Największe wpadki i kiksy 2020 roku w PKO Ekstraklasie

Największe wpadki i kiksy 2020 roku w PKO Ekstraklasie

Chociaż do końca roku pozostał jeszcze tydzień, czas na pierwsze podsumowania. Zanim usiądziemy przy wigilijnym stole, przypomnijmy sobie największe wpadki, które w ciągu ostatnich miesięcy miały miejsce w ekstraklasie.

Bardziej nie trafić się nie dało

Już w pierwszej kolejce ekstraklasy 2020 roku byliśmy świadkami wyjątkowego kiksu, którego autorem był piłkarz Cracovii, Pelle van Amersfoort. Holender jest wyróżniającą się postacią Cracovii, aczkolwiek w tej sytuacji zachował się w najgorszy możliwy sposób. Piłkarz otrzymał bardzo dobre podanie od Sergiu Hanki w pole karne, ale zamiast skierować piłkę do bramki… wybił ją na aut. No cóż, “Pasy” miały szczęście, że ta sytuacja się nie zemściła i wygrali ostatecznie z Arką 1:0. Trzeba jednak przyznać, że van Amersfoort rozpoczął rok w najgorszy możliwy sposób.

 

Najbardziej nieudana przewrotka roku

Również w pojedynku z Arką błysnął piłkarz ŁKS-u Maciej Dąbrowski. Obrońca łódzkiej drużyny po rzucie rożnym chciał skierować piłkę do bramki przewrotką. Zamiast efektownego gola piłkarz zanotował kuriozalną kontuzję. Dąbrowski podczas tej sytuacji trafił się bowiem kolanem w nos. Warto dodać, że sytuacja odbiła się szerokim echem nie tylko w polskich mediach, ale pisały o niej również zagraniczne portale.

 

Jak nie piąstkować – uczy Mickey van der Hart

Mecze Lecha Poznań z Legią Warszawa zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem, szczególnie ze strony kibiców pierwszego z zespołów. Jeśli jednak jakiś piłkarz Lechitów coś zawali podczas tego pojedynku, zazwyczaj spotyka się z ostracyzmem ze strony kibiców. Tak było również w tym przypadku – “Kolejorz” przegrał z Legią 0:1 po nieudanej interwencji Mickey van der Harta. Golkiper nieudolnie piąstkował wprost w plecy Djordje Crnomarkovicia, piłka odbiła się od poprzeczki, co wykorzystał Tomas Pekhart, ustalając wynik meczu.

To nawet nie był centrostrzał!

Po ligowej przerwie również po raz kolejny błysnął Pelle van Amersfoort. W meczu z Pogonią piłkarz biegł z piłką prawą stroną boiska i pewnym momencie… w zasadzie trudno określić, co chciał zrobić.

Żółta kartka za… brak maseczki?

Chociaż w czerwcowym meczu Wisły z Rakowem padło pięć bramek, najbardziej może zapaść w pamięć sytuacja z 80. minuty. Wówczas sędzia Mariusz Złotek otrzymał sygnał, że jeden z piłkarzy Wisły na trybunach… zdjął maseczkę. Trójka arbitrów podążyła na trybuny i okazało się, że zawodnikiem, który przez moment miał odkryte drogi oddechowe był Alon Turgeman. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że Izraelczyk nie znalazł się w kadrze meczowej, gdyż był kontuzjowany. Chociaż sędzia początkowo chciał mu wręczyć żółtą kartkę, ostatecznie się zreflektował.

Podanie w najgorszym momencie

Jednym z obrazków, które zapamiętaliśmy była też była bez wątpienia akcja piłkarzy Piasta Gliwice w starciu z Cracovią. Patryk Tuszyński wyszedł na wolne pole i pozostał mu do pokonania tylko bramkarz rywali. Zamiast tego, piłkarz postanowił jednak podać do znajdującego się na spalonym Sebastiana Milewskiego.

Ten strzał nawet nie powinien go zaskoczyć!

W czerwcu głośną wpadkę zaliczył również przygotowujący się do wyprowadzki do Monaco bramkarz Legii, Radosław Majecki. 21-latek przepuścił bowiem między nogami dość delikatny strzał Jesusa Jimeneza z Górnika Zabrze. Legia wówczas przegrała 0:2, a Majecki był wybierany do najgorszych jedenastek kolejki.

Zamiast strzelać, wybił piłkę z pola karnego

Kuriozalna sytuacja miała miejsce także w starciu na dole tabeli ekstraklasy ŁKS-u z Arką Gdynia. Arkowcy prowadzili 3:1 i ich rywale mieli okazję do tego, żeby zdobyć gola kontaktowego po rzucie rożnym. Maksymilian Rozwandowicz jednak najwyraźniej zapomniał, że nie znajduje się we własnym polu karnym i zamiast skierować piłkę do bramki, wybił ją z obrębu szesnastki.

Czasami lepiej nie wycofywać piłki

Pod koniec sezonu nie popisał się również rezerwowy golkiper Lecha Poznań, Karol Szymański. “Kolejorz” wówczas prowadził 2:0 z Cracovią i nic nie wskazywało na to, że stan gry się zmieni. W 81. minucie Djordje Crnomarković chciał wycofać grę, podając do bramkarza, który ostatecznie minął się z piłką. Tym samym obrońca Lechitów zdobył jedynego gola dla “Pasów” w tym spotkaniu.

Artur Boruc był bezradny

O ile w lipcu Maksymilian Rozwandowicz zamiast pokonać bramkarza rywali, wybił piłkę z szesnastki, Josip Juranović dokonał wręcz odwrotnej sztuki. Prawy obrońca Legii, którzy naprawdę dobrze spisywał się pod koniec rundy, w meczu z Lechem najwyraźniej również pomylił pola karne, co jednak odbiło się na wyniku jego zespołu. Chorwat bez zastanowienia skierował  piłkę do bramki Artura Boruca, otwierając wynik na korzyść Lechitów.

Błąd na wagę trzech punktów dla Podbeskidzia

Dominik Hładun to jeden z najbardziej solidnych i równych golkiperów ekstraklasy. W spotkaniu z Podbeskidziem zdarzyła mu się jednak kosztowna wpadka. Golkiper źle przyjął piłkę, co wykorzystał Desley Ubbink, który ustalił wynik spotkania na 2:1.

Komentarze

komentarzy