Kojarzycie tytułowego mema? Prześmiewczy, głupawy i wiele innych określeń można o nim użyć, ale nie myśleliśmy, że przyda się on w kontekście piłkarza, a raczej byłego piłkarza. Rafael Marquez znalazł się w mało zaszczytnym gronie osób podejrzanych o przemyt narkotyków do USA. Tak, chodzi o tego Rafę Marqueza, który kilka lat temu był podstawowym zawodnikiem Barcelony i jednym z najpopularniejszych meksykańskich zawodników.
Szlak narkotykowy do Stanów Zjednoczonych to prawdziwa żyła złota. Kto oglądał serial „Narcos”, ten wie, że sposobów na przemyt, już w latach 90., były tysiące, a do dzisiaj ta branża zapewne doprowadziła niemal do perfekcji swój fach, dzięki czemu czerpie kolosalne zyski. Jednak agenci DEA (amerykańskiej agencji antynarkotykowej) pracują pełną parą i wczoraj departament skarbu USA ogłosił listę kilkudziesięciu najbardziej poszukiwanych handlarzy narkotyków, na której znalazł się wspomniany Marquez. Co ciekawsze, nie jest on żadnym pionkiem, tylko jedną z ważniejszych osób w całym przewodzi pokarmowym. Zarówno Rafa, jak i piosenkarz Julion Alvarez są podejrzewani o utrzymywane od dawna relacje z Raulem Floresem Hernandezem, który jest jedną z najważniejszych osób na meksykańskiej mapie narkotykowej.
Bycie na wspomnianej liście wiąże się z sankcjami ze strony amerykańskiego rządu. Odebranie wizy, równoznaczne z zakazem wjazdu na teren USA, a także koniec możliwości robienia interesów z obywatelami amerykańskimi. Szczególnie ta pierwsza kara jest dotkliwa, bo może zapomnieć o meczach w pucharach oraz reprezentacji, rozgrywanych w USA. A nawet jeśli udałoby mu się wyplątać z tej afery, to prawdopodobnie do końca życia każdy jego ruch w okolicach granicy byłby na cenzurowanym.
Rafa Marquez, one of Mexico's biggest football stars ever, sanctioned by the U.S. Treasury for alleged narco ties https://t.co/gQkyC6pYog pic.twitter.com/wDNx4ylbXW
— JP Spinetto (@JPSpinetto) August 9, 2017
Jak na razie tyle wiadomo, ale chętnie przyjrzymy się dalszemu rozwojowi sprawy, bo i sami mieliśmy – w Polsce – niedoszłego herszta grupy przestępczej, który za darmo przesiedział 40 miesięcy w areszcie, a winy mu nie udowodniono, bo nawet jeszcze sprawa nie wystartowała. Sprawę Macieja Dobrowolskiego przypominamy, gdyż również można ją zaliczyć do okołofutbolowego świata. Wspomniany kibic Legii dopiero po całej sprawie stał się znany, a tutaj mowa o czynnym piłkarzu, kapitanie Atlasu Guadalajara, czyli klubu z jednego z największych miast w Meksyku.