AS Roma rozpocznie sezon od 4. rundy kwalifikacji Champions League. Przygotowania do starcia z FC Porto trwają w najlepsze. Rzymski klub był aktywny także w trakcie letniego mercato. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej poczynaniom Luciano Spallettiego i Waltera Sabatiniego, którzy odpowiadają za politykę transferową w klubie ze Stadio Olimpico. Rzuca się w oczy kierunek brazylijski, to właśnie na piłkarzy z Kraju Kawy postawiono przede wszystkim w trakcie letniego okienka transferowego. Nie jest to żadna niespodzianka zważywszy na to jacy piłkarze grali w poprzednich sezonach na chwałę rzymskiego klubu.
W XXI wieku dla Romy grało wielu Brazylijczyków. Przypomnimy tych najważniejszych, a następnie odniesiemy się do nabytków przed sezonem 2016/17.
Scudetto w sezonie 2000/01
Ostatni tytuł mistrza Włoch zdobyty pod wodzą Fabio Capello wiązał się z obecnością w kadrze pięciu Brazylijczyków. Najbardziej znanym Brazylijczykiem z okresu przełomu wieków grającym dla Romy był prawy obrońca Cafu. Piłkarz legenda, czterokrotny uczestnik mistrzostw świata, rekordzista pod względem liczby występów w koszulce Canarinhos. Jego rajdy prawą stroną boiska były odpowiedzią na akcje lewą flanką Roberto Carlosa. W Rzymie spędził bodajże najlepsze lata swojej kariery. W Romie grał 6 lat, ponad 150. meczów na koncie. Przyczynił się do trzeciego w historii klubu scudetto. Ponadto w latach 1997-2003 kiedy to grał na chwałę Giallorossich święcił najlepsze wyniki na niwie reprezentacyjnej. Tytuł wicemistrza świata 1998, tytuł mistrza świata 2002. Tryumf w Copa America 1997 i 1999. Cafu był jak pendolino, biegał non stop, był nie do zatrzymania, dodatkowo potrafił wyczyniać cuda z piłką. Do dziś jego akcja, podczas której w derbach Rzymu ośmieszył Pavla Nedveda jest wspominana nawet przez komentatorów Eleven Sports w trakcie transmisji meczów włoskiej Serie A.
Wraz z Cafu we wspomnianym sezonie dużą rolę odgrywał stoper Antonio Carlos Zago. Roma grała wówczas systemem 3-4-3, a o poczynania formacji defensywnej dbał Zago wspomagany Walterem Samuelem i Jonathanem Zebiną. Zago do Romy ściągany był przez Zdenka Zemana, zagrał dla niej ponad 100 spotkań. Oprócz pewnej grze w defensywie środkowego obrońcę charakteryzowała także łysa głowa. Czasami mniejsze, czasami większe dokonania w mistrzowskim sezonie mieli także Marcos Assuncao, specjalista od rzutów wolnych, a także Aldair i Emerson. Assuncao i Emerson mieli ciężko o grę zważywszy na konkurencję w środku pola. Rywalami do występów byli Cristiano Zanetti, Hidetoshi Nakata, Damiano Tomassi czy Gianni Guigou. Capello więc często rotował składem i tworzył środek pola w różnych kombinacjach.
Emerson, pupilek Capello
Mówi się o nich syn trenera, chodzi o piłkarza, który za swoim trenerem potrafi wędrować z klubu do klubu. Doświadczyliśmy tego chociażby w przypadku Grzegorza Krychowiaka, który tego lata wraz z Unaiem Emery’m przebył drogę z Sewilli do Paryża. Na początku XXI wieku za trenerem Fabio Capello podążał za to Brazylijczyk Emerson. Ten środkowy pomocnik święcił największe sukcesy, kiedy za przełożonego miał włoskiego allenatore. Dla Romy zrezygnował z przejścia do Bayernu Monachium, co w dzisiejszych czasach wydaje się abstrakcją. Capello bardzo pragnął mieć go w swoich szeregach, tak bardzo, że podczas czterech sezonów w jakich obaj reprezentowali barwy Romy zdobył niesamowite zaufanie szkoleniowca i ten w zamian zabrał go do Juventusu. W latach 2005-2006 obaj reprezentowali Juventus i cieszyli się dwukrotnie z mistrzostwa Italii. Kiedy Capello otrzymał propozycję z Realu Madryt w sezonie 2006/07 pierwszym z kroków na rynku transferowym było rzecz jasna sprowadzenie… tak, tak… Emersona. Efekt, tytuł mistrza Hiszpanii dla Królewskich. Następnie kariera Emersona wyhamowała i po jednym roku występów na Santiago Bernabeu wrócił na Półwysep Apeniński, ale w Milanie był już cieniem, wkrótce w 2009 roku zakończył bogatą karierę piłkarską.
Mancini, mistrz pedelady
Wkrótce po odejściu z Romy Fabio Capello, rolę trenera przejął Luciano Spalletti. Roma grała efektownie, Roma grała widowiskowo, do przodu, a także strzelała dużo bramek. Za aspekty artystyczne mieli odpowiadać przede wszystkim dwaj Brazylijczycy. Rodrigo Taddei na prawym oraz Amartino Mancini na lewym skrzydle. Dla obu zawodników lata spędzone w Rzymie były najlepszymi w całej piłkarskiej karierze. Nigdzie nie grali już tak dobrze, nigdzie nie byli tak wielbieni. Z tego duetu bardziej widowiskowo grał Mancini, dryblował aż miło. Cafu miał swojego Nedveda, z którego wielu z nas go zapamiętało, tak Mancini ma bramkę rodem z klasyki Champions League. Trafienie znalazło się nawet na kolejne sezony w czołówce Ligi Mistrzów rozpoczynającej wtorkowe i środowe wieczory. Stade de Gerland, mecz Ol. Lyon vs AS Roma. Był rok 2007. Zresztą sami zobaczcie.
Mancini nigdzie już nie błyszczał jak w barwach Romy, dla Giallorossich zdobył 40 bramek. To właśnie z Mancinim jako lewoskrzydłowym Roma zanotowała serię 11 zwycięstw w Serie A, wszystko pod nieobecność kontuzjowanego Francesco Tottiego. Przed sezonem 2008/09 Mancini zapragnął spróbować swoich sił w Interze Mediolan, który w tamtych latach rywalizował o wszystkie możliwe puchary właśnie z Romą. Był to okres tuż po aferze Calciopoli, nie było mocnego Juventusu, zawodził Milan. Zatem często losy scudetto czy Coppa Italia rozstrzygały między sobą Inter i Roma. Kwota 15 milionów euro obecnie nie robi wrażenia, ale na tamte czasy była to duża suma. Mancini na San Siro był jednak cieniem samego siebie. Przez 18 miesięcy zagrał raptem w 26 ligowych meczach i nie zdołał pokonać ani razu bramkarza rywali.
Rodrigo Taddei nie był tak widowiskowo grającym skrzydłowym jak Mancini, ale cechował się odpowiedzialnością. Dla Romy zagrał w ponad 200 meczach, strzelił raptem 25 bramek, ale i tak w ciągu 9 sezonów jakie spędził na Stadio Olimpico, potrafił wpisać się w historię klubu z Wiecznego Miasta.
Wspomniani gracze to jedynie wierzchołek piramidy jaką tworzyli brazylijscy gracze w historii Romy. Staraliśmy się wyróżnić najważniejszych – tych, którzy stanowili o sile i stali się niejako legendami Giallorossich. Ale przecież dla Romy grali jeszcze tacy piłkarze jak Julio Baptista, Juan, Doni, Cicinho, Maicon czy Paolo Sergio. Jest ich tak wielu, że nie sposób wszystkich wymienić.
Gerson, nowy Pogba?
Nazwisko Pogby w ostatnich dniach jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Okazuje się jednak, że włoska Serie A być może zyskała nowego Pogbę. Oczywiście tak twierdzą eksperci, którzy mieli okazję widzieć na oczy nowy nabytek Luciano Spallettiego. Panie i panowie, oto 19-letni Gerson. Piłkarz sprowadzony z Fluminense Rio de Janeiro. W tym miejscu najlepiej oddać głos największemu specjaliście od piłkarzy brazylijskich. Oto, co na temat Gersona pisał jeszcze rok temu na swoich łamach radiobrazylia.pl Bartłomiej Rabij: –Technicznie jest rewelacyjny. Wizja, łatwość w realizacji karkołomnych zagrań – niespotykane. Wielu obecnych gwiazdorów Brazylii widziałem w akcji w wieku 18 lat, lecz tylko Lucas (obecnie PSG) i Neymar (wiadomo) robili lepsze lub podobne wrażenie. Obraz trochę zaciemnia styl gry jego klubu, Fluminense, bo tam wiecznie zmieniają trenerów i koncepcje gry, a Gerson na różnych pozycjach jest wystawiany. Jako że mówimy o 18-latku to wcale mi go nie jest żal, bo nauka kiedyś zaowocuje. Żal mi go będzie w FC Barcelonie jeśli potwierdzą jego transfer, bo Gerson to chłopak od spektakularnych zagrań, w sam raz do krzyczenia OLE! Sposobem poruszania i prowadzenia piłki przypomina trochę Pogbę, w uskutecznianiu efektownych tricków trochę Neymara, a zabójczymi podaniami Cleitona Xaviera (późno odkryty w Europie to i niedoceniony). Nie znam jego strzału z rzutu wolnego, bo we Flu i reprezentacji U-20 nie był od tego, ale widząc jego technikę można przypuszczać, że potencjał ogromny, bo jak mawia Rivelino: strzelania wolnych nie uczysz się tylko masz to w nodze lub nie. Gerson jest chłopakiem skromnym, a jego karierę prowadzi kumaty ojciec, zwykle takie zestawienie dobrze rokuje. Do tego przyjacielem rodziny jest przesławny artysta Caetano Veloso, który parę razy pomógł chłopakowi w karierze, więc nikt nie będzie zwodził go milionami w Doniecku czy Hoffenheim, bo sroce spod ogona Gerson nie wypadł. Kocha muzykę, gra i tańczy, a sami wiecie co to oznacza…
Słowa te padły jeszcze zanim ktokolwiek z Was drodzy czytelnicy mógł wiedzieć o istnieniu takiego gracza, prorocze słowa wypowiedziane równo rok temu i porównanie z Pogbą jest trwałe do dzisiaj. Otóż dziennikarze Corriere dello Sport śledzący przygotowania Romy w Trigorii piszą w podobnym tonie: – Ci, którzy widzą go w Trigorii twierdzą, że Roma nie ma żadnego powodu żałować zakupu: „Porusza się jak Pogba, kręci się jak łyżwiarz”. Nowym Pogbą, przynajmniej jeśli chodzi o wdzięk i elegancję, jest 19-letni chłopak, którego wszyscy nazywają Gerson, używając pseudonimu, który zawdzięcza wszystkim wielkim mistrzom brazylijskiej historii.
19-year old #Gérson scored a beautiful goal on his AS Roma debut. pic.twitter.com/IuWXpGct9t [via @CalcioASRoma]
— Seleção Brasileira (@BrazilStat) July 13, 2016
Gersona miałem okazję widzieć w meczach ligi brazylijskiej, był nawet okres, że mógł podpatrywać samego Ronaldinho Gaucho kiedy ten po wojażach w Meksyku wrócił do Brazylii i przez pewien czas próbował swoich sił we Fluminense. Gerson miał więc u kogo pobierać nauki dryblingu i poruszania się po boisku. Jeżeli Spalletti będzie go dobrze prowadził to Roma zrobiła naprawdę dobry interes na tym chłopaku.
Łatanie defensywy
Od czasu rewelacyjnej gry Cafu na prawej flance AS Romy przewinęło się kilku brazylijskich piłkarzy. Był Cicinho, był Maicon. Cicinho w ostatnim czasie jest wrakiem człowieka, mimo 36 lat na karku jest nałogowym alkoholikiem. Sam o sobie mówi w tonie: –Nie potrafię napić się kieliszka lub dwóch, potrafię pić do nieprzytomności, aż się nie przewrócę. Lekarze powiedzieli mi, że jeżeli nic się nie zmieni to umrę. Takie słowa padły na łamach brazylijskiego ESPN. Przykra sprawa, aż nie ma sensu komentować. A mowa tu o 36-letnim chłopaku, który miał świat u swoich stóp. Był przecież w Realu Madryt, zagrał ponad 60 razy dla AS Romy. Żył chwilą… Upadek totalny. Maicon z kolei do Romy trafił na końcowe lata swojej kariery, najlepsze spędził w Interze Mediolan. Po przyjściu na Olimpico miewał różne momenty. W klubie pozostał jednak sentyment do bocznych obrońców z Brazylii. Oto Roma dopina transfer Bruno Peresa z Torino. Boczny obrońca mogący występować zarówno na prawym jak i lewym boku. Przebojowy, grający niezwykle ofensywnie. Jego popisową akcją była bramka z Derby della Mole przeciwko Juventusowi. Rajd przez całe boisko i precyzyjny strzał po długim roku. Czapki z głów!
Roma na Bruno Peresa wydała około 15 milinów euro. Inwestycja wydaje się dobra. Bruno Peres ma dopiero 26 lat i jest w najlepszym wieku dla piłkarza. Ukształtowany w brazylijskim Santosie, gdzie w świat wypływali także Alex Sandro i Danilo. Dwaj inni świetni boczni obrońcy, którzy dziś grają na chwałę Juventusu i Realu Madryt.
Transfer Bruno Peresa dopinany jest w pośpiechu, bowiem Roma wcześniej sprowadziła z Empoli Mario Ruiego, lewy obrońca jednak doznał poważnej kontuzji i czeka go dość długi rozbrat z piłką. Wakat na lewej stronie w Romie jest, ponieważ latem z klubu odszedł Lucas Digne, który był starterem w poprzednim sezonie. Bruno Peres to alternatywa na obie flanki.
Juan Jesus będzie filarem defensywy jak Juan?
Juan, na myśl o tym piłkarzu fani Romy mają dobre wspomnienia. Były stoper w latach 2007-2012 zagrał dla Romy ponad 110 spotkań. Stanowił o sile defensywy zespołu. Był jej liderem. Sabatini wraz ze Spallettim postanowili w tym okienku transferowym do Rzymu sprowadzić Juana Jesusa. Stoper, który może zagrać również na lewej stronie defensywy to niespełniony talent. Piłkarz miał swoje dobre chwile w Interze Mediolan, jednak w ostatnich dwóch sezonach jego status został zmarginalizowany do roli zmiennika dla piłkarzy kontuzjowanych. Piłkarz w sile wieku i ze sportowymi ambicjami nie może sobie na takie traktowanie pozwolić. Juan Jesus zamierza wykorzystać fakt kontuzji Antonio Rudigera i Mario Ruiego, aby wykorzystać swoją szansę w Romie. Brazylijczyk to mistrz świata U-20 z roku 2011, tryumfator Copa Libertadores w barwach Internacionalu Porto Alegre z roku 2009.
Rywal czy następca Szczęsnego?
Roma od lat romansuje także z brazylijskimi bramkarzami. Była próba podboju przez Doniego, przez Julio Sergio, próbował Artur, nikt większej kariery na Olimpico nie zrobił. Dużo lepiej ma zaprezentować się Alisson. Młody, w sile wieku, będący już numerem jeden w reprezentacji Brazylii. Alisson to podobnie jak Juan Jesus mistrz świata U-20 z roku 2011. Do AS Romy miał trafić dopiero pod koniec sierpnia, w związku z występem na IO w Rio de Janeiro. Ostatecznie do Rio nie pojechał i od samego początku będzie rywalizował o miejsce w bramce z Wojtkiem Szczęsnym. Wedle doniesień włoskich mediów na ten moment górą jest Brazylijczyk. Wierzymy jednak, że Wojtek ostatniego słowa w tym pojedynku nie powiedział i podobnie jak w sezonie 2015/16 tak i w kolejnym będzie silnym punktem AS Romy.
Lata mijają, a w Romie dwie rzeczy się nie zmieniają. Francesco Totti od zawsze jest w kadrze pierwszego zespołu, a także bez końca trwa miłość włodarzy i trenerów do piłkarzy z Kraju Kawy. Czy któryś z piłkarzy ściągniętych w tym okienku transferowym stanie się gwiazdą na miarę Cafu, Manciniego czy Taddeiego? Będziemy bacznie się przyglądać. Włoska Serie A startuje już w najbliższy weekend.