Piast na własnym boisku wygrał z Lechią Gdańsk 3:0 i cały czas pozostaje w grze o Mistrzostwo Polski. Mecz na pewno mógł podobać się wszystkim kibicom, bo nie zabrakło tu żadnego aspektu piłkarskiego. Gdańszczanie w ten sposób zakończyli serię 7 meczów z rzędu bez przegranego spotkania.
Pierwsza połowa była prowadzona na dużej intensywności. Może nie widzieliśmy wielu stuprocentowych sytuacji, ale piłkarze grali na dużym zaangażowani i nie było tu nudnych przestojów, które stały się znakiem rozpoznawalnym Ekstraklasy. W pierwszej odsłonie na listę strzelców wpisał się Uros Korun, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Patrika Mraza. Dużą winę za stratę bramki poniósł tu Jakub Wawrzyniak, który nie zauważył rywala tuż za swoimi plecami.
Piast zdobywa 17. gola po stałym fragmencie gry, pod tym względem to najlepsza ekipa w lidze #PIALGD
— EkstraStats (@EkstraStats) April 24, 2016
W drugiej połowie za odrabianie strat chcieli wziąć się goście. Najpierw dobrą sytuację główkową zmarnował Sławek Peszko i aż prosi się o komentarz, że głowa to nie jest najmocniejszy element byłego zawodnika FC Koln. W 77. minucie w polu karnym rywala faulowany był Jakub Wawrzyniak i już wtedy można było przewidzieć, że odkupi winę z pierwszej części spotkania. Do wykonania „11” podszedł Sebastian Mila, ale jego strzał przy prawym słupku wybronił Szmatuła, który ewidentnie ma dobre wyczucie przy tym fragmencie gry.
Skuteczność obronionych karnych Jakuba Szmatuły w Ekstraklasie – 40% (obronił 4 z 10) #PIALGD
— EkstraStats (@EkstraStats) April 24, 2016
Wykorzystane sytuacje się mszczą i tak samo było w tym meczu. Sędzia podyktował rzut karny, ale tym razem w drugą stronę. Do piłki podszedł Mak i pewnie umieścił ją w siatce przeciwników. W doliczonym czasie gry Lechia została dobita przez Barisicia. Gol trochę z przypadku, bo słabe dośrodkowanie Maka podbił jeszcze Janicki i właśnie w taki sposób piłka znalazła się pod nogami Chorwata.
Piotr Nowak zapowiedział, że jego drużyna przeskoczy w tabeli Cracovię i Piasta. Niestety, swoje obietnice będzie musiał przenieść na przyszły sezon.