Premier League – kilka zadań o meczu City – Chelsea

Mamy dla Was kilka wypowiedzi głównych aktorów, reżyserów i obserwatorów mecz City – Chelsea. Z jednego powodu meczów innych niż wszystkie. Tym „powodem” był Frank Lampard.

Pellegrini krytykuje Chelsea

City grało do końca i pomimo gry w 10-tkę zdołało wyrównać. W przeciągu całego meczu byli lepsi, ale Jose Mourinho nastawił zespół defensywnie i jego zespół był bliski trzech punktów. Dla Portugalczyka liczy się końcowy sukces, a tym będzie mistrzostwo Anglii w maju. Atakiem wygrywa się bitwy, a obroną wojny. Takie podejście krytykuje Pellegrini: Przez 90 minut graliśmy przeciwko małemu zespołowi, który tylko się bronił. Nie byłbym zadowolony, gdyby mój zespół grał w takim stylu. Cała drużyna Chelsea broniła na swojej połowie i udało jej się strzelić bramkę po kontrze. Tak grali od pierwszej do ostatniej minuty. Grali dokładnie tak samo, jak Stoke. Nie mogliśmy ich złamać, ale w końcu się udało. Wynik nie odzwierciedla jednak tego, co prezentowały sobą obie drużyny. Nie będę analizował gry przeciwnika, ponieważ to nie moja sprawa.
Co na to Jose Mourinho? On powtarzał wiele razy, że nie będzie się wypowiadał na temat mój i mojej drużyny, ale cały czas to robi. Co do krytyki naszego stylu to nie będę tego komentował.

Frank Lampard o uczuciach

To strasznie dziwne uczucie, kiedy strzelasz bramkę przeciwko swojemu byłemu klubowi. To był naprawdę świetny mecz. Cóż, po mojej bramce padło wyrównanie i to jest tak, że ja po prostu wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Kibice Chelsea byli niesamowici w stosunku do mnie, zarówno przed bramką, jak i po niej. To było niesamowite uczucie. To dziwne, ale kiedy strzeliłem słyszałem tę ciszę z sektora fanów Chelsea. Kiedy rano wstałem (w dniu meczu) doszło do mnie, że gram przeciwko swojej drużynie. To było dziwne, bo pomimo tylu lat spędzonych na boiskach Premier League nie wiedziałem, czego się spodziewać. Zadawałem sobie pytanie, co będzie dla mnie zwycięstwem w tym meczu? Tak naprawdę zwycięstwem było dla mnie zachowanie kibiców obu drużyn. To było coś wyjątkowego i coś, czego nie zapomnę nigdy. Bardzo im za to dziękuję – kończy Frank Lampard.

Kibic o legendzie

Fani klubu ze Stamford Bridge jechali do błękitnej części Manchesteru wspierać swoją drużynę. Dla wielu z nich była to jednak ostatnia okazją obejrzenia po raz ostatni Lamparda na angielskich boiskach. Legenda the Blues w styczniu będzie grała już w MLS. O tym wyniku zapewne nikt nie będzie pamiętał. Kiedy Frank pojawił się na boisku nie było w nas negatywnych uczuć. Wręcz przeciwnie. Większość z nas ucieszyła się, że pojawi się na boisku. Może to głupie, ale to zapewne podobne uczucie, jakie towarzyszy ojcu, kiedy jego syn gra przeciwko drużynie, której on kibicuje od dzieciństwa. Oczywiście rozległy się brawa i zaśpiewaliśmy dla niego, żeby wiedział, że jest kimś wyjątkowym. Nikt nie odważył się krzyknąć niczego głupiego z szacunku. Kiedy wyrównał w końcówce, zapanowała u nas cisza. Kiedy rozejrzałem się wokoło nie było nikogo, kto przeklinałby pod nosem. Po prostu cisza, jak ta, kiedy Terry w Moskwie spudłował z swój rzut karny. Ludzie tylko skryli twarze w dłoniach i na pewno każdemu z nas przyszło do głowy jedno i to samo pytanie: dlaczego on? Są takie mecze, przeżyłem takich kilka, kiedy wynik się nie liczy. To był właśnie taki mecz. On zawsze będzie częścią Chelsea – kończy Clive, 48-letni kibic Chelsea i mój dobry kolega.

Jose o Franku

Frank Lampard golem w końcówce odebrał zespołowi Mourinho zwycięstwo. Frank jest teraz graczem Manchesteru City. Kiedy zdecydował, że odejdzie Love Story się skończyła. Nie wierzę w te historie z miłością i oddaniem, ponieważ jestem pragmatykiem. On wyszedł i wykonał swoją pracę, bo jest profesjonalistą. Kiedy odchodzisz do rywala to nie po to, żeby być tam na urlopie, tylko po to, żeby dać z siebie wszystko i wygrywać ze swoim byłym klubem. On chciał pokonać Chelsea i właśnie taki jest football – mówi manager Chelsea Jose Mourinho.