Nowe miejsca, stare twarze (3): Walter Zenga – Sampdoria

Nowe miejsca, stare twarze, czyli przegląd tego, jak radzą sobie trenerzy w nowym otoczeniu.

Poprzedni sezon zakończyli na 7. miejscu, tuż za plecami swojego największego rywala, Genoi. Jednak, to nie drużyna Gryfów, lecz Sampdoria uzyskała możliwość walki o Ligę Europy, ze względu na niespełnienie wymogów stadionowych przez Rossoblu. W rozgrywkach 2014-15 Doria była prowadzona przez Siniše Mihajlovicia, który po zakończeniu sezonu podpisał kontrakt z Milanem i zabrał ze sobą kilku piłkarzy ze stolicy Ligurii. Jego miejsce zajął Walter Zenga, legendarny bramkarz Interu, który również zaliczył przygodę w barwach Sampdorii w latach 1994-96. Przed objęciem stanowiska głównodowodzącego Sampy Zenga spędził 4 lata w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie trenował 3 drużyny: Al-Nasr Dubai SC, Al-Nassr FC i Al Jazira Club. Jednak ile można siedzieć wśród pustynnych piasków i facetów w sukienkach? Pozdrawiam Szkotów. Poza arabską przygodą, warto zaznaczyć, że objęcie Sampdorii nie jest pierwszą przygodą Zengi w Italii w roli trenera, ponieważ przed wyjazdem na Bliski Wschód prowadził dwa kluby z Sycylii, Catanię i Palermo.

Skład Sampdorii w porównaniu z poprzednim sezonem doświadczył kilku zmian. Warto wspomnieć, że klub opuścili między innymi Alessio Romagnioli, Samuel Eto’o, Pedro Obiang, czy Sergio Romero. Natomiast wśród nowych nabytków możemy znaleźć takich piłkarzy jak: Antonio Cassano, Fernando, Ervin Zukanović i Edgar Barreto.

Jako, że za nami pierwsze 11 kolejek sezonu 2015-16 możemy uznać, że Walter Zenga już zdążył zrzucić z siebie pustynny pył i przyzwyczaić się do roli trenera Sampdorii. A więc czas przyjrzeć się jego poczynaniom.

Stan konta po 11 kolejkach sezonu 2015-16:

sampa tabela

Zanim przejdziemy do analizy poczynań Sampdorii w Serie A, trzeba wspomnieć o fatalnym starcie Zengi w eliminacjach do Ligi Europy. Przeciwnikiem liguryjskiej drużyny była serbska Vojvodina, która wygrała dwumecz 4:2. Lecz, to co boli najbardziej odnośnie tej porażki, to przegrana na włoskiej ziemi aż 0:4. Co prawda rewanż rozgrywany w Nowym Sadzie zakończył się wynikiem 0:2 na korzyść gości z Italii, jednak było to tylko symboliczne zwycięstwo, ponieważ do kolejnego etapu przeszli Serbowie.

To tyle, jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe. Teraz wracamy na włoskie podwórko.

Powiedzieć, że Zenga już w pierwszym meczu sezonu został rzucony na głęboką wodę byłoby niestosowne. No chyba, że ktoś za głęboką wodę uznaje chodnikowe kałuże. 1. kolejka to mecz z beniaminkiem z Carpi i łatwa wygrana 5:2 przed własną publicznością. 5 goli podopiecznych Waltera strzelonych w przeciągu pierwszych 37 minut musiało zrobić wrażenie. Jednak patrząc na to z innej perspektywy, trzeba zadać sobie pytanie, jak można było stracić 2 gole z beniaminkiem i kończyć mecz w dziesięciu? No cóż, zdarza się. Zwycięzców się nie sądzi. Po tej efektownej wygranej, Doria zasiadła na pierwszym miejscu w tabeli, ale tylko na jedną kolejkę.

Pozostając na mieliźnie, czyli pozostając przy teoretycznie łatwych spotkaniach, jakie do rozegrania miała Sampdoria, trzeba wspomnieć o kolejnych meczach z beniaminkami. Tak się złożyło, że już na przestrzeni pierwszych 8 kolejek drużyna Zengi miała okazję zmierzyć się ze wszystkimi ekipami, które poprzedni sezon rozgrywały w Serie B.

Drugim beniaminkiem na rozkładzie była Bologna, która przegrała w Genui 2:0 po trafieniach Edera i Soriano. Bez niespodzianki.

Ostatnią ekipą spośród nowoprzybyłych do Serie A, z którą Zenga i spółka musieli się zmierzyć, było Frosinone – czyli łatwa przeprawa przez płytką wodę mogłoby się wydawać. Jednak to co może wydawać się łatwe, nie zawsze takie jest. Tym razem, płytka woda okazała się zabójcza, ponieważ statek pod liguryjską banderą osiadł na mieliźnie w regionie Lacjum. Gialloazzurri odnieśli swoje drugie zwycięstwo w Serie A, wygrywając 2:0 na Stadio Matusa. Gubienie punktów z beniaminkami, to nie jest dobry sposób na pięcie się w górę… Nie tak to miało wyglądać Walter, nie tak…

Lawirując między głębinami, a mielizną, przenieśmy się na dłużej na głęboką wodę. Czyli czas na poważne sprawdziany, czas na Napoli, Romę i odrodzony Inter.

Pierwszy poważny test miał miejsce w 2. kolejce, gdy Sampdoria udała się na południe rozegrać spotkanie z Napoli na San Paolo. Na pewno nie był to test oblany, mimo, że po pierwszej połowie meczu tak mogło się wydawać, ponieważ podopieczni Zengi przegrywali 2:0. Jednak w czasie drugiej połówki błysnął Eder, który strzelił 2 gole w przeciągu 2 minut – pierw gol w 58. minucie, a następnie w 59. z karnego. 1 punkt uratowany. Bardzo cenny punkt. Zenga nie wystraszył się fal i przetrwał Neapolitański sztorm.

W 5. kolejce na Stadio Luigi Ferraris zawitał wicemistrz Włoch, rozstrzelana grupa Wilków z Rzymu. I mimo, że to Giallorossi byli faworytem tego spotkania, to jednak Sampdoria nie dała zabrać sobie punktów na własnym stadionie. Strzelanie rozpoczął w 50. minucie niezawodny w tym sezonie Eder, ale 19 minut później wyrównał Salah. Jednak szczęście było po stronie gospodarzy, dla których drugą bramkę zdobył najlepszy obrońca Romy, Kostas Manolas, który po fatalnym kiksie wpakował piłkę do własnej bramki. 2:1 dla Sampy.

Ostatnią batalią na głębokiej wodzie podczas pierwszych 11 kolejek był mecz ze świetnie broniącą flotą Manciniego. Jednak obronę Mediolańczyków udało się złamać w 51. minucie, gdy do siatki trafił Muriel. Nerazzuri odpowiedzieli bramką Periscia w 68. minucie, i jak się okazało było to koniec strzelania w tym spotkaniu. Remis z walczącym o scudetto Interem trzeba uznać mimo wszystko za sukces.

Kompletna lista wyników Sampdorii po 11 kolejkach:

Z   Sampdoria 5:2 Carpi

R   Napoli 2:2 Sampdoria

Z   Sampdoria 2:0 Bologna

P   Torino 2:0 Sampdoria

Z   Sampdoria 2:1 Roma

P   Atalanta 2:1 Sampdoria

R   Sampdoria 1:1 Inter

P   Frosinone 2:0 Sampdoria

Z   Sampdoria 4:1 Hellas

R   Sampdoria 1:1 Empoli

R   Chievo 1:1 Sampdoria

Podsumowując pierwsze tygodnie Waltera Zengi w roli trenera, można śmiało stwierdzić, że drużyna gra niestabilnie, 4 zwycięstwa, 4 remisy i 3 porażki. Mamy tu wszystko. To, co napawa optymizmem to fakt że drużyna dobrze radzi sobie z trudniejszymi rywalami, natomiast z drugiej strony martwić mogą porażki z takimi ekipami jak Frosinone, Empoli, czy Atalanta. Trzeba też zauważyć, że Zenga dużo zawdzięcza świetnej formie Edera, który w tym sezonie strzela jak na zawołanie – Włoch w obecnych rozgrywkach ma już na swoim koncie 9 goli i przewodzi klasyfikacji najlepszych strzelców.

W poprzednim sezonie ekipa Mihajlovicia po 11 kolejkach zajmowała 4. pozycję w tabeli, czyli o 5 miejsc wyżej niż obecnie drużyna Zengi. Nie można, jednak w takiej sytuacji zrzucać wszystkiego na nowego trenera. Po pierwsze, dla Mihajlovicia poprzedni sezon był drugim na ławce trenerskiej Sampy i trzeba przyznać, że dysponował lepszą kadra graczy niż obecnie Zenga. Po drugie, w rozgrywkach 2014-15 liga nie była tak wyrównana jak jest obecnie. W obecnym sezonie tabela jest dużo ciaśniejsza niż w poprzednich latach. Przed Walterem jeszcze dużo pracy, ale na pewno jest w stanie zrobić podobny wynik, jaki udało się uzyskać na koniec sezonu 2014-15. Sampdoria po prostu musi stać się bardziej regularna i musi przestać gubić punkty z teoretycznie łatwymi przeciwnikami. Niby to oklepane stwierdzenia, ale taka jest prawda.

Na koniec można tylko dodać, że przed Zengą i jego załogą jest jeszcze długa droga do przebycia, ale jeśli uda się poukładać zespół wykorzystując jego największe atuty w postaci Edera, Muriela i Soriano, to Blucerchiati powinni jakoś sobie radzić na wodach Serie A. Patrząc realnie, powtórzenie rezultatu z poprzedniego sezonu jest możliwe, ale na nic więcej bym nie liczył. Na pewno nie w tym sezonie.

Komentarze

komentarzy