Osoby ze świata sportu, które wsparły walkę z koronawirusem. I niech już nikt nie bredzi, że „mało”…

Ludzkość na całej planecie zmaga się z problemem, jakiego dawno nie doświadczono. Choć jest to oczywisty dramat i każdy ma nadzieję, że jak najszybciej się skończy, są drobne plusiki – jak przy okazji prawie każdej tragedii, ponownie możemy zobaczyć, jak wspaniale ludzie potrafią jednoczyć się, pomagać innym i jednoczyć we wspólnej sprawie. 

Nie inaczej jest ze światem sportu, który mimo iż sam ucierpi, robi co może, by pomóc najbardziej potrzebującym w tym trudnym okresie. Przykładów pięknych gestów nie trzeba szukać daleko (choć oczywiście można, bo jest ich mnóstwo) – Jakub Błaszczykowski ze swoją fundacją przekazał 400 tys. złotych, a Anna i Robert Lewandowscy okrągły milion euro.

Co więcej? Milion euro przekazała także Benfica, 100 tys. funtów na banki żywności przekazały kluby z Manchesteru, a 40 tys. Liverpool. W dzielenie się żywnością zaangażowały się także inne kluby Premier League, takie jak Tottenham, Everton, Newcastle, Brighton, czy Aston Villa. Hotel przy Stamford Bridge udostępnił służbie zdrowia właściciel Chelsea, Roman Abramowicz. Dwa hotele „oddali” do dyspozycji Gary Neville i Ryan Giggs, a aż 50 (!) apartamentów zaoferował Wilfried Zaha. Niemal każdy klub z Wysp zrobił „coś”.

Na tym nie koniec pięknych gestów, więc lecimy dalej. Fiorentina zorganizowała zbiórkę pieniędzy, na którą Franck Ribery przekazał 50 tys. euro. Zlatan Ibrahimović także zaczął zbierać pieniądze, licząc, że jego wielomilionowa „rzesza” fanów z mediów społecznościowych się zjednoczy. Joshua Kimmich, Leon Goretzka i Mats Hummels dołączyli do akcji „We Kick Corona”, a reprezentanci Niemiec wspólnie przekazali 2,5 miliona euro.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Pomaga nie tylko świat piłki – koszykarze Kevin Love i Giannis Antetokounmpo ofiarowali po 100 tys. dolarów na walkę ze skutkami pandemii. Do tego mamy jeszcze np. graczy bejsbolowej ligi MLB, którzy łącznie przekazali kilkaset tysięcy dolarów, czy też wspomogli banki żywności. Pamiętajmy też o tym, że wszystko, co wymieniliśmy wyżej, to jedynie przykłady. Nie każdy sportowiec pomaga „głośno”, a wielu z nich woli pozostać anonimowymi darczyńcami. Dziesiątki, setki, a nawet tysiące osób bezinteresownie robią to, co teoretycznie powinno być obowiązkiem każdego rządu na świecie – dbanie o obywateli w sytuacjach kryzysowych.

Czy dzięki hojnej postawie wielu osób automatycznie mamy lepszy humor na cały dzień? Niestety nie, bo zawsze pojawi się jakiś „cymbał”, któremu będzie za mało. W sobotę pewien polski dziennikarz (nazwiska nie będziemy podawać, nie warto w jakikolwiek sposób promować takich ludzi) stwierdził, że „co to dla Lewandowskiego milion, skoro rocznie zarabia 23 miliony. A w ogóle to tak, jakby ktoś kto miesięcznie zarabia 4 tys. złotych, co miesiąc przekazywał po 200 zł”.

Idiotyzm, nieprawdaż? Niektórym naprawdę trudno zrozumieć, że pomaganie nie jest obowiązkowe. Nie ma w nim wyliczanki na to, kto da więcej. Liczy się każdy gest i absolutnie nieistotne jest, czy ktoś przekaże parę litrów wody dla szpitala, czy sto tysięcy, czy milion. Każdą taką postawę należy docenić. Wszystkim tym internetowym „ujadaczom” powinno być wstyd, bo nie są ludźmi. Czy gdyby taki Messi poinformował, że przekazał dziesięć milionów, też by się przyczepili, że „to jak na waciki, bo rocznie ze wszystkich źródeł zarabia ponad sto”? Banda <tu wstawcie sobie dowolne niecenzuralne słowo w liczbie mnogiej>…