Okrągłe trzy sezony oczekiwań na eksplozję talentu i w końcu się wykonało. Wyrwany z drugiej ligi brazylijskiej, by stać się ostatecznie najdroższym piłkarzem odpływającym z murów Bundesligi. Chłopak, który narodził i wychował się w miejscu trzykrotnego zwycięzcy Pucharu Świata Mario Zagallego, teraz ma zamiar podbić nowy teren. Tym razem ten nieco bardziej medialny.
Wyobrażacie sobie małego chłopca, który na rzecz futbolu ląduję 3000 kilometrów poza domem? Tak właśnie zaczynał Roberto. Będąc w Akademii Figueirense jedyny kontakt z rodziną utrzymywał poprzez pisanie listów. Było to na pewno dosyć trudne, ale futbol zabijał tę tęsknotę. Od początku nie zachłysnął się sławą, będąc w mniej medialnym rejonie Brazylii niż jego aktualni koledzy z kadry. Już w wieku 17 lat zadebiutował w kadrze klubu z Florianopolis. Do pierwszej drużyny, grającej wówczas w Serie B brazylijskich rozgrywek, dołączył zaledwie kilka miesięcy później i natychmiast stał się podstawowym graczem zespołu, strzelając 8 bramek w 36 spotkaniach. Dzięki temu wynikowi pomógł swojemu klubowi wrócić do elity po dwóch latach nieobecności.
Dobra gra Firmino przyciągnęła uwagę skautów z „Wieśniaków”. Zaledwie 4 miliony euro, jak na okres, w którym brazylijskie kluby zaczynały stawiać astronomiczne ceny przy swoich największych gwiazdach, okazały się promocją, obok której Niemcy nie mogli przejść obojętnie. Nastolatek jednak z trudem dostosował się do zagranicznego klimatu. Sporym problemem był czas, w jakim trafił do Bundesligi. Jako, że w Brazylii większość transakcji jest dokonywana w styczniu z powodu innego systemu rozgrywek, to młody Roberto musiał z miejsca walczyć o skład. Sezon 2010/2011 okazał się przetarciem, podczas którego dostawał szansę zaledwie w końcówkach spotkań.
Dwie kolejne kampanie rozgrywał już jako podstawowy gracz, lecz statystyki, jakie w nich wykręcał nie dawały powodów do wielkiego optymizmu. Było poprawnie, po prostu poprawnie. Rozkwit nadszedł podczas sezonu 2013/2014, w którym to wykręcił 16 bramek i uzyskał 6 asyst. Dodatkowo otrzymał wyróżnienie, tuż za Tonim Krossem, jako dla najlepszego ofensywnego pomocnika w Bundeslidze. Nikt wtedy nie zastanawiał się, że oczekiwanie w postaci trzech sezonów aklimatyzacji było zbyt długim okresem. Po prostu warto było czekać.
Entuzjazm został podtrzymany rok później. Firmino jednak bardziej skupił się na asystowaniu, aniżeli strzelaniu. 17 bramek na 49 zdobytych przez Hoffenheim w całej kampanii to zasługa Brazylijczyka, który albo asystował, albo sam dopełniał formalności. Od początku sezonu 2013/2014 łącznie ustrzelił 23 bramki i zanotował 21 asyst w Bundeslidze. Ciągłość dobrej gry natychmiast przyciągnęła chętnych na zakup Firmino. Natychmiastową opcją okazała się Premier League. Walkę o podpis ofensywnego pomocnika stoczył Manchester United oraz Liverpool. Ostatecznie padło na tych drugich.
Najdroższy piłkarz Bundesligi, druga (po Andym Carrollu) co do wielkości transakcja „The Reds”. Fakt, że przychodzi za takie pieniądze natychmiast stawiają przed nim wygórowane cele, tym bardziej jeśli spojrzymy w jego metrykę pod względem narodowości. Po niezbyt udanym letnim okienku transferowym i kilku niewypałach, Roberto natychmiast będzie zmuszony do pokazania jakości. Klub z Merseyside musi upewnić się, że zrobił dobrą inwestycję, jest to wręcz niezbędne do walki o TOP4.
Kibice Liverpoolu są podekscytowani jego współpracą z Philippe Coutinho, z którym – jako, że Firmino był głównie wystawiany w Hoffenhem na tej samej pozycji – będzie wymieniał się pozycjami podczas meczu. Obaj już występowali ze sobą w młodzieżowych reprezentacjach Brazylii, gdzie osiągnęli odpowiednią nić zrozumienia. Do tych dwóch kreatywnych ofensywnych pomocników, dokładając Hendersona, Milnera, lub Lucasa Leive może wyjść naprawdę wybuchowa mieszanka. Oprócz wspomnianej pozycji num\er „10”, to miejsca na skrzydle może być jego nominalnym miejscem na boisku. Strata Raheema Sterlinga niejako zmusi Rodgersa do przemeblowaniu jedenastki. Mając jednak Firmino, który w trójce ofensywnej może grać na każdej pozycji, nie będzie to jednak sporym problemem.
Na wstępie trzeba stwierdzić jasno – jeśli kibice Liverpoolu oczekują od Firmino, by ten poprawił bezpośrednio wynik bramkowy klubu, będzie to ich ogromny zawód. Jest to zupełnie inny profil piłkarza. Spoglądając na grę byłego gracza Hoffenheim pierwszą rzeczą, która go wyróżnia jest to, że ma niesamowite umiejętności. Posiada ponad naturalną zdolność opanowywania futbolówki, dodatkowo może pochwalić się niezwykle szybkim i efektownym dryblingiem. Być może nie jest najsilniejszym z graczy, ale stoi bardzo mocno na nogach, co przydaję się w tak kontaktowej lidze jak Premier League. Równowaga i koordynacja pozwala mu na sprawne przemieszczenie się z piłką oraz natychmiastowe zmiany kierunków. To rzadka cecha, na którą niektórzy pracują latami. Również patrząc pod kątem statystyk, a dokładniej na asysty, na pochwały zasługuje także przegląd pola i jego ostatnie podanie. To niezwykle ważne, ponieważ w poprzednim sezonie brakowało, oprócz Coutinho i pojedynczych zrywów Hendersona, gracza, któremu z łatwością przychodzi asystowanie. Poza tym, co niezwykle kluczowe, omijają go kontuzję. W ostatnich trzech sezonach w lidze opuścił łącznie ledwie trzy spotkania.
Nazwanie Firmino „pakietem kompletnym” to być może stwierdzenie ponad miarę, ale w ciągu dwóch ostatnich dwóch sezonów nic nie wskazuje na to, żeby do takiej rangi Brazylijczyk niebawem nie dorósł. Kibice The Reds czują podekscytowanie, mając go w swoim zespole. Mimo to będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Oczekiwania natychmiastowej eksplozji mogą być lekkomyślne. Roberto na pewno będzie potrzebował kilku miesięcy na przystosowanie się do ligi.
Transfer do Liverpoolu i dobra gra na pewno scementuje jego pozycję w kadrze. Po tym jak Mistrzostwa Świata w 2014 roku zmusiły Dungę do szukania nowych alternatyw, Firmino uzyskał natychmiast miejsce w narodowej reprezentacji. Mimo to podczas Copa America nie pokazał się z wybitnej strony. Zresztą tak jak i cała Brazylia.
Nigdy nie będziemy wiedzieli jak taki transfer się ułoży, ale pieniądze rzucone przez Liverpool automatycznie rodzą oczekiwania. Tak czy siak sukces jednego gracza, tudzież w tym wypadku Firmino, będzie zależny od sytuacji w całym zespole. Zatem jeśli Liverpool po kilku wzmocnieniach wróci do formy z sezonu 2013/2014, obrońcy rywali muszą przygotować się na jazdę bez trzymanki, ponieważ Roberto na pewno im taką zagwarantuję.