„Pie*dol się, mam wywalone”, czyli Joao Cancelo vs. problemy kibiców

Piłka nożna ma coraz większe przełożenie na wirtualny świat. Już nie zawsze liczy się to, jaką dany zawodnik ma formę, tylko czy jego karta w grze jest grywalna, czy dadzą mu update i czy będzie „dzikiem”. Podobnie wygląda to w różnych zabawach, w których co kolejkę zawodnicy nagradzani są punktami za występ. Fantasy Premier League jest najpopularniejszym przykładem, ale nie jedynym. A zabawa często może przerodzić się w coś poważniejszego.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Social media ogarniają niemal wszystkich, także piłkarzy. Ma to swoje dobre i złe strony, ale nieunikniony jest także hejt. Zagrasz dobrze – ok, ale kiedy ci nie pójdzie, lepiej nie wchodzić do Internetu. O ile komentarze typu „jak mogłeś tak nawalić w barwach mojej ukochanej drużyny!” można zrozumieć, o tyle „przez ciebie mam tak mało punktów w fantasy!” są nieco niepokojące.

Niedawno przekonał się o tym Kevin-Prince Boateng, do którego z pretensjami napisał gracz Fantacalcio (odpowiednik FPL, popularny głównie we Włoszech). Wspomniany petent kupił w grze Boatenga tuż przed jego transferem do Barcelony, przez co oczywiście stracił cały wkład. „Co mam teraz zrobić, oddasz mi te pieniądze?” – napisał do piłkarza. Ghańczyk podszedł do tego z dużym dystansem i przelał pieniądze na konto gracza. Ten stwierdził, że przekaże je na cele charytatywne, a jako zadośćuczynienie ucieszyłby się ze spotkania z piłkarzem i zdjęcia z nim. Wszystko zakończyło się w bardzo miłej atmosferze, do której daleko Joao Cancelo.

– Pie*dol się, mam wywalone na Fantacalcio, jedyne co się liczy to zwycięstwa – tak miała brzmieć odpowiedź Cancelo na pretensje kibica. Porównując to z reakcją Boatenga, można dostrzec „lekkie” różnice. Z drugiej strony półżartem, półserio można dodać, że idealnie oddaje to filozofię Juventusu. Nieważny styl, nieważne czy kibicom się podoba, liczą się tylko trzy oczka. Cancelo chyba szybko załapał, o co chodzi w Turynie.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy