O dwóch takich, co zdobyli Anglię.

W letnim okienku transferowym na Wyspy Brytyjskie przybyło wielu wartościowych graczy. Alexis Sanchez zasilił Arsenal, Angel Di Maria i Radamel Falcao Manchester United. Największą furorę robią jednak wzmocnienia The Blues. Diego Costa i Cesc Fabregas z miejsca stali się prawdziwymi wzmocnieniami ekipy z Londynu, a powstrzymanie ich wydaje się być obecnie wielkim wyczynem.

Po sezonie 2013/2014 pewne było jedno – Chelsea gra bez napastnika. Torres, Eto’o i Demba Ba łącznie mieli na koncie mniej bramek, niż chociażby były snajper The Blues – Daniel Sturridge. Drużyna walcząca o najwyższe cele nie może sobie pozwolić na taki stan rzeczy. Jose Mourinho sięgnął więc po odkrycie tamtego sezonu – Diego Costę. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem w La Liga zdobył 27 bramek (tylko Ronaldo i Messi wyprzedzali go w tej klasyfikacji). Miał też znaczący udział w awansie Atletico Madryt do finału Ligi Mistrzów. Pozostało więc jedno pytanie: Jak poradzi on sobie w Premier League. Kolejnym problemem dla szkoleniowca okazało się odejście z klubu legendy – Franka Lamparda. W środku pola powstała luka, którą trzeba było jakoś zapełnić. Mourinho sięgnął więc po zawodnika, którego doskonale pamiętał zarówno z czasów, gdy prowadził Chelsea po raz pierwszy, jak i z okresu, który spędził jako trener Realu Madryt. Mowa oczywiście o Cescu Fabregasie. To, że w Premier League sobie poradzi, było niemal pewne. W Arsenalu notował znakomite występy. Tutaj wątpliwości dotyczyły obecnej formy wychowanka Barcelony. Miał za sobą dość przeciętny sezon z „Dumą Katalonii” i fatalny wręcz mundial z La Furia Rocha. Jose Mourinho podjął się jednak tego ryzyka i sprowadził obu panów za łączną kwotę 71 mln euro (dla porównania Angel Di Maria przybył na Old Trafford za 75 mln euro).

O tym, że obaj będą stanowić o sile Chelsea, mogliśmy się przekonać już w pierwszej kolejce Premier League. The Blues wygrali z Burnley 3-1, Costa zdobył bramkę, a Fabregas przy kolejnych dwóch asystował. A był to dopiero początek spektaklu. Duet nie zwalniał tempa, wręcz przeciwnie – notował kolejne niebywałe spotkania. Były gracz Atletico wskoczył na fotel lidera strzelców i zapisał się w kartach ligi angielskiej – jako pierwszy piłkarz po czterech kolejkach zanotował siedem trafień. Ponadto jako drugi w historii strzelał bramki w czterech kolejnych debiutanckich spotkaniach. Wcześniej sztuka ta udała się tylko Micky’emu Quinn’owi w 1992 roku. Fabregas w tym czasie również nie próżnował. Zamiast goli, notował jednak liczne asysty. Skoro mówiliśmy o czterech kolejkach Costy, to w owych czterech kolejkach były zawodnik Barcelony asystował 6 razy. Obecnie hiszpański duet może się pochwalić 12 trafieniami i 10 asystami.

Co było kluczem do tego, aby ta dwójka tak doskonale wkomponowała się w zespół? Diego Costa jest zawodnikiem wręcz idealnie stworzonym do tej ligi. Ma świetne warunki fizyczne, dobrze czuje się w pojedynkach siłowych, znakomicie gra głową. Jego największą zaletą jest jednak zadziorność i typowe, boiskowe cwaniactwo. Doskonale wie, kiedy może pozwolić sobie na więcej, czego arbiter nie zobaczy i co sprawi, że obrońcy zaczną się go bać. Często wiąże się to z ogromnym ryzykiem, póki jednak Costa nie zobaczy za jedno z tych zagrań czerwonej karty, będzie to jego bronią.

Jak wygląda więc sytuacja z Fabregasem? Nie ma siły fizycznej, przeciętnie gra głową. Wydawało by się, że to La Liga jest dla niego idealnym miejscem. I być może tak jest. Jednak istotą jego genialnych występów jest to, jaką on w zespole odgrywa rolę. W Barcelonie trenerzy eksperymentowali z jego ustawieniem. Mourinho zaś dał mu pełen komfort w środku pola. Od tej pory to Cesc mógł regulować tempo gry, rozrzucać akcje na poszczególne flanki i wydaje się, że do tego właśnie został stworzony. Nemanja Matic odciąża go od zadań defensywnych, więc hiszpański pomocnik może skupić się wyłącznie na konstruowaniu akcji. Doskonałym tego przykładem jest niżej zamieszczona grafika ukazująca wszystkie jego podania z meczu z West Bromwich Albion.

Bez tytułu

Dodatkowo Chelsea w większości spotkań stara się zdominować rywala i zmusza go do bronienia się tuż przed polem karnym. Prowadzi to do zagęszczenia środka pola i zmusza do wymiany podań na małym obszarze boiska. A tutaj Fabregas czuje się jak ryba w wodzie. Po latach spędzonych w Katalonii opanował ten element gry do perfekcji, nie stanowi to dla niego więc problemu, zagrać nagle prostopadłą piłkę przez trzech rywali wprost pod nogi Diego Costy czy Edena Hazarda.

Wspomniałem już o obecnym dorobku Hiszpanów. Obaj zawodnicy nie próbują jednak rywalizować o miano tego, który na obecną lokatę Chelsea ma większy wpływ. Nie jest to może współpraca na miarę słynnego duetu S&S, ale momentami gra tej dwójki może się podobać. Efektem tego są chociażby cztery gole Diego Costy po bezpośrednich podaniach Cesca Fabregasa. Czy jest więc szansa na obniżenie lotów któregoś z nich? Cóż, jeśli kontuzje będą omijać ich szerokim łukiem, to w mojej ocenie są w stanie zdobyć dla Mourinho kolejne mistrzostwo, a może nawet coś więcej?

Mateusz Musik

fashion blogs
rob kardashian weight loss 8 Useful Home Remedies for Hemorrhoids

and core them
quick weight lossThe 6 Most Baffling Crimes Pulled Off

Komentarze

komentarzy