Przebite opony, rozmowy wychowawcze i samobóje zza „szesnastki”. Puchar Polski ruszył na dobre

Lipcowe dwie rundy były tylko przedsmakiem w Turnieju Tysiąca Drużyn, w których ekipy z niższych lig przesiały się wzajemnie, a najlepsi dostąpili zaszczytu gry z ekstraklasowiczami. Rachunek ostatniej fazie Pucharu Polski jest taki, że poza rozgrywkami są Lech, Jagiellonia i Lechia, a więc dwóch byłych i jeden niedoszły reprezentant ligi w europejskich pucharach. Ale niespodzianki na boisku to jedno, bo wiele działo się również poza nim.

Cicho w ostatnich dniach o Legii, to znak, że jej piłkarze… nic złego nie zrobili. Wygrali 4:1 w Puławach z tamtejszą Wisłą. Miasto głównie znane z zakładów azotowych i trzeciej klubowej siły w męskiej piłce ręcznej jest przychylnie nastawione do Legii, a na dowód tego Tomasz Sedlewski na początku meczu strzelił przepięknego gola samobójczego (2:19):

Wydawało się, że Lechia wylosowała idealnie. Bliski wyjazd do Bytowa, rywal z I ligi, ale na tym przyjemności się skończyły. Piłkarze przegrali i do tego musieli wracać… nie swoim autokarem. Wkurzeni kibice „Biało-zielonych” po meczu udali się na tzw. rozmowę wychowawczą ze swoimi piłkarzami, którą najgorzej wspominają przebite opony w autokarze lechistów. Ekipa Piotra Nowaka przy okazji została jedyną drużyną z ekstraklasy, którą wyeliminowała drużyna z niższej ligi. Po przegranym mistrzostwie/pucharach i słabym starcie sezonu – kolejny „sukces”.
Więcej szczęścia mieli piłkarze Lecha, bo nie musieli wracać pożyczonym autokarem, ale na tym ich szczęście się zakończyło…. Rywal, co prawda, mocniejszy – Pogoń Szczecin – ale poznaniacy się po prostu skompromitowali, a cegiełkę dorzucił Jasmin Burić – najpierw niepewna interwencja przy bramce na 0:1, a później sprokurowany rzut karny. Ale, jak ironicznie zauważyli kibice „Kolejorza”, być może było to działanie z premedytacją…

Swoje zrobił nasz pucharowicz – Arka Gdynia. Tyle że emocji nie brakowało, bo gdynianie przegrywali już ze Śląskiem 0:2, by wygrać 4:2 po dogrywce. Wynik to jedno, ale w świat idzie popis, który dał Krzysztof Pilarz. Rezerwowy bramkarz dał wyraźny sygnał Leszkowi Ojrzyńskiemu, by… nie robił jakichkolwiek zmian w bramce, bo się to może źle skończyć.

Kilka niespodzianek było również w meczach mniej medialnych drużyn. Do 1/8 finału awansował m.in. Ruch Zdzieszowice. III-ligowiec z województwa opolskiego ograł I-ligowca z Łęcznej i w nagrodę zagra u siebie z Legią. Blisko niespodzianek było w Tarnobrzegu i Tychach, ale ostatecznie Termalica oraz Cracovia przebrnęły po – odpowiednio – dogrywce i karnych. Swoją drogą, starcie GKS Tychy–Cracovia to nie pierwszyzna dla kibiców obu ekip, o ile chodzą na hokej, bo tam jedni i drudzy to prawdziwi hegemoni polskiej ligi.

Jeszcze rzut oka na drabinkę, a tam widzimy, że lewa strona wydaje się łatwiejsza i wielu już rozdało awans Legii do samego półfinału, ale to Puchar, a rok temu już na dzień dobry wyrzucił ją za burtę Górnik Zabrze. Nie ma jednak wątpliwości, że prawa strona drabinki wydaje się ciekawsza, zwłaszcza jeśli mamy potencjalnie możliwe derby Krakowa w ćwierćfinale. Zadowolona może być Arka, bo ani Podbeskidzie, ani ktoś z dwójki Chrobry/Piast nie jest przeszkodą nie do przejścia, więc Ojrzyński i spółka mogą dalej się bawić w najlepsze w pucharach.

P.S. W Chorzowie Ruch zagrał po raz kolejny z Chrobrym. Może to znak dla niektórych kobiet, by uwierzyć w te potyczki…

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy