Piątek, piąteczek, piątunio i… piątka Smudy

smuda smutny

Dwa mecze prowadząc nowy klub i bilans 0:10, to nic przyjemnego, ale Franciszek Smuda może też mówić o pechowym terminarzu, wszak najpierw przyjął pięć sztuk na Łazienkowskiej od Legii, a dzisiaj tyle samo zaaplikowała Jagiellonia. Ekipy walczące o mistrzostwo robią użytek z trudnych początków „Franza” na ławce klubu z Łęcznej.

W Górniku niewiele się zmieniło pod względem jesieni. Obrona dalej robi tysiące błędów, a z przodu nie ma pół napastnika. Trudno w ten sposób będzie bronić ekstraklasy dla Łęcznej, a raczej Lublina… Dzisiaj Jagiellonia nie musiała nawet wrzucać czwartego biegu. Białostoczanie mieli mniejsze posiadanie piłki – 46% – oraz wymienili mniej podań, ale grali zdecydowanie bardziej bezpośrednio i z pomysłem. Mając piłkę, szybko stwarzali zagrożenie pod bramką „Zielono-czarnych”, co akurat nie było trudne.

Konstantin Vassiljev dorzucił do swojego bajecznego wyniku dwa gole i dwie asysty, a to oznacza, że w obecnych rozgrywkach ma na swoim koncie 12 goli i 11 asyst! Przy 1616 rozegranych minutach oznacza to, że ma udział przy golu „Jagi”, średnio, co 70 minut! Swoją drogą, ciekawie wyglądał rozkład strzelców – dwóch Ukraińców, jeden Litwin i jeden Estończyk. Tyle nacji z wschodniej Europy chyba jeszcze nie strzelało w jednym meczu.

W drugim meczu Lechia zrobiła dwa karne. Pierwszy:

I drugi: Od 4:12

Sędzia zobaczył tylko drugiego i prawdopodobnie dlatego gdańszczanie wywieźli punkt z Niecieczy. Za ekipą Czesława Michniewicza drugi z trzech trudnych meczów i póki co jeden punkt na koncie „Słoni”, ale aż cztery rzuty karne podyktowane w dwóch pierwszych meczach Bruk-Betu! Jednak ozdobą meczu był pewien rzut wolny…

Komentarze

komentarzy