W Milanie od wielu lat dzieją się przedziwne rzeczy. Kiedy klub w ostatnich miesiącach niejako wychodził na prostą, to nagle wybuchła sytuacja, która ponownie może sprawić klubowi spore kłopoty. Inicjatorem został Zvonimir Boban, jeszcze kilka dni temu zajmujący posadę dyrektora sportowego klubu.
Były chorwacki piłkarz udzielił dość mocnego wywiadu dla „La Gazzetta dello Sport”, po tym jak w sobotę opuścił swoje stanowisko po zaledwie dziewięciu miesiącach pracy. Boban za pomocą mediów zdradził, że klub przygotował już przyjście Ralfa Rangnicka na kolejny sezon, a Stefano Pioli, obecny szkoleniowiec, kompletnie nic o tym nie wie:
– Nie wiedziałem, że jesteśmy w Korei Północnej. Mój wywiad z La Gazzetta dello Sport jest bezbłędny pod względem prawnym. Postanowiłem wyjaśnić swoją sytuację po tym jak poprosiłem zarząd o informację, jak dalej wygląda przyszłość klubu. Mogę zdradzić, że w grudniu dogadali umowę z Rangnickiem. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale jestem zły, ponieważ nie wiedziałem o tym wcześniej. W styczniu Gazidis powiedział mi:„ Nie możemy dokonywać transferów bez zgody nowego menedżera”.
Ivan Gazidis, jeden z zarządców klubu podtrzymał swoje stanowisko, że posada Piollego pozostaje niezagrożona. Czy ktoś jest w stanie w to uwierzyć? Póki co klub oraz Rangnick zachowują tylko pozory, a Niemiec dziś zareagował na słowa Bobana:
– To nieprawda. Nie podpisałem żadnego porozumienia z Milanem w grudniu – twierdził obecny pracownik Red Bull.
Komu zatem należy wierzyć? Milan stara się raczej ukrywać to co wszyscy wiedzą. Rangnick obecnie wciąż pracuje przy dwóch projektach Red Bulla – w Brazylii oraz Stanach Zjednoczonych, dlatego oświadczenie Bobana nie było mu zwyczajnie przychylne.