Pierwsza dama Chelsea i prawa ręka Abramowicza – kim dokładnie jest Marina Granowskaja?

Marina Granowskaja
Marina Granowskaja

Zwana pierwsza damą Chelsea i prawą ręką Romana Abramowicza. Zalazła za skórę najpotężniejszym agentom piłkarskim na świecie, którzy nie potrafili złamać jej w negocjacjach. Kim jest i w jaki sposób Marina Granowskaja została najbardziej wpływową kobietą w angielskim futbolu?

Od 19 lat jest kluczowym członkiem w spółkach rosyjskiego oligarchy. Poznali się w Sibniefcie, firmie naftowej, która w 1995 roku została sprzedana Abramowiczowi przez rosyjski rząd za bagatela 60 milionów funtów. Rosjanin w ciągu dziesięciu lat szybko pomnożył majątek i owe przedsiębiorstwo ostatecznie trafiło w ręce Gazpromu za ponad osiem miliardów funtów. Po sprzedaży swojej firmy 51-latek jeszcze bardziej zaangażował się w życie kupionej przez niego Chelsea. Oczywiście pomóc mu w tym miała jego ulubienica – Marina.

Urodzona w Rosji, mająca dodatkowo korzenie kanadyjskie, Granowskaja dość szybko zyskała sobie sympatię Abramowicza. Według wielu opinii fakt, że nigdy nie rzucała się w oczy, zaciekawił samego Abramowicza. Witryny sportowe w jej rodzinnej Rosji nazywają ją „absolutnie niepubliczną” osobą. W tym sensie jest ona idealnie skrojona pod właściciela Chelsea. Jej szkolni nauczyciele opisywali ją jako „szarą myszkę”, której raczej nie wróżono kariery w piłkarskim biznesie. Studiowała na państwowej moskiewskiej uczelni, gdzie głównie specjalizowano się w muzyce oraz tańcu. Marina poszła jednak inną drogą i rozpoczęła studia na wydziale języków obcych, co – jak pokazała jej przyszłość – okazało się niezbędnym elementem w jej pracy negocjatorki.

Granowskaja na dobre zaczęła pracować w Chelsea w 2010 roku. Mimo to w tamtym okresie mało kto wiedział o jej istnieniu, ponieważ nigdy nie starała się wychodzić przed szereg. W tym czasie wiele razy brała udział na posiedzeniach zarządu, głównie zajmując się finansami. Trzy lata później, po odejściu Rona Gourlaya, oficjalnie została dyrektorem „The Blues” i wraz z Michaelem Emenalo miała najwięcej do powiedzenia, jeśli chodzi o politykę prowadzenia klubu.

Jeśli mielibyśmy jednym słowem opisać, czym zajmuje się na Stamford Bridge, moglibyśmy użyć jednego słowa – wszystkim. Negocjowanie transferów, nowych kontraktów, sprzedaż graczy, a także nadzorowanie współpracy na linii Chelsea–Vitesse. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale to właśnie Marina podsunęła Abramowiczowi pomysł, aby stworzyć filię w Holandii, gdzie będzie można ogrywać między innymi „produkty” z akademii klubu. Dzięki pomysłowi wypożyczaniu piłkarzy (nie tylko do Arnhem) Chelsea co roku zyskiwała profity, sprzedając utalentowanych zawodników za spore pieniądze. Taki system pozwolił także pozyskać wielu młodych  graczy po wyjątkowo niskich kosztach, którzy najczęściej zostawali sprzedawani z dużo większym zyskiem albo lądowali w pierwszej drużynie, jak chociażby Thibaut Courtois czy Kurt Zouma.

Największą jej operacją było jednak ponowne zatrudnienie na Stamford Bridge Jose Mourinho. Granowskaja pół roku przed powrotem „The Special One” do „The Blues” latała do Madrytu, aby dyskutować z Portugalczykiem oraz jego agentem możliwe przejęcie Chelsea. Oczywiście najtrudniejszym zadaniem było przekonanie Abramowicza. Rosjanin rozstał się z Portugalczykiem w niezbyt przyjaznej atmosferze, ale ostatecznie negocjacje z obiema stronami przyniosły pozytywny efekt.

Ron Gourlay (były dyrektor generalny Chelsea) oraz Marina Granowskaja podczas pierwszej konferencji prasowej Jose Mourinho po powrocie na Stamford Bridge w 2013 roku

Rosjanka przez obecność w klubie zyskała sobie także sympatię wielu graczy. Najbliżej zaprzyjaźniła się z Didierem Drogbą, dzięki któremu przekonała Wilfrieda Bony’ego, aby ten dołączył do Vitesse. Oczywiście zabieg zbliżenia się do graczy miał też swój cel w postaci kontrolowania szatni. Abramowicz zwykle nie komunikował się ze swoimi piłkarzami, obserwując wszystko z boku. Mimo to informacje od „pośrednika” Granowskaji oraz Michaela Emenalo dawały mu pełen obraz sytuacji w klubie. Mimo to jej dobre relacje z pewnymi zawodnikami nigdy nie przesłaniały myśli, że najważniejszym dobrem jest klub. Z tego powodu sprzedany został Diego Costa, który pomimo ogromnej więzi z Mariną swoją postawą ostatecznie doprowadził do odejścia z Chelsea.

Chcesz więcej? Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce

Jej przerażający uśmiech mógł zwieść tych, którzy chcieli wyrolować Chelsea w wielu negocjacjach. Najbardziej dostało się właścicielowi Napoli. Aurelio de Laurentiis relacjonował, że nawet jego specjalne metody nie podziałały na Rosjankę i ostatecznie przez to Edinson Cavani w 2013 roku nie trafił na Stamford Bridge.

Swoje wycierpiał także John Terry, poniekąd klubowa legenda, który kiedy psioczył nad warunkami nowej umowy, usłyszał: – Podpisz to albo wypierdalaj.

Największymi transakcjami z jej udziałem to bezsprzecznie umowa z firmę Nike, która gwarantuje Chelsea rocznie 60 milionów funtów. Jest to trzeci najwyższy kontrakt sponsorski piłkarskiego klubu w historii. Również Granowskaja mogła pochwalić się sprzedażą Oscara za 60 milionów funtów do chińskiego Shanghai SIPG. Oczywiście – połowę roboty wykonał znany pośrednik Kia Joorabchian, ale fakt, że to Rosjanka czuwała przy tym wszystkim, był, być może, najważniejszy w ubiciu tej transakcji.

Po niedawnym odejściu Michaela Emenalo Granowskaja najprawdopodobniej jest obecnie drugą po Abramowiczu najważniejszą personą w klubie. Angielskie media sugerują, że Marina ma przejąć większość obowiązków byłego już dyrektora generalnego Chelsea, co będzie kolejnym krokiem w jej karierze.

To wszystko sprawiło, że na szczeblu osobistym została jedną z najbardziej nieustraszonych kobiet w obecnym światku piłkarskim. Od wielu lat Marina odnosi sukcesy w tej branży, na czym zyskuje cały klub. Szybkie spojrzenie na ostatnie ruchy transferowe Chelsea – biorąc pod uwagę głównie sprzedaże zawodników – spowoduje, że  „The Blues” naprawdę przerodzili się w klub, który zerwał łatkę tych, u których pieniądze leżą w toaletach zamiast papieru.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł

Komentarze

komentarzy