Ekstraklasa wróciła! Pierwszy pojedynek na remis

Śląsk Wrocław
Śląsk Wrocław, PKO Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa wróciła, a my wróciliśmy do rzeczywistości. Śląsk Wrocław zremisował na własnym stadionie z Rakowem Częstochowa 1:1.

Na to czekaliśmy?

Czekaliśmy na ten moment ponad dwa i pół miesiąca. Gdy usiądziemy na kanapie i w piątkowe popołudnie włączymy ligę, na którą narzekamy, ale jednak mimo wszystko nam jej brakowało. Na pierwszy ogień poszły Śląsk Wrocław i Raków Częstochowa, które miały zapewnić widowisko godne powrotu rozgrywek. Czy się udało?

Bohaterowie i antybohaterowie

Najpierw musimy zadać sobie pytanie, czego oczekiwaliśmy po tym meczu. Można powiedzieć wiele krytycznych słów o meczu, ale trzeba stwierdzić, że zespoły wyglądały na dobrze przygotowane fizycznie. Warto jednak podkreślić, że najlepszymi piłkarzami na boisku byli dziś defensywni pomocnicy obu drużyn. Zarówno Diego Żivulić, jak i Igor Sapała zaliczyli całkiem udane zawody. Zachowanie tych dwóch piłkarzy w środku pola sprawiało, że rywale mieli problem z przebiciem się pod pole karne. W barwach Rakowa dość nieźle się zaprezentował Fran Tudor. Próbował sam atakować, szukał pozycji do dośrodkowań w środek pola. Ostatnich minut jednak nie może zaliczyć do udanych – symulował i dostał żółtą kartkę.

Antybohaterami spotkania okazali się, koniec końców, defensorzy Rakowa. Jarosław Jach popełnił wiele błędów w pierwszej połowie. Erik Exposito z łatwością poradził sobie z obrońcą w jego polu karnym, ale piłkę skierował prosto w słupek. Z kolei Tomas Petrasek, który nawet szukał miejsca w środku pola i w ofensywie, doprowadził do rzutu karnego, który pewnie wykorzystał Michał Chrapek.

Rehabilitacja Brown Forbesa i rzut karny

Zanim jednak piłkarze Śląska trafili do siatki, najpierw drogę do bramki znalazł Felicio Brown Forbes. Kostarykanin w 81. minucie popełnił koszmarny błąd pod bramką rywala. Znalazł się sam na sam z Matusem Putnockim, aczkolwiek zamiast próbować oddać strzał, wybił piłkę na drugą stronę boiska, gdzie nie znalazł się wówczas żaden piłkarz Rakowa.

Napastnik zrehabilitował się jednak dwie minuty później. Brown Forbes pewnie wykorzystał podanie Daniela Bartla w pole karne, kierując piłkę do bramki.

Radość Rakowa z prowadzenie nie trwała jednak długo. Co więcej, gol Michała Chrapka z rzutu karnego był dla zespołu Marka Papszuna siódmym straconym w taki sposób w tym sezonie. Można powiedzieć, że tym samym padła twierdza – Jakub Szumski nie dał się pokonać przez trzy poprzednie mecze. Choć sam nie zawalił żadnej sytuacji, a nawet ratował kilkakrotnie zespół z opresji (choćby przy strzale głową Marka Tamasa), jednak ostatecznie skapitulował po jedenastce.

Podział punktów dał delikatny awans

Po meczu z Rakowem, Śląsk awansował na drugie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Tymczasem Częstochowianie wskoczyli choćby na moment do górnej ósemki.