Popularne „kartofliska” to coś, obok czego często nie da się przejść obojętnie. Dla wielu piłka nożna to jedynie najlepsze ligi i mecze na najwyższym poziomie, dla innych to wszystko to, co leży u jej podstaw. Prawdziwość, normalność, ludzkie oblicze, nieprzesiąknięte medialnością i grą pozorów. Jak wszystko, ma to swoje plusy i minusy.
Rozgrywki niższych lig mają swój urok. W porównaniu z futbolem światowego formatu przeważnie wyglądają jak inna dyscyplina, jednak również pozwalają poczuć zastrzyk adrenaliny i sprawić, że 90 minut mija w zawrotnym tempie. Często mówi się, że jakaś liga to stan umysłu. Oczywiście jest to przenośnia, jednak zbierając do kupy wszystkie „dziwne” wydarzenia, często faktycznie można dojść do takiego wniosku. Tym razem na potwierdzenie tej tezy z pomocą przychodzi niezawodna A klasa.
Podczas sobotniego starcia Sparty Konin z GKS Rzgów nastąpiło zjawisko „odcięcia prądu”. Oczywiście nie chodzi o problemy z oświetleniem, a o jednego z zawodników gospodarzy, który w 87. minucie przy stanie 0:0 miał najpierw uderzyć arbitra „z główki”, a następnie otwartą ręką. Sytuacja tym bardziej zaskakująca, że nie było do niej większych przesłanek, o czym mówił prezes gości, Robert Frąckowiak. Co więcej, zawodnik sprawiał wrażenie, jakby nie miał pojęcia, czemu zrobił coś takiego.
– Schodząc z boiska przepraszał mnie, mówił, że go poniosło.
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!
– To była zupełnie zaskakująca sytuacja, ponieważ nie było żadnego napięcia. Nic nie wskazywało na to, że może dojść do jakiegoś incydentu. Co do uderzenia „główką”, to żaden z piłkarzy, którzy stali obok, nie potwierdził tego. Natomiast pewne jest, że sędzia dostał z „otwartej”. Wezwał asystenta, porozmawiali chwilę i zaraz po tym odgwizdał koniec spotkania – dodał Frąckowiak dla portalu LM.pl.
Zszokowany takim zachowaniem jest również prezes klubu z Konina, Szymon Salzman, co ciekawe – były sędzia.
– Nie akceptujemy takiego zachowania. Dla nas jest to co najmniej dziwne, że się tak zachował, bo jest lubiany przez wszystkich, był kandydatem do samorządu. Dusza towarzystwa, przyjazny na treningach, zawsze uśmiechnięty. Nie wiemy, co się z nim stało. Byłem sędzią, wiem, jak to jest. Można krytykować, nie zgadzać się z decyzjami, ale to nie jest powód, by dochodziło do rękoczynów – stwierdził Salzman.
Prezes nie wyklucza, że zawodnik może zostać wyrzucony z klubu. Przerwane spotkanie prawdopodobnie zakończy się walkowerem, co na pewno nie pomoże Sparcie w walce o awans do klasy okręgowej.
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!