Ten zawodnik był uznawany za wielką nadzieję holenderskiego futbolu. Obecnie jednak „Oranje” są w rozsypce, a były zawodnik Ajaksu od dłuższego czasu zmaga się z kontuzjami. Prawdopodobnie wróci do gry dopiero w przyszłym sezonie.
Ricardo Kishna trafił do szkółki Ajaksu z Vitesse w wieku piętnastu lat. Przez następne lata przebijał się przez kolejne szczeble klubu, aż w końcu w 2014 roku trafił do pierwszego zespołu. Swój pierwszy w pełni zawodowy sezon miał całkiem udany – sześć bramek i 11 asyst w 38 spotkaniach. Z miejsca stał się kluczowym piłkarzem na lewym skrzydle zespołu Franka de Boera. Miał również sporo szczęścia, gdyż w Amsterdamie nie nękały go kontuzje. Najdłuższy jego uraz w tamtym czasie wyłączył go z gry na tydzień. Szybko młodym Holendrem zainteresował się Mino Raiola, który wziął zawodnika pod swoje skrzydła i pomógł mu w transferze do Lazio.
Po zaledwie sezonie w pierwszym składzie Ajaksu Kishna zdecydował się opuścił Holandię i trafił do kraju ojczystego swojego agenta. Początek przygody z klubem lewy skrzydłowy miał miał całkiem niezły. W pierwszym meczu ligowym, przeciwko Bolognie, Holender trafił do siatki. W premierowym spotkaniu w Lidze Mistrzów z Dnipro asystował. Chociaż Kishna zaczął od pierwszego składu, okazało się, że jest zbyt słaby fizycznie, aby grać w każdym spotkaniu Lazio. 1 listopada 2015 roku zdobył bramkę w przegranym 1:3 meczu z Milanem. Jak się okazało, to do tej pory ostatni jego gol w oficjalnych rozgrywkach…
W grudniu doznał urazu kolana, który wyłączył go z gry na prawie trzy miesiące. Wrócił do pierwszego składu, na jeden mecz… Później okazało się, że nie zagra do końca sezonu. Tym razem przez kontuzję ścięgna udowego. W związku z tym musiał zostać poddany artroskopii.
Nowy sezon Ricardo Kishna rozpoczął w pierwszym składzie w spotkaniu przeciwko Atalancie. Zagrał jeszcze we wrześniu przeciwko Chievo i… znowu został wyłączony z gry. Po części przez kontuzje, wpływ na to miał również brak formy. Ponadto przez pewien czas zawodnik chorował na grypę. Zagrał łącznie w zaledwie pięciu meczach w barwach Lazio, po czym zdecydowano się go wypożyczyć do Lille.
We Francji Holender powinien mieć warunki do odbudowania formy po kontuzji. I faktycznie, grał niemal regularnie. W trzynastu spotkaniach Ligue 1 nie zanotował jednak bramki ani asysty. Wpływ na to miała również nie najlepsza postawa kolegów z drużyny, którzy dołowali w rundzie wiosennej. Największym plusem pobytu Kishny we Francji był fakt, iż wówczas wrócił na stałe do sprawności.
Co okazało się jednak złudne. Przed obecnymi rozgrywkami Lazio zdecydowało się wypożyczyć lewego skrzydłowego do rodzinnego kraju, a konkretnie do ADO Den Haag. Nie był w pełni przygotowany do rozgrywek, jednak dostał dwie szanse, wchodząc na ostatnie minuty meczu. Za każdym razem pokazywał się z dobrej strony, a przeciwko Willem II Tilburg zanotował nawet asystę przy zwycięskim trafieniu. Nie spodziewał się, że najgorsze przed nim.
Dzień po spotkaniu z Ajaksem, 18 września, zawodnik doznał zerwania więzadła krzyżowego. Z tego powodu wiadomo już, że Ricardo Kishna nie zagra do końca sezonu. Trzeci sezon straci więc z powodu kontuzji.
Od czasu transferu do Lazio, szczęście zdecydowanie nie uśmiechało się do Holendra. Zawodnik uważany jeszcze dwa lata temu za wielki talent musiałby naprawdę wznieść się na wyżyny po rekonwalescencji, żeby wrócić do dawnej formy. To jednak graniczy z cudem i wiele wskazuje na to, że Holandia straciła spory talent. Może jednak za szybko odchodził z rodzinnego kraju…