Przekraczamy kolejne granice absurdu. Rodzice wysłali postulaty do trenera jednej z łódzkich szkółek

Ostatnio bardzo dużo mówi się o szkoleniu młodzieży w Polsce. Trzeba mieć też świadomość, że nawet najlepiej zaplanowany system nie wypali, gdy… na drodze stanie KOR (Komitet Oszalałych Rodziców). Tym razem pewien komitet postanowił wysłać kilka postulatów do jednego z trenerów łódzkiej szkółki piłkarskiej. 

Żaden system szkolenia nie będzie się sprawdzał, jeśli będzie rozbijany u podstaw. Wszyscy rozmyślają, co jest nie tak z naszym szkoleniem. Czy to wina dzieci? Trenerów? Złego klimatu? Pewnie wszystko po trosze, ale akurat w tym konkretnym przypadku szkodnikami są rodzice, którzy bardzo często podważają autorytet wszystkich dookoła.

Grupa rodziców skierowała do trenerów jednej z łódzkich szkółek pismo, w którym wymienia liczne postulaty. Skan jest w na tyle dobrej jakości, że nie ma problemu z odczytaniem, ale przytoczymy te nieco bardziej absurdalne punkty.

Warto jeszcze zaznaczyć, że mówimy tu o drużynie 10-latków.

Punkt 5. Czy koniecznie w czasie meczów o punkty trener musi eksperymentować z ustawieniami zawodników – obrońcy w miejsce napastników, napastnicy grający na obronie. Czy jest to najlepszy moment na takie „zabawy”?  Czy nie lepiej takie zmiany robić w czasie sparingów?

Punkt 7. Czy jest wskazane żeby chłopcy nauczyli się jednego czy dwóch różnych schematów rozegrania rzutu wolnego (nie tylko bezpośrednie strzelenie na bramkę) i rzutu rożnego. Wydaje się, że w czasie meczu w ten sposób można osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem, a po drugie chłopcy nauczą się myślenia na boisku i pewnej dyscypliny?

Punkt 8. Jaki jest cel uczestnictwa w turniejach halowych? Czy biorąc pod uwagę formę chłopców jadą tam wygrać by mieć zabawę i satysfakcję, czy też jadą testować ustawienia rozegrania, przypadkowe pomysły trenera?

Dopóki rodzice będą wtrącać się w kompetencje trenera, dopóty nasze szkolenie będzie wyglądać tak jak teraz. Może to nasza cecha narodowa. Przecież na każdym kroku ktoś podważa kompetencja eksperta. Lekarz źle leczy, mechanik źle naprawia samochód, stolarz źle robi drzwi.

W przypadku naszych rodziców widać tu jeden podstawowy problem. Parcie na wynik. 10-letni chłopiec musi wygrywać każdy mecz. Gdy przewróci się i zbije kolano, to pod żadnym pozorem nie może zacząć płakać, bo jego tata nazwie go babą. Nie myśli się tu wcale o dzieciach. Nie mają czerpać z tego żadnej przyjemności. Liczy się jedynie łechtanie ambicji swoich rodziców. Poniższe postulaty tylko to udowadniają.

Rodzicu, daj trenerowi szkolić! 

untitled-design-1

Jeśli któraś z redakcji będzie chciała wykorzystać powyższy skan, to prosimy o podanie źródła naszej strony z AKTYWNYM hiperlinkiem.