Do niecodziennej sytuacji doszło w Kamerunie. Były znakomity kameruński obrońca w swojej posiadłości mieszczącej się w Nickenglicock upadł na ziemię, ponieważ w jego głowie pękł tętniak. Jak się okazało, życie uratował mu pies.
Piłkarz w wywiadzie dla „L’Equipe” powiedział, że miał wiele szczęścia, ponieważ upadł na bok. Jeśli byłoby inaczej, to najprawdopodobniej połknąłbym język i nie miałby żadnych szans na przeżycie. Tuż przed atakiem czuł, że głowa zaraz mu eksploduje, później stracił już świadomość i obudził się w szpitalu.
Nieprzytomnego byłego piłkarza Liverpoolu po krótkim czasie znalazł pies, który zaczął głośno szczekać i biegać po domu. Dało to do myślenia przyjacielowi zawodnika, który gdy zobaczył co się stało, natychmiast wezwał pomoc. Gdyby nie szybka reakcja zarówno psa, jak i przyjaciela, piłkarz nie przeżyłby.
Po trafieniu do szpitala okazało się, że Song miał tętniaka mózgu, który pękł. Wielokrotny reprezentant Kamerunu przeszedł operację, po której był w śpiączce jeszcze przez dwa dni. Dzisiaj czuje się już dużo lepiej, a dziennikarzom mówi, że powrócił do świata żywych. Ma pełną świadomość tego, że otarł się o śmierć, a życie zawdzięcza swoim dwóm najlepszym przyjaciołom. Chodzi rzecz jasna o psa i przyjaciela, który wezwał pomoc.
W Kamerunie Rigobert Song traktowany jest jako bardzo ważna postać. Po tym jak trafił do szpitala, specjalne przemówienie wydał prezydent Kamerunu, który przeznaczył na jego leczenie około 80 tysięcy dolarów. Również kibice zorganizowali specjalną zbiórkę pieniędzy dla piłkarza.
Obecnie Song leczony jest w specjalistycznej klinice we Francji, a jego stan określany jest jako dobry, choć lekarze mówią, że po pęknięciu tętniaka mózgu trzeba być ostrożnym.