Zorganizowanie Balu Mistrzów Sportu Warszawy może wydawać się wymagającym zadaniem. Wyobrażamy sobie sztab ludzi, którzy zastanawiają się nad dogodną lokalizacją imprezy, odpowiednią datą, ustalają listę nominowanych do zdobycia nagród. Z każdym dniem obowiązków przybywa, więc siłą rzeczy myśli organizatorów uciekają w różnych kierunkach. A czy są jakieś problemy? Raczej nie. Jeśli jeden z nominowanych nie dostał zaproszenia na galę, to dlatego, że jego dyscyplina jest za mało popularna. Dobra wymówka, i już po problemie…
Tak naprawdę nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. W zaistniałych okolicznościach plebiscyt traci jakąkolwiek rangę i wystawiony jest na pośmiewisko. Nie za bardzo wiadomo, w jakich celach jest tworzony od osiemnastu lat, skoro według organizatorów uczestniczą w nim osoby ze sportowego marginesu. Za taką został uznany 17-letni Jakub Kożuch, reprezentant Polski w amp futbolu.
Gratulacje dla @warszawa za szacunek do sportowców. Nominowany do nagrody "Niepełnosprawny sportowiec roku Warszawy" piłkarz @AmpFutbolPolska i medalista Euro Kuba Kożuch, nie został zaproszony na galę finałową plebiscytu ze względu na "niską popularność jego dyscypliny"
— Mateusz Romian (@MRomian) February 1, 2018
Jedną z ostatnich osób, którą byśmy obarczali za rzekomo niską popularność amp futbolu, jest, o dziwo, Jakub Kożuch. Za to w pierwszym rzędzie ustawilibyśmy – nie zgadniecie! – organizatorów Balu Mistrzów Sportu Warszawy. Bo czyje działania wpływają na to, że przeciętny Kowalski nie wie, czym jest amp futbol? Chłopaka, który przywozi medal z mistrzostw Europy, czy zgrai impotentów umysłowych, która pluje mu w twarz? W zeszłym roku wśród sportowców niepełnosprawnych został wyróżniony Wojciech Makowski, srebrny medalista igrzysk paraolimpijskich w Rio. Wówczas nikomu nie przeszkadzało, że pływanie osób niepełnosprawnych nie przyciąga przed telewizory milionowej widowni. Przez ostatnie dwanaście miesięcy normalność zdążyła jednak wyjść z mody.
Nawiązaliśmy kontakt z Jakubem Kożuchem, ale zawodnik nie chciał opowiadać o tym, co go spotkało. Potwierdził tylko, że przedstawiona sytuacja rzeczywiście miała miejsce i nic w tej historii nie jest podkoloryzowane. Teraz pora na ruch ze strony władz stolicy. Czy słowo ,,przepraszamy” wystarczy? W takich sytuacjach zwykło się mawiać, że niesmak i tak pozostanie.
Panie Jakubie musiało dojść w biurze do pomyłki, za co mogę jedynie przeprosić. Na bal zapraszam Pana osobiście. Jutro Biuro Sportu skontaktuje sie z Panem. Do zobaczenia! @FotoPyK @MRomian @AmpFutbolPolska @warszawa
— Renata Kaznowska (@RKaznowska) February 1, 2018
Pomyłka… Historia polskiego sportu zna kosztowniejsze pomyłki, ale człowiek nie zwykł się uczyć na cudzych błędach. Samemu trzeba spróbować dać ciała. Udało się w sposób o tyle spektakularny, co żałosny.