Jednym z najgłośniejszych tematów ostatnich dni i tygodni jest bez wątpienia koronawirus. Epidemia zapoczątkowana w chińskim mieście rozprzestrzenia się błyskawicznie po całym świecie, zbierając coraz większe żniwo. Teraz mówi się o kilkudziesięciu tysiącach zarażonych, a to dopiero początek…
Wirus oczywiście nie wybiera i dotyka wszystkich, których spotka na swojej drodze. Dotyczy to także świata sportu, który już teraz stara się trzymać z dala od Chin, przekładając wydarzenia zaplanowane właśnie w tym rejonie świata. To zrozumiały środek zapobiegawczy, jednak „zło” czyha również dużo bliżej.
Nie będzie przesadą, kiedy powiemy, że ludzie najzwyczajniej się boją. Samo hasło „Chiny” wywołuje już negatywne emocje, a co dopiero „Wuhan” – miasto, w którym wszystko się zaczęło. Jak wielkie są obawy, przekonała się właśnie drużyna… Wuhan Zall.
Klub z Chinese Super League przyleciał na przedsezonowy obóz do hiszpańskiej Marbelli, licząc na rozegranie sparingów z kilkoma zespołami. Na nic zdało się, że wspomniane osoby nie były w epicentrum epidemii od tygodni i zostały przebadane od stóp do głów – rywale i tak postanowili odwołać zaplanowane mecze towarzyskie.
Futbolowy ciemnogród. Niech jeszcze piłkarzy włożą do pieca na 5 dla ozdrowienia jak Rozalkę https://t.co/wROdgwhivI
— Michał Pol (@Polsport) February 4, 2020
Ze spotkania zrezygnował m.in. rosyjski Krasnodar, czy też Europa FC z Gibraltaru. Całą drużynę potraktowano jak trędowatych, mimo zerowego zagrożenia. Jak myślicie, czy faktycznie można nazwać to ciemnogrodem i nieświadomym podejściem niemal jak w średniowieczu? A może jednak zgodnie z hasłem „przezorny zawsze ubezpieczony” lepiej omijać szerokim łukiem zdrowych ludzi, którzy przyjechali z zagrożonych stron?