Zagłębie Lubin przynajmniej przez jeden dzień może się cieszyć z pozycji lidera. Czy tym razem zespół utrzyma formę na dłużej, czy wielkie plany klubu zakończą się tak jak w poprzednim sezonie? Co wiemy po meczu z Pogonią?
Obecny sezon w wykonaniu Zagłębia rozpoczyna się w niemal dokładnie taki sam sposób, jak poprzedni. Również rok temu ówczesny pucharowicz miał po czterech kolejkach dziesięć punktów na koncie. Co prawda, w zeszłym sezonie gra „Miedziowych” była bardziej efektowna, a klub miał bilans bramkowy 9:1 (4:0 z Koroną, 2:0 z Niecieczą i Lechem, 1:1 z Pogonią). Gdy klub odpadł z Ligi Europy po dwumeczu z duńskim SønderjyskE, można było odnieść wrażenie, jakby z piłkarzy zeszło trochę powietrza po udanym początku. Przyszła w lidze seria pięciu meczów bez zwycięstwa, a Zagłębie nie odzyskało już dyspozycji z początku sezonu.
Wpływ na to miało kilka czynników – odpadnięcie z Ligi Europy, odejście Macieja Dąbrowskiego do Legii Warszawa, niestabilna pozycja trenera (media spekulowały o jego zwolnieniu i rozmowach klubu z Franciszkiem Smudą i Waldemarem Fornalikiem) i kontuzje kluczowych zawodników – Filipa Starzyńskiego i Jarosława Jacha, który stracił pół sezonu przez uraz. Również nowi zawodnicy nie wnieśli wiele do zespołu. Wiele nadziei budziło pozyskanie Kamila Mazka z Ruchu Chorzów, ale również Martin Nespor i Adam Buksa nie spełniali oczekiwań.
Tego lata Zagłębie było aktywne na rynku transferowym. Może nie tak, jak Śląsk i Lech, gdyż pozyskało sześciu zawodników, aczkolwiek można było uważać te wzmocnienia za dobre. Do tej pory możemy jednak dostrzec na boisku Alana Czerwińskiego, Bartosza Kopacza i Jakuba Świerczoka. Sasa Balić i Bartłomiej Pawłowski są rezerwowymi, natomiast Adam Matuszczyk ma problemy kondycyjne… Przejdźmy jednak do spotkania z Pogonią…
Mecz z „Portowcami” był tak naprawdę pierwszym w tym sezonie, w którym „Miedziowi” faktycznie dominowali. W spotkaniach z Koroną i Śląskiem to właśnie ich rywale mieli optyczną przewagę na boisku. Można też zauważyć, że Zagłębie gra zdecydowanie lepiej w pierwszej połowie niż w drugiej. Było to nawet widoczne we wczorajszym meczu z Pogonią. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że zespół ze Szczecina dłużej posiadał piłkę w skali całego spotkania (55-45% na korzyść gości), na co miała wpływ głównie druga połowa. W pierwszej części piłkarze Zagłębia zdecydowanie częściej przebywali pod bramką przeciwnika. Swoje akcje mieli chyba wszyscy zawodnicy z Lubina ze strefy ofensywnej. To musiało zaowocować bramkami, choć po pierwszej połowie „Miedziowi” mogli prowadzić zdecydowanie bardziej okazale.
Kogo należy wyróżnić? Teoretycznie największy wpływ na wynik miał Jakub Świerczok, który wszedł w miejsce kontuzjowanego Martina Nespora i zdobył dwie bramki, aczkolwiek wyróżnię bardziej cichego bohatera tego spotkania… Alan Czerwiński to nowy nabytek klubu, który w ekstraklasie czuje się już równie dobrze, jak w I lidze. Prawy obrońca w spotkaniu z Pogonią wielokrotnie angażował się w akcje ofensywne, co zaowocowało znakomitą asystą przy pierwszej bramce Świerczoka. Dzięki jego postawie zespół Piotra Stokowca we wczorajszym meczu bardzo dobrze przechodził z taktyki 4–3–3 do 3–4–3, gdzie boczni obrońcy, Czerwiński i Dziwniel (asystent przy bramce Nespora) uczestniczyli w akcjach ofensywnych, natomiast defensywny pomocnik, Bartosz Kopacz często pełnił rolę stopera. Zresztą, to właśnie były zawodnik Górnika Zabrze uratował w 55. minucie swój zespół, wybijając piłkę tuż sprzed linii bramkowej.
Swój udział w zwycięstwie miał także Filip Starzyński, który często zmieniał pozycję – był zarówno na „dziesiątce”, jak i na lewym skrzydle. Nie miał wpływu na wynik meczu, aczkolwiek uczestniczył w wielu akcjach, raz minimalnie przestrzelił z rzutu wolnego. Dobrze spisał się także Filip Jagiełło, który już w 3. minucie meczu świetnie ograł przeciwników, wywalczając rzut rożny. Oprócz tego, był chyba najcelniej podającym piłkarzem w pierwszej połowie meczu, zarówno w strefie ofensywnej, jak i w defensywie. Na jego minus można zaliczyć w meczu z Pogonią sytuację sam na sam w 23. minucie, gdy trafił wprost w nogi bramkarza, z pewnością próbując strzelić między nimi. W drugiej połowie Jagiełło stał się niewidoczny i jego miejsce zajął w 67. minucie Jakub Tosik. Co ciekawe, Zagłębie po tej zmianie nie zmieniało już taktyki, tylko trzymało się kurczowo 4–3–3.
Czy zwycięstwo 3:0 wynikało bardziej z dobrej formy Zagłębia, czy słabszej dyspozycji Pogoni? Trudno ocenić to już po tym spotkaniu, gdyż było ono najlepszym do tej pory w wykonaniu „Miedziowych” w sezonie 2017/2018. Przez najbliższe tygodnie lubinian będą czekać zdecydowanie trudniejsze sprawdziany. 9 sierpnia Zagłębie zmierzy się w Pucharze Polski z Jagiellonią, natomiast następnymi rywalami klubu w lidze będą Lech (12.08 – wyjazd), Wisła Kraków (21.08 u siebie) i Legia (27.08 – wyjazd). Dopiero po tych czterech spotkaniach dowiemy się, w jakiej dyspozycji naprawdę znajduje się zespół Piotra Stokowca i czy udane pod wieloma względami spotkanie z Pogonią było jedynie przypadkiem, czy może początkiem serii dobrych spotkań w jego wykonaniu.