Legia Warszawa zameldowała się w półfinale Pucharu Polski. Stołeczny zespół pokonał na wyjeździe Miedź 2:1.
Tęskniliśmy!
Gdyby spotkanie miało odbyć się zgodnie z wcześniejszym planem, nie robiłoby na nikim wrażenia. Legia przyjeżdża do Legnicy, mierzy się z pierwszoligową Miedzią, jest faworytem… Raczej zbytnio nie emocjonowalibyśmy się tym starciem w normalnych warunków. Rozgrywki w Polsce były jednak zawieszone przez ponad dwa miesiące i nawet najwięksi hejterzy ekstraklasy mogli się za nią stęsknić.
Muzyk na bramce
Co budziło największą dyskusję przed tym spotkaniem? Przede wszystkim problem Legii z obsadą bramki. Zarówno Radosław Majecki, jak i Radosław Cierzniak nie mogli bowiem zagrać w tym meczu. To oznaczało, że na placu gry pojawi się 21-letni Wojciech Muzyk.
Trzeba przyznać, że były golkiper Olimpii Grudziądz radził sobie przyzwoicie. Może i miał problem z wejściem w spotkanie, a celniejszy strzał Patryka Makucha mógłby go zaskoczyć, patrząc na jego ustawienie. Poza tym, raz ryzykownie wyszedł do przodu. Przez dłuższy czas nie popełnił jednak żadnego błędu aż do 87. minuty. Bramkarz nie zrozumiał intencji Artura Jędrzejczyka przy dośrodkowaniu Macieja Śliwy. Piłkę do bramki skierował Paweł Zieliński i trzeba ją zaliczyć na konto Wojciecha Muzyka.
Mocne otwarcia Legii
Legia dość szybko otworzyła to spotkanie. Jeszcze w pierwszej minucie Paweł Wszołek mógł otworzyć wynik meczu. Pierwsza bramka wisiała jednak w powietrzu i w 17. minucie sytuację wykorzystał Walerian Gwilia. Wówczas Kante odebrał piłkę spod nóg Josipa Soljicia pod polem karnym rywala. Natychmiast podał Gruzinowi, który trafił do siatki zza pola karnego.
Również druga połowa rozpoczęła się efektownie w wykonaniu “Legionistów”. W 49. minucie podwyższył prowadzenie na 2:0 Mateusz Cholewiak.
Brutalne wejście Lewczuka
Od 80. minuty Legia musiała grać w dziesiątkę. Igor Lewczuk otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul w środku pola na Omarze Santanie. Były piłkarz Bordeaux spóźnił się z wejściem, a w wyniku jego wślizgu Hiszpan musiał opuścić boisko. Trzeba przyznać, że miał trudność z zejściem o własnych siłach, a obecne przepisy zakazują użycia noszy.
Legia w półfinale
Po Legii było widać, że jest stroną przeważającą. Przewaga warszawskiej drużyny w posiadaniu piłki nie była co prawda ogromna (54-46%), jednak zespół stale kontrolował grę i stworzył więcej sytuacji. Czy Miedź pokazywała zęby? Na początku i na końcu meczu zdarzały się takie momenty, gdy zespół Dominika Nowaka mógł jeszcze zmienić losy spotkania. Koniec końców, zakończyło się wygraną i awansem do półfinału Pucharu Polski faworytów, jednak Legniczanie nie mogą czuć się zdeklasowani.