Nie bądź jak Pjanić, szanuj rywala swego

pjaniciowi
Juventus bez większych problemów pokonał w 21. kolejce Serie A rzymskie Lazio 2:0, czym pokazał wyższość na boisku. Nie wystarczyło to najwyraźniej Miralemowi Pjaniciowi, który do drużyny mistrza Włoch dołączył w lecie z rywala „Biancocelestich” zza miedzy – AS Roma. Na pierwszy rzut oka Bośniak nie zrobił nic złego – ot, wrzucił grupowe zdjęcie z szatni po zwycięstwie. Internet bardzo szybko odkrył jednak ukryte przesłanie, co zresztą nie było bardzo trudne. Wystarczyło spojrzeć pod nogi pomocnika „Starej Damy”. Jeśli jeszcze nie zauważyliście, to przyjrzyjcie się dokładniej. Tak, to koszulka Lazio i kolejny dowód, że inteligencja boiskowa nie zawsze idzie w parze z tą życiową.

„Lazio Merda” – nawet tak jednoznaczny i obraźliwy napis potrafiłbym zaakceptować. Każdy ma prawo nie lubić jakiegoś klubu, każdy ma prawo do bycia nieokrzesanym bucem. Pewne wartości są jednak nienaruszalne i wśród nich znajduje się klubowy herb. Deptanie tegoż to zagranie poniżej pasa, szczególnie jeśli jest się osobą publiczną i wzorem dla wielu młodych dzieciaków. Równie dobrze Bośniak mógłby na koszulkę Lazio napluć. Przesadzam, ale robię to celowo. Wciąż bowiem nie potrafię zrozumieć takiego zachowania.

Jeszcze gdyby Pjanić wciąż grał w Romie, a zdjęcie zostałoby zrobione tuż po trudnej przeprawie derbowej. Miałby przynajmniej w tym jakiś głębszy cel – przypodobanie się kibicom „Giallorossich”, można by tłumaczyć go dodatkowo utożsamianiem się z barwami ekipy, w której gra. W tym momencie, po transferze do Turynu, i tak jest uważany przez tifosich „Wilków” za zdrajcę i podeptanie koszulki pewnie niewiele w tej kwestii zmieni. Przynajmniej ja, gdybym kibicował Romie, uznałbym to za tani chwyt.

Ile natomiast stracił Miralem w oczach przeciętnego fana calcio? Myślę, że całkiem sporo. Ani nikomu nie zaimponował, ani nie wyszedł na wielkiego chojraka. Wszak koszulkę musiał dostać od jednego z zawodników Lazio po spotkaniu. Dlaczego więc nie rzucił nią, niczym ścierwem (za które najwyraźniej musi ją brać) o ziemię już przy rywalu? Chyba nie muszę odpowiadać, prawda?

Po co w ogóle, w pierwszej kolejności, wymieniał się takim „byle gównem”? Mógł przecież oddać swoją koszulkę i na tym zakończyć. Zabrakło klasy, zabrakło wyobraźni. Bo nie uwierzę i nikt mi nie wmówi, że błękitna koszulka „Orłów” znalazła się pod jego nogami zupełnie przypadkiem. W sumie lepiej dla niego, by tak nie było. Nie wiedziałbym właściwie co gorsze – bycie kompletnym bucem czy skończonym idiotą. Tylko kretyn bowiem puściłby takie zdjęcie w internet nie zauważywszy takiego „szczegółu”. Zresztą, nie ma szans, by tak było. To nie przypadek, a Pjanić w moich oczach stracił bardzo wiele. Nie żeby go to obchodziło.

Nigdy nie łudziłem się, że piłkarze to grupa społeczna szczególnie inteligentna, taktowna i grzeczna. Zdarzają się oczywiście wyjątki (choćby Chiellini czy Bonucci w Juventusie), jednak częściej zawodnicy nie potrafią niczego poza kopaniem futbolówki. Nawet samodzielnie myśleć. Gdyby bowiem Pjanić zastanowił się odpowiednio długo, to w jakikolwiek sposób spróbowałby całą sprawę komentować. Tymczasem w tej chwili mamy do czynienia z ciszą w eterze. Mam wrażenie, że jeśli dojdzie do jakichkolwiek przeprosin, to będzie to wymuszone na Bośniaku przez klub. I szczerze mówiąc, powinno być.

Bardzo często, gdy przeglądam szeroko pojmowane sportowe social media, tak rodzime, jak i zagraniczne, czuję się, jakby grzebał w pomyjach i gównie. I coraz częściej myślę, że kluby powinny zastrzegać sobie prawo do ingerowania w konta piłkarzy i karania wyjątkowo nieodpowiednich wpisów. Osobiście poszedłbym o krok dalej i zatrudniłbym profesjonalistów do prowadzenia tych wszystkich profili. Fortuny by to nie kosztowało, a byłoby o wiele bezpieczniejsze. Bo jak dla mnie, na ten moment Juventusowi powinno być po prostu za swojego zawodnika wstyd. Tak po prostu, po ludzku.

Jako bezstronny obserwator calcio i przede wszystkim osoba wychowana w duchu poszanowania innych ludzi, nie potrafię zrozumieć całej tej zaciekłości w kibicowaniu. Wzajemnego obrażania, wyzwisk i właśnie takich chorych akcji, jak ta powyższa. Mniej emocji, więcej wzajemnego szacunku. To tylko piłka, naprawdę.

A Pjaniciowi dziwię się tym bardziej, bo wszyscy wiemy, skąd pomocnik „Juve” pochodzi. Bośniak powinien doskonale wiedzieć, do czego prowadzi nienawiść. Miejmy więc nadzieję, że złe emocje, które żywi wobec Lazio, będzie wyładowywał już tylko na boisku. Tak, jak to już czynił w przeszłości.


_____________________________________
Więcej moich przemyśleń możecie znaleźć na mojej stronie na Facebooku i na Twitterze. Wbrew pozorom praca zawodowa na ZzaPołowy się nie kończy! Do przeczytania!

PS Wypociny niepiłkarskie do zobaczenia tutaj. Również zapraszam 🙂