Od początku sezonu 2016/2017 Łukasz Teodorczyk wykręca niesamowite liczby w Anderlechcie i bez wątpienia latem za bardzo duże pieniądze może trafić do jednego z klubów Premier League. Jednak w ostatnim czasie Polak miał dość długą przerwę w strzelaniu bramek.
Były zawodnik Lecha Poznań na kolejne trafienie musiał czekać aż 328 minut. Biorąc pod uwagę wyczyny Teodorczyka w tym sezonie, był to naprawdę bardzo długi zastój. Kibice ,,Fiołków” nie byli jednak zaniepokojeni, ponieważ wiedzieli, że gwiazda ich drużyny wreszcie się przełamie. Tak też się stało w meczu z Oostende. Co prawda snajper reprezentacji Polski bardzo długo nie mógł trafić, bo aż do 90. minuty. Trzeba jednak przyznać, że było na co czekać. Teodorczyk zaliczył bardzo piękne trafienie strzałem z woleja zza 16. metra.
Po reakcji Teodorczyka było widać, jak bardzo zależało mu na odblokowaniu. Polak po strzeleniu pięknej bramki natychmiast pobiegł cieszyć się wraz z fanami Anderlechtu. „Teo” wspiął się na bandy reklamowe i utonął w objęciach kibiców, którzy cały czas skandowali: „Teo, Teo, Teo”.
Za tego typu cieszynkę Teodorczyk otrzymał żółtą kartkę. Czy była słuszna? Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ponieważ za takie przewinienie grozi właśnie taka kara. Na nieszczęście napastnika była to jego piąta żółta kartka w sezonie. Oznacza to zawieszenie w następnym meczu ligowym z Genkiem.
Teodorczyk do tej pory nie opuścił żadnego meczu Anderlechtu. Jak na razie strzelił 26 bramek w 37 spotkaniach i wszystko wskazuje na to, że zostanie królem strzelców w lidze belgijskiej.