Premier League, La Liga, Bundesliga… Można wymienić kilka lig, które przyciągają najwięcej osób. To właśnie one są uważane za najlepsze, za godne największej uwagi. Być może jest to racja, jednak istnieją pewne „niemainstreamowe” rozgrywki, które również zachwycają. Wybraliśmy prawdopodobnie najlepszą z nich.
Interesujesz się piłką nożną? W takim razie niemal pewne, że z zaciekawieniem śledzisz jedną z najsilniejszych europejskich lig, pewnie nawet kilka naraz. Jest to oczywiste – w końcu każdy chce oglądać najlepsze widowiska z udziałem topowych zawodników. Poza takim typowym rodzajem kibiców, zdarzają się zapaleńcy ekscytujący się futbolem na innych kontynentach, ulegając specyficznemu klimatowi poszczególnych rozgrywek. Są jeszcze masochiści koneserzy kochający polską ekstraklasę, jednak to już inna para kaloszy.
Przyszedł nowy rok, warto więc otworzyć się na nowe rzeczy. Jedną z nich może być odkrycie piłki nożnej z nieco innej strony – biorąc pod uwagę ligi, które nie wzbudzają aż takiego wielkiego zamieszania. Lidera takiego zestawienia nie trzeba szukać daleko, bowiem wystarczy udać się do… Włoch. Nie chodzi jednak o królewską Serie A, tylko o jej zaplecze, czyli Serie B. Naprawdę można się mocno zdziwić, jaką świętością jest tam futbol. A na boisku? Zdarzają się kwiatki, mniejsze i większe…
Taka sytuacja w Serie Bhttps://t.co/cSGUOG2jXT
— Tomasz Górski (@TomaszGorsk1) December 17, 2017
Piłka nożna jest obecnie u szczytu swojej świetności. Popularność, pieniądze, najlepsi piłkarze w historii… Komercjalizacja i ogólna dostępność razem z najnowocześniejszymi technologiami może i są dobre, bardziej widowiskowe, jednak korzenie piłki wydają się zanikać. Kluby tracą bezpośredni kontakt z kibicami, co widać szczególnie w Anglii – np. słynna The Kop nie różni się już szczególnie od pozostałych trybun na Anfield. Włochy się temu oparły, dlatego Serie B jest najlepszą ligą, której nie oglądasz.
Fani – klub, to pełna symbioza. Pierwsi kochają bezwarunkowo swoich ulubieńców, a kluby traktują ich z wielkim szacunkiem, nie jak klientów. Bilety są tanie, co pozwala klasie pracującej brać udział w meczach – bardziej liczy się stadionowe wsparcie, a nie zdzieranie pieniędzy kosztem zajmowanych krzesełek. Finansowo, to o dziwo kibice są czynnikiem, który wybija miasta przy pomocy klubów w nich się znajdujących. Nie umowy telewizyjne. Stadiony? Budowane są do śpiewania, wspierania, skakania, celebrowania, a nawet używania pirotechniki. Piłka jest tam kulturą, nie jak w Polsce – okazją do obrzucenia trybuny przeciwnika albo murawy…
W Serie B jest również kilka zasłużonych drużyn, które niegdyś można było nazwać wielkimi. Siedmiokrotny mistrz Włoch – Pro Vercelli, Palermo, odbudowująca się Parma… Największą zaletą jest jednak konkurencyjność. Miejsca 1-10 dzieli 10 oczek, podobnie jak pozycje 11-22. Tak, wiemy – polska ekstraklasa również jest dość ściśnięta, ale nawet ona nie dorównuje Serie B. Po 21 kolejkach naszej ligi różnica między Legią i Pogonią wynosi 21 punktów, czyli tyle samo ile pomiędzy pierwszym Palermo i ostatnim Pro Vercelli. Pamiętajmy jednak, że w Lotto Ekstraklasie gra 16 drużyn, w Serie B – aż 22. W niej pierwsze i szesnaste miejsce dzieli zaledwie 15 punktów. Anglia, Hiszpania, Francja, Niemcy… Tam wyścig o końcowy triumf ma już zdecydowanych faworytów.
Wady? Dość znaczna różnica poziomu między Serie A, a Serie B. Drużyny awansujące z angielskiej Championship czy też Segunda Division, radzą sobie o wiele lepiej na wyższym poziomie. We Włoszech wygląda to nieco inaczej – wystarczy wspomnieć w tym miejscu o Benevento, które w poprzednim sezonie awansowało po play-offach, a w tym… Wszyscy dobrze wiemy, jak sobie nie radzi. Mimo wszystko poszukując prawdziwego piękna piłki nożnej (choć może niekoniecznie tego na boisku), warto przysiąść czasem przy Serie B. Różnica od pełnej przepychu nowoczesnej piłki, gwarantowana.