Piłkarz po przejściach

Lee Hendrie był z jednym z najbardziej utalentowanych graczy lat 90-tych. Zarabiał grubo ponad 30 tys. funtów tygodniowo i jak na tamte czasy były to kwota, która budziła zazdrość i podziw.

Należał do tego samego pokolenia, co Frank Lampard, Rio Ferdinand, Steven Gerrard, Joe Cole i jeszcze kilku innych, którzy wciąż grają na najwyższym poziomie. Ta sama generacja piłkarzy, wielkie talenty i różne drogi życiowe…
Kiedyś czytałem artykuł o zawodnikach drużyn zawodowych ze Stanów. Niebywałe, jak szybko można stracić wielkie fortuny. Nie wiem, czy wynika to z braku edukacji, z chęci imponowania, z braku kogoś, kto powie „stary zastanów się, co robisz”.

W styczniu 2012 roku Urząd Podatkowy złożył wniosek do Sądu Najwyższego o uznanie Lee bankrutem. Zawodnik w sądzie się nie pojawił, a adwokaci wykazali brak możliwości spłacania zobowiązań. Poprzedziły to dwie nieudane próby samobójcze. Oczywiście zaraz zadamy sobie pytanie, jak można żałować kogoś, kto był na świeczniku i miał wszystko, tak jak Lee Hendrie? Jego historia i to, co się stało, jest historią zgoła odmienną niż mogłoby się wydawać. To nie hazard, narkotyki, czy ekskluzywne prostytutki doprowadziły go stanu, kiedy nie miał dosłownie nic.

Lee szczerze opisuje, jak wyglądało jego życie, kiedy grał: Myślicie, że piłka to piękne domy, luksusowe samochody, sława, piękne kobiety? Wiecie co? Macie racje, tak właśnie jest.

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=IAFAmdT-90A” width=”600″ height=”440″ /]

Kiedy byłem piłkarzem i zarabiałem tak wielkie sumy, zastanawiałem się, co zrobić z tą całą kasą, żeby zapewnić szczęście rodzinie i przyszłość, kiedy skończę karierę. Postanowiłem je zainwestować.

Paul Hendrie, jego ojciec, zresztą też piłkarz i to nie byle jaki, bo reprezentant Szkocji, namówił go do inwestycji w nieruchomości. Do roku 2010 roku zbudowali biznes o wartości 10 mln funtów. Wszystko szło świetnie. Zyski, wiele nowych kontaktów, pomysły na dalszy rozwój biznesu. Życie zawaliło się wraz z rozwodem i kryzysem finansowym połączonym ze spadkami na rynku nieruchomości. Kiedy jego majątek topniał z dnia na dzień wszyscy jego „wielcy doradcy” w interesach i „przyjaciele biznesowi” przestali odbierać telefony. Został sam. Telefony dzwoniły jedynie od kredytodawców z żądaniem spłaty zobowiązań. Później było wspomniane targnięcie się na swoje życie.

Według znawców świata wielkiego footballu na Wyspach 3 na 5 piłkarzy po 5 latach od zakończenia kariery ma kłopoty finansowe. Stowarzyszenia Piłkarzy wraz z FA wprowadziło program edukacyjno – finansowy dla młodych milionerów.

Na liście bankrutów są m.in. były gracz Manchesteru United Keith Gillespie, Celestine Babayaro z Newcastle, Eric Djemba-Djemba, który również grał dla MU. Kłopoty dotknęły również wielokrotnego reprezentanta Anglii John Barnes. Nie oszczędziły też John Arne Riise , który zainwestował wielkie sumy podpisując dokument podsunięty przez jego agenta. Oczywiście inwestycja okazała się finansową klęską.

Wracając do Lee Hendrie to wrócił on do świata żywych. Pomaga mu w tym jego nowa partnerka i jego pasja. Otworzył szkółkę piłkarską, w której może nauczyć młodych piłkarzy znacznie więcej niż tylko gry w piłkę. Chcę nauczyć dzieciaki, jak żyć bez gier komputerowych i fastfoodów. Chcę w nich zaszczepić miłość do piłki i do ruchu. Chcę im przekazać wszystko to, czego sam się nauczyłem, mądrość, którą zdobyłem w ostatnich latach. Chcę nauczyć moich podopiecznych, jak osiągać wyznaczone cele i jak ważne jest dawanie z siebie wszystkiego zarówno na treningu, jak i w życiu.

/Łukasz_Cro/