Puchy na trybunach, a w kasie… się zgadza. Dziwne dzieje Górnika w Lublinie

Tuż przed początkiem meczu Górnika z Termaliką
Tuż przed początkiem meczu Górnika z Termalicą

Pół roku temu Górnik Łęczna zaanonsował się w Lublinie. W lecie były głosy optymistów, że to świetne rozwiązanie, ale więcej było pesymistów. Po pierwszej rundzie w nowej rzeczywistości można wyciągnąć pierwsze wnioski, a tych jest naprawdę dużo. 

Z decyzją wiązał się bojkot kibiców zajmujących dotychczas trybunę B w Łęcznej – za bramką – którzy po raz kolejny walczą przeciwko decyzjom zapadającym na wyższych szczeblach. Pamiętamy, że już na przestrzeni lat 2011-2013 protestowali przeciwko zmianie nazwy klubu na GKS Bogdanka, co przerodziło się nawet w założenie klubu w najniższej lidze – GKS 1979 Górnik Łęczna. Gdy w lecie 2013 w kopalni poszli po rozum do głowy i wrócono do historycznej nazwy, wydawało się, że podobnych praktyk już nie będzie. Ale latem tego roku podjęto decyzję o zmianie lokalizacji rozgrywania meczów, a tutaj wybór mógł być jeden – Arena Lublin.

Jak wyglądała miniona runda w wykonaniu „Zielono-czarnych” na stadionie w stolicy województwa lubelskiego? Przyjrzyjmy się kilku aspektom tego zjawiska.

Kasa musi się zgadzać!

Głównym powodem były kwestie biznesowe oraz dotyczące obiektu. Stadion w Łęcznej miał nie spełniać wszystkich wymogów, ale tego się nie dowiedzieliśmy, bo we wniosku licencyjnym nawet nie był zgłoszony…

Z liczb podanych przez klub na konferencji prasowej wynika, że finanse pozytywnie odczuły przeprowadzkę:

+65% – wzrost z tytułu umów sponsorskich (nie dotyczy pieniędzy z Ekstraklasy oraz głównego sponsora).
+71% – wzrost przychodów z dnia meczowego.

Próbowaliśmy otrzymać odpowiedź, jak procenty przekładają się na gotówkę, ale prezes Artur Kapelko nie podał liczb bezwzględnych.
Kolejnym aspektem zakończonym in plus była sprzedaż lóż vipowskich, która stanowiła 12% wpływów z dnia meczowego.

Wizerunek

Tyle o pieniądzach, które są policzalnym dobrem, ale wśród kwestii niepoliczalnych jest wizerunek, który zawsze cierpi, gdy mowa o pustym stadionie i widoku w telewizji, który w wielu meczach wygląda tak:

Tuż przed początkiem meczu Górnika z Termaliką
Tuż przed początkiem meczu Górnika z Termalicą

Nie oszukujmy się, w kontekście Górnika na Arenie nie padło chyba ani jedno pozytywne słowo z całej Polski. Wśród dziennikarzy zajmujących się ekstraklasą nie tyle przeważały, co po prostu dominowały, komentarze negatywnie oceniające samą decyzję oraz jej skutki – puste trybuny.

Puchy na trybunach

Jedną z kluczowych kwestii jest frekwencja, a w tym aspekcie Górnik nie może się nijak podeprzeć liczbami. W obecnym sezonie Arenę Lublin odwiedziło 37695 widzów, co daje średnią na poziomie 3770 widzów na jedno spotkanie przy zapełnieniu stadionu w 24%. Gdy zestawimy to z jesienią sezonu ubiegłego, to już widzimy spadek o około 12%. Łącznie na dziesięciu meczach jesiennych w sezonie 2015/2016 było 41989 widzów, co dało średnią prawie 4200 na mecz, ale z wypełnionym obiektem przy alei Jana Pawła II w Łęcznej na poziomie 56%, a zatem ponad dwukrotnie wyższym!

Tak wyglądały rundy jesienne Górnika w roli gospodarza w ostatnich dwóch sezonach:

2015/2016:

vs Górnik Zabrze 3824
vs Legia 7437
vs Śląsk 3562
vs Wisła 5311
vs Podbeskidzie 3194
vs Jagiellonia 3816
vs Cracovia 4009
vs Ruch 3604
vs Pogoń 3497
vs Lechia 3734

2016/2017:

vs Lechia 3574
vs Cracovia 4015
vs Legia 9248
vs Jagiellonia 2817
vs Korona 2401
vs Lech 7078
vs Arka 2558
vs Śląsk 2606
vs Ruch 1896
vs BB Termalica 1505

Rywale nieatrakcyjni? No nie, bo tej jesieni w Lublinie grały wszystkie ekipy z TOP5. O ile mecze z Legią i Lechem pozwoliły na przyzwoite – a w tym przypadku nawet dobre liczby – o tyle pozostałe mecze były, delikatnie mówiąc, słabe, czego ukoronowaniem była frekwencja na meczu z Termalicą, którą przed najgorszym wynikiem w tym roku na Arenie uchroniły tylko mecze Motoru z Orlętami Radzyń Podlaski i Podhalem Nowy Targ na… czwartym szczeblu rozgrywek.

A gdyby tak od średniej odjąć mecze z Legią i Lechem, które łącznie zgromadziły prawie połowę widzów z całej rundy, to średnia spadłaby do… 2671 widzów na mecz! Widać zatem, że jedynie te dwie marki przyciągnęły większą liczbę kibiców na stadion. Nawet ekipy z czołówki – Lechia, Jagiellonia czy Termalica nie były w stanie przekonać mieszkańców Lublina i okolic do pojawienia się na meczu.

Dużym kłopotem był brak zorganizowanego dopingu. Cisza na trybunach była aż bijąca po uszach i trzeba przyznać, że poza usłyszeniem wskazówek z ławki oraz porozumiewających się piłkarzy nie było jakichkolwiek pozytywów tej sytuacji. Kibice Górnika bojkotując mecze pierwszej drużyny, tymczasowo przenieśli się na rezerwy, wśród których na pierwszy plan wyszło spotkanie z Hetmanem Zamość, na którym potrafili uzbierać się w prawie 700 dopingujących osób, co wraz z efektowną oprawą na trybunach dało kapitalny efekt.

Górnik II Łęczna-Hetman Zamość | Fot. gornik-leczna.com
Górnik II Łęczna-Hetman Zamość | Fot. gornik-leczna.com

Do bojkotu dołączyli się wszyscy goście, którzy mieli przyjeżdżać na Arenę Lublin. Sprawa była podobna do tej z Bydgoszczy, gdy w momencie konfliktu na linii Radosław Osuch–kibice fani innych ekip nie chcieli dokładać się do frekwencji i klubowej kasy Zawiszy. To być może jest mniejszy problem dla włodarzy Górnika, choć patrząc przez pryzmat klubów, z którymi przyszło grać jesienią, trzeba sobie powiedzieć jasno, że klatka wielokrotnie byłaby wypełniona w dużym procencie, a przy okazji Legii, Lecha czy Ruchu można byłoby liczyć nawet na komplety.

Marketing

Jak wyglądają działania klubu, by ściągnąć kibiców? Niemal co mecz można przeczytać o kolejnych promocjach, akcjach mających na celu zachęcić do przyjścia na Arenę Lublin – Black Friday, zniżki w przedsprzedaży oraz przy pierwszej wizycie na meczu „Zielono-czarnych”. Mimo to efekt jest mizerny – mało kto chce chodzić na mecze, na których nie ma jakiejkolwiek atmosfery, dodatkowo gra klub obcy, który nie jest popularny. Tutaj porównanie z mediów społecznościowych – fanpage Górnika polubiło dotychczas 18845 użytkowników, a grającego na czwartym poziomie rozgrywkowym Motoru Lublin 22775 (stan na 18 grudnia 2016). To wszystko w połączeniu z ostatnim miejscem w tabeli daje efekty, jakie widać.

Warto jeszcze rzucić okiem na prognozy Ekstraklasy dotyczącej frekwencji na wiosnę. Na uwagę zasługuje mecz z Wisłą, który ma pobić rekord widzów podczas domowych meczów Górnika w historii.

prognoza-ekstraklasy-dla-gornika

Komentarze

komentarzy