się po zakończeniu kariery podzielił się kultowy Gabriel Batistuta, a już mamy kolejną osobę, sugerującą oczywiste rzeczy. Tym razem przed ligowym starciem z Sampdorią o swoich obawach opowiedział Paulo Fonseca, trener AS Roma.
– Dżeko trenuje z drużyną od dwóch dni. Jego stan nie jest idealny, ale mamy ostatnią sesję treningową (słowa z soboty – red.), aby zdecydować, czy można na niego postawić w ten weekend.
– Diego Perotti i Alessandro Florenzi są do naszej dyspozycji, ponieważ trenują od tygodnia. Javier Pastore lub Davide Santon są w stanie grać w środku pola i już sprawdziliśmy ich na tych pozycjach.
– Kontuzje stanowią problem zarówno na poziomie klubowym, jak i międzynarodowym, ponieważ niemal co bez przerwy obserwujemy bardzo dużo kontuzji na reprezentacyjnych zgrupowaniach. Współczesna piłka nożna zabija najlepszych piłkarzy, ponieważ granie tak wielu meczów jest po ludzku niemożliwe. Ci na najwyższym poziomie powinni się nad tym zastanowić.
– Moim zdaniem jest zbyt wiele kompetycji, zarówno na poziomie klubowym, jak i międzynarodowym – dodał Fonseca.
46-letni Portugalczyk nie nawiązał do wyznania Batistuty, ale całość świetnie się uzupełnia. Czy to sprawi, że władze się opamiętają i przestaną wymyślać kolejne puchary, turnieje i rozszerzać je o większą liczbę spotkań? A może kluby będą musiały się dostosować, posiadając w swoich kadrach dużo więcej zawodników na najwyższym poziomie, którymi będą rotować? Dużo wskazuje na to, że przy takim tempie pojęcie „pierwszej jedenastki” może za kilka lat zniknąć…