Gdy w zeszłym sezonie trafił do Olympique Lyon, wielu fanów jego talentu cieszyło się niezmiernie. Uważano wówczas, że reprezentant Polski marnuje się w Tereku Grozny i powinien jak najszybciej zmienić ligę. We Francji jednak nie grał za często w ostatnim czasie i prawdopodobnie wróci do ligi rosyjskiej.
Maciej Rybus opuszczał ligę rosyjską może nie jako gwiazda, ale jako solidny zawodnik, którego umiejętności wykraczają zdecydowanie poza drużynę Tereka. Mówiło się o zainteresowaniu ze strony CSKA Moskwa, jednak nie wiadomo, czy doszło w tym przypadku do jakichkolwiek rozmów, gdyż Polak chciał trafić do nie tylko lepszego klubu, ale również bardziej renomowanej ligi. Rybus podobno znalazł się na celownikach zespołów Bundesligi, jednak również nie doszło do poważnych rozmów w tym kierunku.
Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że Rybus w Tereku (obecnie Achmacie) Grozny był prawdziwą gwiazdą. Owszem, miał kilka problemów z kontuzjami, ale gdy grał, dawał zespołowi sporo jakości. Przykłady? Nie trzeba sięgać daleko w przeszłość. Choćby w sezonie 2015/2016 Polak zdobył dwie bramki i zanotował asystę w spotkaniu z Zenitem, a jego klub wygrał aż 4:1, mimo że wiadomo, kto był przedmeczowym faworytem… Kolejny świetny mecz zanotował także z Lokomotivem Moskwa (2:1), w którym również zarówno strzelił, jak i asystował. Łącznie przez cztery lata w stolicy Czeczenii Rybus rozegrał 109 spotkań, zdobył 18 bramek i zaliczył 20 asyst. Statystyki byłyby z pewnością jeszcze bardziej okazałe, gdyby nie długotrwałe urazy.
Transfer do Lyonu miał być ogromną szansą dla Rybusa. Po pierwsze, trafił do lepszego klubu i lepszej ligi. Dla zawodnika, który zbliżał się 27. urodzin, był to czas najwyższy na sportowy awans. Według wielu osób, głównie w wyniku kontuzji, Polak trochę za długo grał w Tereku. W 2012 roku odchodził z Legii jako wielki talent, a klub z Czeczenii miał być tylko krótkim przystankiem w jego karierze, tymczasem spędził tam aż cztery lata. W zamyśle przejście do „Les Gones” miało być dobrym ruchem. Po drugie, klub opuścił lewy obrońca, Henri Bedimo, a Jeremy Morel miał już 32 lata i można było myśleć o Rybusie jako o jego następcy. Poza tym, reprezentant Polski jest zawodnikiem uniwersalnym, który może grać również na skrzydle.
I faktycznie, początek sezonu był dla Rybusa udany, grał w prawie wszystkich spotkaniach, w wielu z nich nawet od pierwszej minuty. Już w czwartym występie w Ligue 1, przeciwko Montpellier, zanotował swoją pierwszą asystę w barwach klubu. Jak się jednak później okazało, to zaledwie jedno z dwóch ostatnich podań byłego piłkarza Tereka w całym sezonie. Drugi raz asystował w półfinale Ligi Europy, gdy Lyon pokonał u siebie Ajax 3:1. Na tym kończą się liczby Rybusa z poprzedniego sezonu.
28 meczów to z pozoru nie jest najgorszy wynik. Przykładowo, Grzegorz Krychowiak w barwach PSG wystąpił zaledwie 19 razy. Należy jednak zwrócić uwagę, że większość ze spotkań dla Lyonu Rybus rozegrał w pierwszej części sezonu. W drugiej połowie wystąpił w zaledwie pięciu ligowych spotkaniach, dokładając do tego trzy mecze w Lidze Europy i występ w Pucharze Francji. W dodatku tylko trzy z nich rozegrał od pierwszej minuty.
Co wpłynęło na mniejszą liczbę spotkań w wykonaniu Rybusa? Z jednej strony, dobra i stabilna forma Jeremy’ego Morela, który w całym sezonie rozegrał 44 mecze i nikt się na niego nie uskarżał. Również gra na lewym skrzydle stała się dla Polaka mniej osiągalna, gdyż do klubu przyszedł Memphis Depay z Manchesteru United. Holender zachwycał od czasu przyjścia do Francji, więc nie było szans, że Rybus, który miał wówczas zaledwie jedną asystę na koncie, mógł być jego silnym kontrkandydatem o miejsce w składzie „Les Gones”. Jakby tego było mało, na początku lipca do klubu dołączył kolejny lewy obrońca, Brazylijczyk, Marçal, występujący do tej pory w Benfice.
Wszystko więc wskazuje na to, że Rybus opuści dolinę Rodanu w obecnym oknie transferowym. Wiele mówi się przede wszystkim o powrocie do Rosji, a konkretnie do Lokomotivu Moskwa. Z jednej strony, wróciłby więc do ligi, w której czuł się dobrze i grał swoje najlepsze mecze w karierze. Z drugiej jednak, w pewnym stopniu stracił szansę na rozwój w lepszym klubie. Patrząc jednak na to, że w Lyonie i tak grał coraz mniej, decyzja o powrocie na Wschód jest raczej dobra.