Najwyższa z możliwych kar dla dziesięciu egipskich kibiców. Zostaną powieszeni

Fani

Jeśli ktoś myśli, że kary, jakie otrzymują (w przypadku udanej próby ich zidentyfikowania) pseudokibice wszczynający burdy na polskich stadionach, są zbyt wysokie, nie słyszał zapewne o restrykcyjnym prawie panującym w Egipcie. Tamtejszy wymiar sprawiedliwości jest zdecydowanie mniej pobłażliwy niż nasz oraz większości europejskich krajów, o czym można przekonać się właśnie teraz, kiedy w kraju faraonów dziesięciu kibiców skazano prawomocnym wyrokiem na karę śmierci.

Dlaczego tak surowo? Jeśli przypomnimy sobie dantejskie sceny sprzed nieco ponad pięciu lat, które miały miejsce na stadionie położonym w miejscowości Port Said, gdzie doszło do najtragiczniejszej katastrofy futbolowej w Egipcie, i weźmiemy pod uwagę radykalne prawo panujące w tym państwie, dojdziemy do wniosku, że tego typu wyroki wręcz musiały zapaść. Przypomnijmy, że 1 lutego 2012 r. po meczu ligowym rozgrywanym pomiędzy klubami Al-Masry oraz Al-Ahly, zakończonym zwycięstwem 3:1 ekipy gospodarzy, doszło do brutalnego starcia nienawidzących się wzajemnie fanów obu zespołów. W ich wyniku śmierć poniosło 79 osób, zaś prawie 1000 zostało rannych.

Jeszcze w czasie trwania pojedynku, na trybunach było bardzo niespokojnie, jednak to, co nastąpiło po końcowym gwizdku sędziego, trudno opisać słowami. Na stadion wtargnęli rozgorączkowani kibice obu teamów, którzy starli się ze sobą. Fani gospodarzy próbowali wyładować swoje emocje na graczach drużyny przyjezdnej, jednak ci zdążyli schronić się w szatni. Sztuki tej nie zdołał dokonać ich trener, Portugalczyk Manuel Jose, w wyniku czego został dotkliwie pobity przez rozwścieczony tłum. Biorąc pod uwagę fakt, że wielu z sympatyków Al-Masry uzbrojonych było m.in. w kamienie, noże czy szklane butelki, szkoleniowiec może być wdzięczny losowi, że nie stracił na murawie życia.

Służby porządkowe długo nie potrafiły uspokoić walczących ze sobą kibiców, ale kiedy wreszcie do tego doszło, wiadomo było, że awanturników czekają bardzo srogie kary. Po tamtym pamiętnym meczu egipska federacja futbolu postanowiła zawiesić na dłuższy czas wszystkie rozgrywki piłkarskie w kraju, obawiając się, że na innych stadionach może dojść do równie drastycznych scen. Ponadto ówczesny premier państwa, Kamal al-Dżanzuri, zdymisjonował wszystkich członków zarządu egipskiego odpowiednika PZPN-u. Ich los podzielił również gubernator miasta Port-Said, a na jego terenie wprowadzono stan wyjątkowy. 2 lutego 2012 r. zaczęła natomiast obowiązywać przez trzy dni ogólnokrajowa żałoba narodowa.

Wyroki wymierzone sprawcom wydarzeń z sezonu 2011/2012 zostały ogłoszone już kilkanaście miesięcy temu, jednak teraz egipski sąd prawomocnie skazał dziesięciu pseudokibiców na śmierć przez powieszenie. 40 innych spośród 72 oskarżonych będzie musiało spędzić w więzieniu od kilku do kilkunastu lat, zaś 21 może cieszyć się z uniewinnienia. Początkowo sąd na śmierć skazał 11 osób, jednak jednej z nich zamienił karę na inną. Warto również wspomnieć, że wśród oskarżonych znajdowali się także policjanci, a siedmiu z nich zostało uniewinnionych.