Holenderka Lieke Martens została wybrana najlepszą piłkarką świata według FIFA, detronizując w ten sposób dwuletnią liderkę tej klasyfikacji – Amerykankę Carlie Lloyd. Co by nie mówić o słuszności decyzji federacji, trzeba zauważyć, iż nowa królowa żeńskiego futbolu jest prawdziwym talizmanem dla swoich drużyn.
Przegrać dosłownie nie miała z kim. W finałowej trójce prócz Martens znalazły się jeszcze Carlie Lloyd, która trafiła tam chyba głównie z… przyzwyczajenia (w poprzednich dwóch sezonach zdecydowanie dominowała, teraz zaś nie porywała specjalnie trybun) oraz najmłodsza nominowana piłkarka w historii – zaledwie 18-letnia Deyna Castellanos, dla której sam byt w czołowej „trójce” okazał się wielkim wyróżnieniem, a główna nagroda mogła jej – jak pokazuje historia wielu innych młodocianych gwiazd piłki nożnej – raczej bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
Przy braku w finale takich zawodniczek jak Ada Hegenberg, Wendie Renard czy Jodie Taylor stało się niemal oczywiste, że główna nagroda musi trafić do reprezentantki Holandii. Rzeczywiście, Lieke Martens ma za sobą fenomenalny rok, a cała jej kariera rosła wraz z formą kadry narodowej.
Martens jest wychowanką Heerenveen. To w tym klubie rozpoczęła poważne granie w Eredivisie. Jej talent dostrzegano od początku, gdyż tuż po debiucie w lidze zawodniczka trafiła do młodzieżowej reprezentacji Holandii. W 2011, wówczas już jako piłkarka VVV Venlo, powołana została do seniorskiej kadry. Była to naturalna konsekwencja tragicznego okresu dla „Oranje”, w którym reprezentacja nie zdołała nawet zakwalifikować się na mundial w Niemczech. Wówczas postanowiono, że skład zespołu trzeba nieco odmłodzić.
Kolejnym klubem na drodze kariery Martens okazał się Standard Liege, z którym miała już walczyć o wyższe cele. Rok 2012 był dla 19-letniej wówczas zawodniczki wyjątkowy. Młodziutka Lieke zdołała zdobyć wówczas swoje pierwsze mistrzostwo krajowe (mistrzostwo Belgii ze Standardem), a dla reprezentacji strzeliła pierwsze bramki – rozpoczynając od gola przeciwko Włoszkom w meczu towarzyskim, kończąc na trafieniu z Serbkami, pieczętującemu awans Holandii na mistrzostwa Europy 2013.
Na szwedzkie Euro pojechała już jako piłkarka niemieckiego Duisburga. Nie zdziałała na nim jednak zbyt wiele, na co nie pozwoliła też forma kadry. Po bezbramkowym remisie z Niemkami oraz porażkami z Norwegią (0:1) i Islandią (0:1) „Pomarańczowe” prezentujące bezbarwną grę odpadły z gry, nie strzeliwszy nawet gola.
Nie ulegało jednak wątpliwości, że Holenderki z miesiąca na miesiąc grają coraz lepiej i powoli odbijają się od dna. Martens tymczasem zaczęła się w kadrze wybijać i grać tam pierwsze skrzypce. Podczas eliminacji do mistrzostw świata 2015 w trzech meczach strzelała po dwie bramki (z Grecją, Albanią i Szkocją). W trakcie tych samych eliminacji zmieniła również klub – wyleciała do ligi szwedzkiej, dokąd sprowadzili ją włodarze IFK Goteborga.
Na mistrzostwach świata w Kandzie pokazała się z dobrej strony. Już w pierwszym spotkaniu – przeciwko Nowej Zelandii – zanotowała bramkę, która – jak się później miało okazać – pozwoliła Holenderkom na awans. W kolejnych spotkaniach grupowych „Oranje” przegrały bowiem z Chinkami (0:1) i zremisowały z Kanadą (1:1). W 1/8 finału miały dużo pecha. Już na tym etapie trafiły bowiem na reprezentację Japonii i – mimo bramki honorowej Kristen van den Wen – przegrały 1:2, odpadając tym samym z rywalizacji. Na pocieszenie dla „Pomarańczowych”, rozpędzone Japonki sięgnęły niespełna dwa tygodnie później po tytuł wicemistrzyń świata.
Po mundialu 2015 niewątpliwie rozpędzać zaczęła się także kariera Lieke Martens. Holenderka przeniosła się z Goteborga do FC Rosengard, z którym zdobyła mistrzostwo Szwecji i Superpuchar tegoż kraju. W reprezentacji umocniła natomiast swój status i już nikt nie wyobrażał sobie kadry bez niej w podstawowym składzie. Na Euro 2017 kwalifikować się nie musiała – to zostało bowiem rozegrane w Holandii.
Grając na własnym terenie, „Oranje” od samego początku imponowały fenomenalną grą. Fazę grupową przeszły bez najmniejszych trudów, z trzema zwycięstwami na koncie. Prawdziwy koncert Lieke Martens dała jednak dopiero w fazie pucharowej. To ona i Vivianne Miedemą napędzały reprezentację, która w ćwierćfinale z zaskakującą łatwością poradziła sobie ze Szwecją (2:0), a w półfinale z Anglią (3:0). Pojedynek finałowy był już kwintesencją gry „Pomarańczowych” na tegorocznym Euro. Tam Holenderki roztrzaskały Danię 4:2. W starciu tym jedną z bramek zdobyła właśnie Martens, jedną strzeliła również Sherida Spitse, a dwie dołożyła Vivianne Miedema.
Już wówczas w dyskusjach nad najlepszą zawodniczką (wtedy jeszcze chodziło tylko na najlepszą zawodniczkę Euro) padały tylko trzy nazwiska. Ostatecznie Angielka Jodie Taylor musiała zadowolić się tylko statuetką dla najlepszej strzelczyni, a MVP dość niespodziewanie odebrała Martens, wygrywając w głosowaniu z Miedemą.
Wątpliwości nie mieli także w dalszej części roku oficjele, przyznający nagrody dla najlepszej zawodniczki. Zarówno The Best UEFA, jak i The Best FIFA za rok 2017 wybrana została Lieke Martens. 24-letnia Holenderka ma jeszcze jednak sporo przed sobą. Już w 2019 roku spróbuje zdobyć z Holandią medal mistrzostw świata. Wcześniej zaś będzie miała okazję dokonać próby podboju Ligi Mistrzyń z FC Barceloną, do której to trafiła po ostatnim fenomenalnym Euro.