Sepp Blatter raczy się urokami emerytury, ale nie da się powiedzieć, że już zapomnieliśmy, kim jest. 83-latek przez 17 lat był głową FIFA, a wszystko skończyło się w obliczu wielkiego skandalu korupcyjnego.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Wobec Szwajcara wciąż prowadzone jest śledztwo, mające na celu zbadanie i dowiedzenie kolejnym zarzutom. Strach myśleć, ile pieniędzy przez te kilkanaście lat mogło zostać wypranych, przyjętych jako „podarunek” i skrupulatnie zatajanych. Możemy się domyślać, że kwoty były ogromne.
Od ujawnienia tamtych szokujących informacji minęły już cztery lata, a Blatter chyba zapomniał, czemu pożegnał się z prezydenturą w FIFA. Niedawno wypowiedział się na temat zmieniającej się piłki nożnej, a konkretniej spadającej liczby widzów oglądających mecze najlepszych lig.
– „Ludzie już płacą bardzo dużo, by dostać się na stadion. Ceny są coraz wyższe, ponieważ kluby potrzebują coraz więcej pieniędzy. To zły znak. Piłka musi pozostać dostępna” – ocenił Szwajcar.
Opinia trafna, choć banalna. Co więcej, będąca świetnym kontrastem do prowadzonych śledztw o korupcję. „ESPN” podsumowało to chyba najlepszym nagłówkiem: „Blatter, były prezydent FIFA: pieniądze mogą zrujnować futbol”. Złoto.
Zapytano go także, czy zrezygnuje z planowanego pozwu wobec obecnego prezydenta, Gianniego Infantino. Skąd cała afera? – Blatter zostawił w biurze kolekcję luksusowych zegarków… „Zegarki mają dla mnie mniejsze znaczenie. Dla mnie ważniejsze jest moje odkupienie moralne” – odparł.
Człowiek, który całe życie gonił za pieniędzmi, który stracił przez nie jakikolwiek szacunek, nagle zaczyna mówić o tym, że pieniądze są problemem dyscypliny, na której się dorobił (walcząc przy okazji o kolejne materialne dobra, o których zapomniał). Blatter po zakończeniu procesów zamierza napisać książkę. Jeśli zawrze w niej całą prawdę, będzie to niezwykle interesująca lektura… Szwajcarowi wydawało się, że jest nietykalny, że wszystko ujdzie mu na sucho. Jak widać – ogień może pokonać smoka.