Kto odpadnie z wyścigu o tytuł – Lech czy Jagiellonia?

Źródło: lechpoznan.pl

Liga przyspiesza. Za niecałe dwa tygodnie poznamy Mistrza Polski, ale do tego czasu czekają nas jeszcze trzy kolejki. Największe emocje czekają nas dzisiaj w Poznaniu, gdzie Lech podejmie Jagiellonię. Obydwa zespoły oglądają plecy Legii, która ma 2 punkty przewagi nad Kolejorzem i 3 punkty nad „Dumą Podlasia”. W ostatnich pięciu spotkaniach tych drużyn w Poznaniu Jagiellonia aż trzykrotnie wygrywała, ale bilans bramkowy jest po stronie Lecha i wynosi 8-7. W meczach pomiędzy Lechem, a Jagiellonią kibice zawsze oglądają bramki, a jak będzie tym razem? Dlaczego jeszcze warto obejrzeć mecz przy Bułgarskiej?

Oczywiście pisanie, że starcie tych dwóch drużyn będzie prawdziwym hitem raczej nie wypada, a to z kilku powodów. Przede wszystkim tegoroczny „wyścig” po tytuł mistrzowski przypomina wyścig żółwi, wygląda tak jakby żadna z drużyn nie chciała wystartować w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Nie mamy sytuacji, w której wszystkie zainteresowane drużyny, czyli Legia, Lech i Jagiellonia regularnie wygrywają, zatem liczy się każde potknięcie rywala. Wręcz przeciwnie, jeśli przegrywają u siebie, to solidarnie wszystkie (patrz 31 kolejka), jeśli wygrywają na wyjeździe, to także w komplecie (patrz 32 kolejka). Poza tym niedzielne spotkanie Jagiellonii z Legią nazwano wcześniej hitem, a ono okazało się wielkim kitem. Więcej mówi się po spotkaniu o tym, że nie wpuszczono na stadion kibiców Legii, co oznacza, że na boisku działo się niewiele. Dzisiaj ma być inaczej. Między innymi dlatego, że margines błędu mocno się skurczył i tak naprawdę dzisiejszy przegrany może się wypisać z walki o tytuł. W przypadku zwycięstwa Legii z Wisłą Płock strata punktowa przegranej drużyny w Poznaniu zwiększy się do więcej niż jednego spotkania.

Nie tylko Lech się zaciął, bo Legia też źle wystartowała. Nie mówiąc już o Jagiellonii, która poniosła tych porażek więcej, a przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej była liderem. Wszystko się skumulowało na niekorzyść trzech zespołów walczących o tytuł. W ich meczach każdy wynik jest możliwy i trudny do przewidzenia – zwraca uwagę Jarosław Araszkiewicz.

Obydwa zespoły grały ze sobą nie dawno, bo raptem dwa miesiące temu. Lech wygrał z Jagiellonią 5:1, czym rozpoczął serię 4 zwycięstw z rzędu. Potem jak pamiętamy nadeszła porażka z Koroną. W grupie mistrzowskiej obydwa zespoły punktują identycznie, zarówno Lech jak i Jaga zgromadziły po 4 punkty, na 12 możliwych. Atakująca zza pleców Legia zdobyła 3 punkty więcej, dlatego teraz jest liderem. Jeśli chodzi o Lecha, to wydaje się, że tylko trzy zwycięstwa pozwolą zdobyć majstra, zatem nie ma miejsca na kolejne potknięcia. Pytanie czy obecnie stać lechitów na komplet punktów w każdym z pozostałych spotkań. – Na pewno stać Lecha żeby wygrać, bo pokazali w tym sezonie, że potrafią to robić. Ale czy to wystarczy? Jeśli Legia wygra trzy spotkania, to będzie oznaczało, że Lech wygra maksymalnie dwa. Liczę na to, że Lech zdobędzie mistrzostwo i wierzę w to, ale oczywiście wszystko zweryfikuje boisko – optymistycznie mówi były zawodnik Lecha Jarosław Araszkiewicz.

Uważam, że aby zdobyć mistrzostwo trzeba wygrać trzy mecze, bo nie sądzę, aby brak kompletu punktów dałby tytuł. Z pewnością trzeba wygrać dwa mecze u siebie z bezpośrednimi rywalami, czyli z Jagiellonią i Legią. Czy stać Lecha na komplet zwycięstw? Jestem przekonany o tym, że tak, bo żadna z tych trzech drużyn nie jest w fenomenalnej formie na koniec sezonu. Każda z tych drużyn ma swoje problemy, więc przy odrobinie szczęścia i determinacji można to osiągnąć. Szczególnie, że Lech dwa kluczowe mecze gra u siebie, a stadion na Bułgarskiej jest taki, że gdy jako pierwszy Lech strzela bramkę, to zespół jest bardzo groźny. Z pomocą kibiców nabiera się pewności siebie, a tutaj upatruje klucza do osiągnięcia celu. Lech jest dobrze przygotowany fizycznie do sezonu, więc ważniejsza teraz jest strefa mentalna – ocenia były trener Lecha Mariusz Rumak.

Po tym jak Lech wygrał rundę zasadniczą w Poznaniu zapanowała euforia. To ze względu na korzystny terminarz w rundzie finałowej, czyli spotkania z Jagiellonią i Legią na własnym stadionie. Mało kto jednak przypuszczał, że w tryby dobrze pracującej maszyny dostanie się garść piasku. Legia objęła fotel lidera i to Lech musi teraz ją gonić. Najprawdopodobniej kluczowym dla losów mistrzostwa będzie spotkanie w ostatniej kolejce, w której Lech zagra przy Bułgarskiej z Legią. Jeśli Lech wygra i dzięki temu zdobędzie tytuł, to piłkarze będą noszeni w Poznaniu na rękach. Gorzej, jeśli to odwieczny rywal obroni tytuł mistrzowski. – Chciałbym żeby mecz z Legią decydował o mistrzostwie. Na pewno nie chciałbym żeby się okazało, że Legia przyjedzie na Bułgarską odbierać mistrzowskie medale. Byłby to wielki szok dla kibiców z Poznania – tłumaczy były lechita.

Wydaje się, że lechici wolą atakować z tylnego siedzenia. Gdy przystępują do meczu jako lider, to wkrada się dodatkowa presja, z którą nie zawsze zawodnicy Lecha potrafią sobie poradzić. – Dla zespołu z Poznania, to zawsze jest najtrudniejsze, aby przygotować zespół na presję, która w Lechu jest zawsze. Nie da się przygotować zespołu przed samym spotkaniem, to jest raczej praca u podstaw, która zaczyna się od samego początku pracy z drużyną. Oczywiście żaden trening nie zastąpi meczu, zwłaszcza jeśli ma się w świadomości grę o mistrzostwo Polski. Istotny wpływ mają ci piłkarze, którzy grali o najwyższe cele, a takich w Lechu nie brakuje, także oni mają pociągnąć resztę szatni – tłumaczy Mariusz Rumak.

W grze Lecha najbardziej niepokojąca jest gra ofensywna. W czterech ostatnich spotkaniach Lech strzelił zaledwie 3 bramki, sam tracąc aż 5. Trudno przypuszczać jak będą wyglądały trzy ostatnie mecze podopiecznych Nenada Bjelicy w tym sezonie. Czy Lech wróci do ofensywnej gry, czy jednak bardziej skupi się na tym, żeby bramki nie stracić? Jeden z tych wariantów ma doprowadzić do osiągnięcia celu, czyli do mistrzostwa. – Przede wszystkim Lech musi zagrać skutecznie, wynik może być różny. Najważniejsza jest skuteczność, nie patrzmy już na styl w jakim Lech będzie rozgrywał spotkanie, ale przede wszystkim liczą się punkty. Co z tego, że Lech będzie grał pięknie dla oka, jak punktów mu to nie przyniesie. Lech stwarza sobie sytuacje w meczu, problemem jest ich finalizacja – ocenia Jarosław Araszkiewicz.

Trener Rumak nie ma wątpliwości z jakim nastawieniem powinni lechici przystąpić do trzech ostatnich spotkań. – Myślę, że siłą Lecha jest stabilność całego zespołu, także nie ma co się obawiać wyjścia wyżej. Ja bym jednak wyszedł wyżej do każdego z tych zespołów. Osobiście bym postawił na przejęcie inicjatywy, zwłaszcza w meczach domowych. Trzeba jakoś zapalić tych kibiców, a oni pomogą wygrać spotkanie. Nie ma co czekać na przeciwnika, tylko wyjść wysoko, w Krakowie natomiast trzeba być bardzo rozważnym taktycznie. Sam prowadząc Lecha w meczach u siebie nie czekałem na przeciwnika, mimo tego, że czasem za to płaciliśmy – przekonuje szkoleniowiec.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 120 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy