Po transferze Cristiano Ronaldo wielu kibiców Juve zastanawiało się jaką rolę w drużynie otrzyma Paulo Dybala. Choć początek rozgrywek nie był łatwy dla argentyńskiego zawodnika, to teraz Dybala nie może narzekać na swoją grę. W szczególności, jeśli mówimy o europejskich rozgrywkach.
W pierwszych trzech ligowych meczach Paulo rozegrał zaledwie 101 minut. Z pewnością nie był to wynik o którym marzył sam Argentyńczyk. Massimiliano Allegri preferował w pierwszym składzie Federico Bernardeschiego. Włoski piłkarz w meczach z Lazio i Parmą tworzył ofensywny tercet wraz z Ronaldo i Mandzukiciem.
Po reprezentacyjnej przerwie, Paulo Dybala otrzymał szansę od trenera i rozegrał pełne 90 minut w starciu z Sassuolo. Po tej rywalizacji, piłkarz „Starej Damy” znowu usiadł na ławce, tym razem w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Valencii. Mecz z hiszpańską drużyną był bardzo istotny dla Argentyńczyka w kontekście swojej pozycji w klubie. Od tego bowiem momentu, Paulo Dybala rozegrał pięć spotkań od pierwszej minuty i tylko raz wszedł na murawę z ławki rezerwowych.
Na szczególną uwagę zasługują występy byłego piłkarza Parmy w Lidze Mistrzów. Do tej pory Paulo zgromadził aż cztery gole na swoim koncie w dwóch spotkaniach. Dybala urządził sobie prawdziwe show w starciu z Young Boys, gdzie strzelił trzy bramki i sam zagwarantował drużynie trzy punkty.
Równie ważną rolę Argentyńczyk spełnił we wczorajszej rywalizacji z Manchesterem United. Kibice zgromadzeni na Old Trafford zobaczyli jedną bramkę w meczu, a autorem tego trafienia był oczywiście Paulo Dybala.
Patrząc na całą przygodę zawodnika Juve w Lidze Mistrzów, można szybko wysnuć wniosek, że europejskie rozgrywki służą ofensywnemu piłkarzowi. Paulo od początku swoich występów w LM zgromadził 10 goli na 28 spotkań. Jest to wynik całkiem przyzwoity, gdyż dla porównania, będący obecnie na pierwszych stronach gazet Eden Hazard strzelił w Lidze Mistrzów zaledwie 14 bramek na 77 spotkań.