Trzecie miejsce na koniec sezonu 2016/2017 Lotto Ekstraklasy pozwoliło Lechowi przystąpić do eliminacji Ligi Europy, choć już od pierwszej rundy. Krótka przerwa po sezonie i dużo ruchów transferowych – tak wygląda „Kolejorz” tuż przed startem rozgrywek. A jak prezentuje się FK Pelister, czyli dzisiejszy rywal Lecha?
Niedawno mieliśmy okazję porozmawiać z macedońskimi dziennikarzami z portalu Gol.mk, którzy przeciwnika Lecha opisywali tak:
– Lech jest zdecydowanym faworytem. FK Pelister to klub, który rozgrywał pierwszy po powrocie sezon w pierwszej lidze i sięgnął po puchar kraju, a w lidze skończył na czwartym miejscu. W dodatku nie może grać na swoim stadionie, bo ten nie spełnia wymogów UEFA, jest za mały i w zbyt złym stanie – opisywał Martin Tanaskovski.
– Co ciekawe, udziałowcem firmy, która jest właścicielem Pelistera, jest właściciel Vardaru – i piłkarskiego, i piłkarzy ręcznych. Gość się nieźle ustawił, bo w tym roku pozował już z medalami za zwycięstwa z trzema różnymi klubami. Pelister wygrał Puchar Macedonii, potem Vardar sięgnął po tytuł mistrza, a sekcja piłki ręcznej wygrała Ligę Mistrzów. I jeszcze jedna rzecz: grupa kibiców Pelistera jest zaprzyjaźniona z kibicami GKS-u Bełchatów. Wiem, że przyjechali do Polski na Euro U-21 – dodawał Filip Viranovski.
Drużyna z Bitoli to dziś czwarta siła ligi macedońskiej, w której ustępuje Vardarowi i Rabotnickom ze Skopje, ale i Shkendiji Tetovo. „Zielono-biali” mają zdecydowanie mniejszy budżet od wymienionych zespołów, a ich wartość rynkowa według portalu Transfermarkt.de jest szacowana na 2,7 miliona euro (stan na 28.06.17). Prawdopodobnie nieco ponad dwa razy więcej Lech otrzyma za sprzedaż samego Jana Bednarka.
Gwiazdy?
Pelister, aby zaoszczędzić, podróżował samolotem z przesiadkami, by ostatecznie nocować w podpoznańskim Luboniu. Macedońscy dziennikarze spodziewają się dwukrotnej porażki z Lechem, a strzelenie gola czy remis będą traktować jako ogromny sukces.
Macedończycy to zespół bez gwiazd, choć kilku zawodników wyróżnia się na tle pozostałych. Prawy obrońca, Kristijan Tosevski, jest nawet powoływany do dorosłej kadry i kilkanaście dni temu grał w spotkaniu z Hiszpanią w eliminacjach do przyszłorocznego mundialu. Jego wartość rynkowa to ok. 300 tysięcy euro, czyli taka jak w przypadku Łukasza Trałki w zespole Lecha. Najlepszym strzelcem z jedenastoma trafieniami na koncie był w poprzednim sezonie Brazylijczyk, Lucas, ale groźny ma być też Baze Ilijoski – autor ośmiu goli. Prawda jest jednak taka, że żaden z nich nie łapałby się do składu Lecha, a prawdopodobnie i większości klubów ekstraklasy.
Co ciekawe, Lech kiedyś starał się o piłkarza FK Pelister. Było to jednak w innej piłkarskiej epoce, bo w 2002 roku, kiedy poznaniacy walczyli o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ówczesny trener, Bogusław Baniak, testował nawet Dimitara Kapinkovskiego w dwóch spotkaniach, ale ostatecznie do transferu nie doszło, a jako powód „Gazeta Wyborcza Poznań” podaje się niejasną sytuację z menedżerami.
Przygoda z Europą
Zespół z Bitoli nie ma dużych doświadczeń z gry w europejskich pucharach. To ligowy średniak, który siedmiokrotnie sięgał po tytuł mistrza kraju, ale było to bardzo dawno temu – ostatnio w 1982 roku. Dodatkowo w ostatnich dziesięciu latach aż dwukrotnie spadał do drugiej ligi. Do najwyższej wrócił przed sezonem 2016/2017 i zakończył na czwartym miejscu w tabeli i z pucharem kraju w gablocie. To właśnie pucharowy triumf umożliwił start w eliminacjach do Ligi Europy.
Klub założony w 1945 roku pierwszy kontakt z rozgrywkami międzynarodowymi zaliczył w 2000 roku za sprawą Pucharu Intertoto. Tam Pelister przeszedł dwie przeszkody i odpadł w starciu z Celtą Vigo. Sezon później, w eliminacjach Pucharu UEFA szybko odpadł z FC Sankt Gallen ze Szwajcarii, choć w rewanżu wygrał 3:2 (w pierwszym meczu porażka 0:2). Ostatnia dotychczas przygoda to rok 2008 i przegrany tylko 0:1 na wyjeździe dwumecz z APOEL-em Nikozja.
W klubowym rankingu UEFA liczącym 453 zespoły nie znalazło się miejsce dla Pelistera. Jest tam jednak osiem innych klubów z Macedonii, a najwyżej sklasyfikowano Vardar – 255. miejsce. Dla porównania Lech zajmuje 148. lokatę.
Co za tydzień?
Trenerem klubu z Bitoli jest Naci Sensoy, były piłkarz tureckich Manisasporu czy Vansporu. 59-letni trener urodził się na terenie dawnej Jugosławii, dziś Kosowa, a szkoleniowcem Macedończyków jest od roku. Nie mając wielkich gwiazd w zespole, może liczyć na głośny doping kibiców. Ci, jak wspomniał cytowany wyżej Filip Viranovski, są zaprzyjaźnieni z kibicami GKS-u Bełchatów. Grupa ultrasów „Ckembari” jest uznawana za jedną z najgłośniejszych w Macedonii i ma być obecna w Poznaniu, dokąd już zmierza autobusami.
Za tydzień rewanż, ale nie w Bitoli. Stadion Pelistera Tumbe Kafe może pomieścić ok. 7000 kibiców, ale wymaga gruntownego remontu i nie spełnia wymogów UEFA. Tam więc Lech nie zagra, ale już wyznaczono miejsce zastępcze. Mowa o Strumicy, czyli mieście oddalonym od Bitoli o ponad 180 kilometrów na wschód. Piłkarze z Poznania zagrają na Stadionie Miejskim Mladost, którego trybuny mają ok. 6000 tysięcy miejsc, a sam obiekt przeszedł renowację w 2005 roku.
O rywalu Lecha wiemy już wszystko, co powinien wiedzieć przeciętny kibic. Wydaje się, że poznaniacy są zdecydowanym faworytem, pozostaje tylko czekać na pierwszy gwizdek – ten o 20:45. Niestety żadna polska stacja telewizyjna nie podjęła się transmitowania meczu, ale w wersji relacji radiowej zrobi to Radiogol.pl.