Już w sobotę o godzinie 18:30 na Old Trafford rozpocznie się wielka bitwa. Na murawę wyjdą dwie najbardziej utytułowane drużyny w Anglii. Jest to najważniejszy mecz sezonu dla kibiców obu ekip. W tym roku ani „Czerwone Diabły” ani „The Reds” nie grzeszą skutecznością oraz grą na miarę mistrzowskiego tytułu, ale kiedy mają się przełamać jak nie w Derbach Anglii?
Z Teatru Marzeń – Hubert Nowicki
Zdecydowanym faworytem tego spotkania jest drużyna Manchesteru United. Po pierwsze, grają na własnym boisku. Po drugie, grają w tym sezonie świetnie w defensywie. Po trzecie, Louis van Gaal będzie mógł skorzystać ze wszystkich swoich podstawowych zawodników. Po czwarte, mają w swoim składzie najlepszego strzelca w historii reprezentacji Anglii. Ale zacznijmy od początku. Granie derbów na własnym terenie to wielki przywilej „Czerwonych Diabłów”. W tym sezonie jeszcze żaden zawodnik drużyny przyjezdnej nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy na Old Trafford. Przyniosło to zwycięstwo z Tottenhamem oraz Club Brugge, a także remis z Newcastle, ale „Sroki” cenny punkt zawdzięczają tylko i wyłącznie Timowi Krulowi, bo w ofensywie nie potrafiły nawet oddać celnego strzału na bramkę Sergio Romero.
Poukładana defensywa to drugi klucz do zwycięstwa. W wyśmienitej formie jest Chris Smalling, który dodatkowo udowodnił to w meczu swojej reprezentacji ze Szwajcarią. Swoje zadania solidnie wykonuje Daley Blind, a na bokach obrony dobrze funkcjonują młody Luke Shaw i sprowadzony do Manchesteru tego lata Matteo Darmian. Kolejnym istotnym elementem jest dostępność wszystkich najważniejszych piłkarzy na to spotkanie. Louis van Gaal może się tym pochwalić w odwrotności do Brendana Rodgersa, który przecież nie będzie mógł wystawić najważniejszego zawodnika w swojej talii – Philippe Coutinho. Brazylijczyk musi odcierpieć karę za czerwoną kartkę, którą obejrzał w meczu z West Hamem. Holenderski szkoleniowiec będzie mógł skorzystać z usług Memphisa Depaya, Juana Maty, który przecież w zeszłym sezonie strzelił w lidze Liverpoolowi aż trzy bramki oraz Wayne’a Rooneya, który ostatnio został najlepszym strzelcem w historii reprezentacji „Synów Albionu”. Pewnie wykonanym rzutem karnym w spotkaniu ze Szwajcarią wyprzedził w tej klasyfikacji Sir Bobbiego Charltona. Rooney strzela w tym sezonie i w Lidze Mistrzów i w reprezentacji, tylko jakoś w lidze nie może się odblokować, choć strzelił już jednego prawidłowego gola, którego sędzia niesłusznie mu nie uznał. Kiedy będzie lepszy czas niż wielkie derby z Liverpoolem na przełamanie niekorzystnej passy?
Z Anfield – Michał Leśniczak
Zdecydowanym faworytem? Mocni w obronie? Nie stracili bramki u siebie? Wow, Liverpool nie stracił gola na wyjeździe – rzeczywiście mkną po tytuł. Ponadto, Manchester może i ma czyste konto na Old Trafford, ale sam też do siatki na własnym boisku nie trafił. No chyba, że Kyle Walker to jakiś przebieraniec van Gaala w stroju Tottenhamu. Mecz u siebie, racja – ale ostatnie spotkania w Teatrze Marzeń były zupełnie różne od siebie. Sezon 13/14, to 3:0 dla The Reds. Natomiast w ubiegłym sezonie to Diabły wygrały trzema bramkami, ale ich najlepszym graczem był David de Gea, a to o czymś świadczy.
Kolejny argument – Wayne Rooney w świetnej formie. Statystyki mówią o dwóch bramkach w kadrze. Karny „z dupy” z San Marino i kolejny karny ze Szwajcarią. 50 bramek w kadrze to mega osiągnięcie, ale powiedzmy sobie szczerze – napastnik Manchesteru w wybitnej formie nie jest, o czym świadczy jego bilans bramek w Premier League w tym sezonie. Jest dokładnie taki sam, jak mój.
Nie zagra Phillipe Coutinho, tu zgoda – trudno będzie zastąpić Brazylijczyka, ale czy nie po to został kupiony kolejny z Canarinhos, Roberto Firmino? Początek w angielskiej ekstraklasie miał średni, ale teraz nie będzie już w cieniu rodaka, a i miejsca na boisku nie zabierze mu kontuzjowany Adam Lallana. Firmino będzie głównym motorem napędowym The Reds w tym meczu i naprawdę może odpalić.
Wydaje się, że wreszcie na boisku pojawi się Mamadou Sakho, gdyż chyba tylko mocne upośledzenie taktyczne Rodgersa może skłonić go do grania Dejanem Lovrenem. To kolejny plus dla Liverpoolu. Ponadto, Nathaniel Clyne ma coś do udowodnienia. Trudno uwierzyć, że Matteo Darmian nie był w czerwonej części Manchesteru transferową opcją rezerwową na prawą obronę. Atmosfera na Old Trafford nie jest najlepsza, do Louisa van Gaala udała się delegacja klubu na czele z Rooney’em i Carrickiem, to może oznaczać, że nie wszyscy czują się tam jak w drużynie. Ogromna suma wydana na Martiala nie pomaga. Nastolatek przybył kosztem Javiera Hernandeza, specjalisty od rozstrzygania właśnie takich meczów jak Derby Anglii. Ponadto dziwi ruch wypożyczenia Januzaja, czy van Gaal czasem trochę nie przesadza na transferowym polu?
Absencja Coutinho, a także problemy zdrowotne Hendersona mogą być szansą dla Danny’ego Ingsa. Młody Anglik trafił na Anfield w lutym tego roku, a fakt, że zagrał w tym sezonie zaledwie parę minut z WHU, może świadczyć o tym, że jest głodny gry. Jego duet z Christianem Benteke może wyostrzyć fakt, że Daley Blind nie jest urodzonym środkowym obrońcą.
Ciekawym aspektem jest też fakt bramkarza. De Gea mocno podpadł holenderskiemu szkoleniowcowi, co może grozić ławką rezerwowych. No i jeszcze jedno. Na ławce Liverpoolu może pojawić się Daniel Sturridge. Nawet jeśli zejdzie po 15 minutach z kontuzją, to przez ten kwadrans nieźle powinien zakręcić obroną „Czerwonych Diabłów”.
Hubert Nowicki
Hola, hola. Daniel Sturridge w 15 minut zakręci obroną „Czerwonych Diabłów”? Przecież on w tygodniu zaliczył swój pierwszy trening z pełnym obciążeniem od prawie pół roku, a do tego opuścił znaczną część poprzedniego sezonu. Może zagrać sobie nawet cały mecz, a i tak nic nie wskóra, bo nie zdąży dojść do formy przez półtora godziny. Jego obecność na boisku może być bardziej korzystniejsza dla Manchesteru, niż dla Liverpoolu. Już bardziej obawiałbym się Christiana Benteke, ale Belg żyje z podań. Pod nieobecność Coutinho, Hendersona i Lallany nie będzie miał żadnych sytuacji. Milner i Firmino to po prostu za mało żeby osiągnąć coś w ofensywie. A Danny Ings? Żarty sobie robisz? Facet nie dostawał szansy od Rodgersa nawet w meczu z Bournemouth, a nagle ma zabłysnąć w Derbach Anglii? Irlandzki szkoleniowiec pewnie sam się boi jak będzie wyglądała gra jego zespołu oparta na zupełnie niezgranym z kolegami Angliku.
Wróćmy jeszcze do dyspozycji Rooneya. Oczywiście wszyscy widzieliśmy napastnika United w lepszej formie, ale skoro strzelił on hat-tricka z Brugge, a teraz pobił rekord Sir Charltona, to nie ma to wpływu na jego grę? Takie rzeczy mają bezpośredni wpływ na dyspozycję danego zawodnika. Na Derby Anglii „Wazza” zmotywuje się trzy razy bardziej niż zawsze i jestem niemal pewien, że odpali. Trzeba też dodać, że z Newcastle strzelił na początku meczu poprawnego gola, lecz niesłusznie nie uznał mu go sędzia. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, wychodzi na to, że z Rooneyem wcale nie jest tak źle. A z pewnością dostanie w ataku większe wsparcie od Depaya i Maty, niż Benteke od Firmino i Milnera.
Sugerujesz, że van Gaal przesadza na transferowym polu. Według mnie robi on przynajmniej lepsze transfery od Rodgersa. Kupił Darmiana, który kto wie, czy nie gra w tym sezonie lepiej od Clyne’a. Dołożył do tego parę świetnych pomocników w postaci Schweinsteigera i Schneiderlina, a ofensywę wzmocnił Depayem i Martialem. Za tego ostatniego być może trochę przepłacił, ale tego dowiemy się za kilka lat. Być może wtedy Florentino Perez wyłoży za niego 100 milinów? Hernandeza sprzedał, bo najnormalniej w świecie Holendrowi nie pasował. Każdy z nas ma jakiego zawodnika, do którego nie przekona się nawet po jego idealnym występie. Natomiast wypożyczenie Januzaja to myślenie o jego przyszłości. Być może van Gaal nie widział dla młodego Belga miejsca w składzie i zadbał o to, żeby ten mimo to grał na jak najwyższym poziomie. Postawię za to tezę, że to Rodgers robi chaotyczne ruchy na rynku, a występ w Derbach Anglii Firmino i Ingsa tylko to potwierdzi.
Michał Leśniczak
Okej, Daniel Sturridge będzie pewnie oszczędzany i głaskany, żeby nie wypadł na kolejny dłuższy okres czasu. Jednak trudno zgodzić się z tym, że Firmino, Milner i Benteke mają być gorsi od Depaya, czy Martiala. Depay grał w tym sezonie znacznie więcej niż Firmino i mimo aktywności i wielu dryblingów, wciąż nie odpalił na dobre. Jeśli Martial jest „trochę przepłacony” i jest wzmocnieniem, to jakim prawem odmawiasz czegokolwiek Ingsowi? To, że do tej pory nie grał nie znaczy, że nie może pokazać się na Old Trafford z dobrej strony. Ruchy na przyszłość są jak najbardziej słuszne, ale czy van Gaal nie potrzebuje sukcesów już zaraz? Zostawił klub w bardzo okrojonym składzie personalnym. Martial i Depay kosztem van Persiego, Hernandeza i Januzaja? Bilans się chyba trochę nie zgadza.
Czeka nas świetny mecz, oba zespoły nie są w formie, ale wyobraźcie sobie, że ostatni bezbramkowy remis w starciu Manchesteru z Liverpoolem padł aż dziesięć lat temu. Bramki niemal pewne, a statystyka sugeruje też czerwoną kartkę.
Pora zapinać pasy i startować!