Piłkarze, dla których ich kluby stały się zbyt ciasne – część trzecia

Zakończone już rozgrywki ligowe obfitowały w wiele emocji. W Anglii niespodziewany mistrz, w Hiszpanii walka do ostatniej kolejki. Każda liga miała swoje gwiazdy. Błyszczeli ci co zawsze, ale na światło dzienne wyszli też nowi. Oba typy zawodników znajdziecie w poniższym zestawieniu piłkarzy za dobrych na swój obecny (póki co) klub. Dziś pora na napastników.

Skoro mowa o niespodziewanym mistrzu Anglii… grzech nie wspomnieć o zabójczym duecie z Leicester. Klub za wszelką cenę będzie starał się zatrzymać Vardy’ego i Mahreza, ale po ewentualnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów może być ciężko. Jedno jest pewne, mimo iż Lisy zostały mistrzem kraju, do światowego topu nie należą. I taki klub może na dłuższą metę okazać się zbyt ciasny zwłaszcza dla Algierczyka.

JS73298907

W Premier League znajdziemy też piłkarzy, którzy błyszczeli jeszcze w sezonie 2014/15, a wciąż grają w tym samym zespole. Jednym z nich jest Saido Berahino, dla którego poprzednia kampania była zdecydowanie bardziej udana. Pytali nawet o niego najwięksi ligowcy, jednak młody Anglik pozostał w West Bromwich. Może włodarze Tottenhamu jeszcze nie zapomnieli o snajperze i znów pomyślą o jego zatrudnieniu? Jeśli nie, to w kolejce czeka Everton, który niebawem będzie potrzebował uzupełnienia luki w ataku. Powstanie ona po Romelu Lukaku. Belgijski czołg ma za sobą świetny sezon, mimo że Evertonowi układało się średnio. To jest właśnie ten moment, kiedy zawodnik przyznaje sam przed sobą, że czas na zmianę. Czy przed Euro, czy po, Lukaku odejdzie. Na chwilę obecną angielska prasa często wspomina w jego kontekście o Paris Saint-Germain.

Mniejsze kluby angielskiej ekstraklasy mają przynajmniej jednego zawodnika, który spokojnie poradziłby sobie w lepszym. W Crystal Palace takim przypadkiem jest Yannick Bolasie. Niezwykle efektowny lewoskrzydłowy z DR Konga już w ubiegłym roku był łączony przez brytyjskie media z Tottenhamem i West Hamem. W ostatnich tygodniach natomiast mówiło się o zapytaniach z Leicester. Chciałoby się zobaczyć, jak sobie radzi na trudniejszym levelu. Choćby w Lidze Mistrzów. Jest to zawodnik, który właśnie wchodzi w najlepszy wiek, a już ma za sobą udane rozgrywki. Podobnie można pisać o Sadio Mane. Skrzydłowy Southampton w minionych rozgrywkach zaliczył 11 trafień, dorzucając do tego 7 asyst. Wynik niezły, a takie mecze jak ten z Liverpoolem, czy Manchesterem City będą niezapomniane na długo. Właśnie m.in. The Citizens byli stawiani jako potencjalny nabywca 24-latka. Obok nich również rywal zza miedzy oraz Chelsea. Dziś trzeba na niego wyłożyć minimum 20 milionów, co dla wymienionych klubów astronomiczną kwotą nie jest.

Do Premier League może wkrótce dołączyć Polak, i to nie bramkarz. Mowa o Arkadiuszu Miliku, który mógłby w Ajaksie pograć jeszcze przynajmniej sezon, ale włodarze Leicester podobno chcą go u siebie już teraz. Strzelec 21 goli w Eredivisie znalazł się również na celowniku Lazio. Jeśli ktoś się boi powiedzieć, że Milik przerasta już Ajax, niech pomyśli, że Milik przerasta już ligę holenderską. Od razu poczuje większą pewność.

Na chwilę przenosimy się do Hiszpanii. Niesamowicie wystrzelił tam Lucas, napastnik Deportivo. Klub średni, a napastnik piekielnie skuteczny. Oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji. 17 trafień i 10 ostatnich podań – nieźle, prawda? Podobnie uważają na… Wyspach. Chcąc nie chcąc, wracamy do Premier League. 27-letniego Hiszpana podobno chętnie widzieliby u siebie trenerzy Leicester, Arsenalu i Liverpoolu. A może Lucas zostanie w ojczyźnie i wybierze Atletico Madryt? Na Deportivo, śmiało stwierdzamy, jest po prostu za dobry.

Podobnie jak Andrij Jarmolenko na Dynamo Kijów. Od kilku sezonów mógłby grać w lepszym klubie, ale też lepszej lidze. W ukraińskiej zapewne mu się nudzi, a latka lecą. Liverpool wykazuje zainteresowanie nie od dziś, a i na The Emirates powoli uczą się wymawiać jego nazwisko. Jeśli Jarmolenko opuści Ukrainę, to i Bernard pewnie to zrobi. Z Szachtara chciało uciekać pół składu, ale na szczęście właściciele uspokoili sytuację. Było to jednak spowodowane sytuacją polityczną, a Brazylijczyka do zmiany otoczenia mogą skusić perspektywy sportowe. Te rozpościerają się coraz bardziej, w dodatku na różowo.

We Francji pod koniec sezonu dusiło się trzech piłkarzy. Alexandre Lacazette zakończył kolejny udany sezon i teraz jedzie na Euro. Dziwne, że nie odszedł latem 2015, dlatego bardziej prawdopodobne, że zrobi to tego lata. W średniej, momentami po prostu słabej, Marsylii wyróżniał się Michy Batshuayi. Młody Belg ma potencjał na naprawdę klasowego napastnika. W obecnym zespole już się nie rozwinie, warto pomyśleć o przenosinach. A chętni już czekają. W kolejce po 22-latka najbardziej rozpychają się działacze West Hamu, ale tuż za nimi wysłannicy Tottenhamu i Juventusu. Ostatni, Osumane Dembele już zabezpieczył swoją przyszłość. Rennes zamienił na Dortmund, a dyrektorzy Borussi ubili niezły interes.

W środę w Bazylei Sevilla grała z Liverpoolem. Na co dzień strzela tam 19-letni Breel Embolo, którego w ubiegłym roku obserwowano z Anfield. W ostatnich miesiącach pogłoski ucichły, ale napastnik nie. Właśnie dlatego wciąż jest atrakcyjnym celem transferowym. A z fabryki w Bazylei w ostatnich okienkach zawsze ktoś wyjeżdżał. Być może podobnie będzie niedługo w Gelsenkirchen. Rok starszy od Embolo Leroy Sane ma za sobą całkiem udany sezon, a debiutantem też już nie jest. Nawet jeśli Schalke jeszcze nie przewyższa, największe kluby chcą go u siebie jak najszybciej. Powodem błyskawicznie rosnąca wartość rynkowa. To tylko świadczy o talencie, jaki drzemie w młodym Niemcu.

I na koniec tercet. Domenico Berardi z Sassuolo, Felipe Anderson z Lazio i Ahmed Musa z CSKA Moskwa. Tych panów również chcielibyśmy oglądać w lepszych drużynach.

Ligowe rozgrywki za nami, Mistrzostwa Europy przed nami. Emocji nie zabraknie zarówno na boiskach, jak i na rynku… transferowym rzecz jasna.