Polska nie rozegrała wczoraj najlepszego meczu. Dużo do poprawy mają Dawidowicz, Wrąbel i cała nasza drużyna. Diametralnie inne nastroje panują w szeregach Słowacji, w której wspaniałe zawody rozegrał… defensywny pomocnik Stanislav Lobotka.
Szybko strzelona przez Polaków bramka mogła nieco zakłamać obraz kolejnych minut, jednak podopieczni selekcjonera Dorny nie rozegrali wczoraj spotkania idealnego. Znacznie bliżej ideału był natomiast defensywnie – choć to pozory – nastawiony Lobotka. 22-letni Słowak był wszędzie, i nie jest to wyolbrzymienie. Zawodnik z numerem sześć najpierw przerywał akcje Polaków tuż przed czy nawet we własnym polu karnym, aby po chwili przebiec z piłką ponad 30 metrów i to środkiem boiska (piłkarski skandal, że nikt tego nie przerywał, a sporo było takich akcji), tworząc tym samym kolejną groźną okazję dla Słowaków.
Stanislav Lobotka (nr 6) – nie tylko fizyczne podobieństwo do Verattiego. Najlepszy na placu na razie.
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) June 16, 2017
Najlepszy był jeszcze w pierwszej połowie, ale sytuacja nie zmieniła się nawet po końcowym gwizdku. Lobotka zrobił show wczorajszego wieczoru i nie było lepszego. Przy fragmentami nieporadnych Polakach wyglądał, jakby nie miał 22 lat, ale 32 i kilkanaście lat gry na najwyższym poziomie. Słowak to tylko pozornie defensywny pomocnik, bo modelowym jest z pewnością Paweł Dawidowicz. Lobotka z kolei był wszędzie, gdzie akurat być powinien. Wracał się, odbierał, rozpoczynał akcję, przesuwał ją daleko na połowę Polaków. Oprócz znakomitego przeglądu pola czy wysokiej dokładności podania wyróżnił się też szybkością i… wytrzymałością – to rzadkie połączenie. I nie było tak przez 45 min, tylko przez cały mecz!
Lobotka prze kot. Asekuruje, odbiera, czyta grę, rozprowadza piłkę, a i zaatakować z nią, pociągnąć akcję do przodu także potrafi.
— Mateusz Opioła (@chuck0029) June 16, 2017
22-letni pomocnik ze Słowacji ma wszystko, żeby w przyszłości z powodzeniem zastąpić chociażby Lukę Modricia. Nawet Tomasz Hajto, współkomentujący ten mecz, rozpływał się wczoraj nad jego mobilnością.
Od początku marca P.Lipski, P.Dawidowicz, B.Kapustka i M.Stępiński rozegrali w sumie 1032 minuty. Stanislav Lobotka rozegrał ich 1061.
— Tomasz Zieliński (@TomekZiel) June 16, 2017
Stanislav Lobotka potwierdził wczoraj, że w akademii Ajaksu się pomylili. Słowak spędził tam sezon 2013/2014, na wypożyczeniu z macierzystego Trenczyna, ale Holendrzy nie zdecydowali się na wykupienie go. Od lata 2015 gra w duńskim Nordsjaelland, ale jesteśmy przekonani, że już niedługo. Biorąc pod uwagę skalę talentu i – co ważniejsze – cenę (w okolicach miliona euro), jego zatrudnieniem już w tym momencie śmiało powinna zająć się Legia – pozostałe kluby ekstraklasy mogą mieć problem z zapewnieniem sobie jego usług. Lobotka rozkochał swoją grą… Polaków, ale trudno się dziwić. Taki piłkarz to gwarant spokoju w środku pola i tak, można to wywnioskować po zaledwie jednym meczu. Kolejne tylko to potwierdzą.