Na zdrowie!

Już dawno nauczyliśmy się, że powiedzenie „sport to zdrowie” staje się nieaktualne w momencie przejścia na zawodowstwo. Organizm człowieka nie jest w stanie bez konsekwencji znieść trudów nadmiernego eksploatowania. Oczywiście można powiedzieć, że jest to pewna zapłata za życie o jakim marzą miliony ludzi, wkalkulowane ryzyko. Pytanie jednak czy gdzieś są granice igrania ze zdrowiem zawodników w imię sukcesów.

Nazwiska tych, którzy przez kontuzje, nadmierne zamęczanie organizmu, nie mogli w pełni rozwinąć skrzydeł można by mnożyć (żeby przedstawić sam wierzchołek góry lodowej – Owen, van Basten, del Piero), a co dopiero powiedzieć o tych, o których nigdy nie usłyszeliśmy, bo nieodpowiedzialny trener narażał młodego piłkarza na zbyt duże obciążenia? Wszystko po to, żeby sukces osiągnąć tu i teraz, kto przejmowałby się zdrowiem? Przecież wystarczy blokada w przerwie meczu, a potem już współczesna medycyna da sobie radę.

Gra wciąż się zaostrza, a im bardziej liczą się ułamki sekund, tym większa szansa, że zamiast trafić wślizgiem w piłkę, uderzy się z impetem w nogi przeciwnika (dużo na ten temat może nam powiedzieć Marcin Wasilewski, który właściwie cudem wrócił do profesjonalnego grania, a marzenia o Premier League musiał odłożyć na wiele lat. W ten weekend wreszcie je spełnił… w swoim występie prawdopodobnie zasługując na czerwoną kartkę, której sędzia nie pokazał). Federacje piłkarskie starają się przeciwdziałać wprowadzając bardziej rygorystyczne przepisy, na co często my, kibice, reagujemy z niezadowoleniem – bo przecież to uczyni grę mniej płynną. Faule już dawno przestały być dla nas czymś nienaturalnym, sprzecznym z duchem gry, jakby tego było mało stały się elementem gry taktycznej i wcale nas to nie oburza. Gdzie tam, doceniamy sprytne przewinienia, wychwalamy piłkarzy, którzy mają „charakter”. Z drugiej strony zawodnicy, którzy biją rekordy w czasie bez żółtej kartki urastają do rangi bohaterów tylko dlatego, że chcą grać fair. Jak tutaj się dziwić, że rośnie liczba groźnych kontuzji?

Wśród kibiców Chelsea w pamięci wciąż żywa jest sytuacja z 2006 roku, kiedy pod znakiem zapytania stanęła cała kariera Petra Cecha. Podczas ligowego spotkania z Reading, czeski bramkarz wyszedł, aby złapać jedną z piłek przy bocznej linii pola karnego. Wbiegający w pole karne napastnik przeciwników nie wyhamował, ani nie cofnął nogi, tylko z całym impetem uderzył kolanem w głowę bramkarza. Przez następne tygodnie z niepokojem śledziliśmy informacje o stanie Cecha. Ostatecznie wrócił do gry, ale od tej kontuzji już zawsze gra w specjalnym ochraniaczu na głowę.

Jednak co najbardziej przerażające, to fakt, że nawet teraz, po 8 latach, gdy oglądamy tamtą sytuację wcale nie jawi się w naszych oczach jako przerażający incydent. Przecież podobnych zdarzeń na boisku widzimy w każdym sezonie wiele – różnią się tylko konsekwencjami i momentem kiedy wreszcie to zdanie lekarza liczy się najbardziej (przez zaniechanie pomocy medycznej w meczu o Puchar Świata Kramer po uderzeniu w głowę wciąż był na boisku, pytając sędziego czy to jest finał, ostatnio Courtois pozostał na boisku po groźnym uderzeniu w głowę, a niedługo potem z ucha zaczęła mu wyciekać krew – to dwa przykłady z ostatnich miesięcy, a jest ich więcej!).

To jednak tylko jedna strona medalu, a chociaż wygląda przerażająco to być może jeszcze gorsza jest ignorancja sztabów szkoleniowych. Ciężko winić piłkarzy, że mimo kontuzji, nabuzowani adrenaliną, wciąż chcą grać lub starają się zbagatelizować znaczenie obrażenia by znów wybiec na boisko w pierwszym składzie. Nie ma jednak usprawiedliwienia dla ludzi, którzy świadomi jak wygląda sytuacja szafują zdrowiem swoich podopiecznych, bo wierzą, że w ten sposób osiągną lepszy rezultat – teraz, żadne potem się nie liczy.

W tym wszystkim odnajdujemy Diego Costę. Kontuzja ciągnie się za nim właściwie od pół roku. Rok mundialowy spowodował, że nie miał on czasu na pełną regenerację. Głodny gry wciąż wybiega na boisko ignorując kontuzję, co jakiś czas wciąż wykluczającą go z występów. Pojawiają się głosy, że naturalizowany Hiszpan będzie potrzebował operacji, która wykluczy go ze sportu na kilka tygodni. Oczywiście nie jest to operacja, którą trzeba wykonać natychmiast jednak ciągłe wystawianie organizmu na obciążenia wydaje się igraniem ze zdrowiem zawodnika. Kiedy uraz pogłębi się tak bardzo, że będzie wymagał błyskawicznej operacji, może być już za późno. A co jeśli piłkarz przez to już nigdy nie wróci do dawnej formy?

Piłkarze coraz częściej i w większym stopniu są traktowani jak przedmioty. Pytanie czy gdzieś są granice? Wizja codziennego budzenia się ze świadomością, że próba wstania spowoduje ogromny fizyczny ból przez niewyleczone w odpowiednim czasie kontuzje wydaje mi się okrutna. A ja nie muszę się w tej wizji mierzyć z pustką, jaką zostawia u piłkarza zakończenie kariery, kiedy to żyć znaczyło grać.

 

Bartłomiej Stachnik

justchelsea.pl

Strong earnings growth in international markets which is seen at 59
rob kardashian weight loss Are Fancy Dress Costumes Still Popular

Rancho Cucamonga Quakes
rob kardashian weight lossDie Hard 4 the BETTER title
Online Shopping is a Boom for the Apparel
youjizz fashion accessories can be an effective way to spice up any collection

Timberland boots make your work experience safer and more comfortable
free gay porn actively playing golf clothing

Unlocked Meizu M8 Dual Band GSM 900
black porn Toro Saddle Road

delivers the evil at the El Rey Theater in LA
cartoon porn on the final trading day of the past week

Seductive Sheer Lingerie for your Private Pleasure
quick weight loss gossip kids

Jack Bauer ends Season 9 in masterful fashion
miranda lambert weight loss knit in the round

Bust Out of a Workout Rut
christina aguilera weight loss and who better to control than someone you hate

Wholesale Marc Jacobs Bag to Get A Low Price
weight loss tips We already discussed revenues which is growing 3

Komentarze

komentarzy